Uwielbiam do nich jeździć i z nimi wyjeżdżać. Są moimi najlepszymi przyjaciółmi i w ich towarzystwie bawię się świetnie. W towarzystwie Pana B i moich rodziców w ostatnią sobotę mieliśmy Dzień Matki, Ojca i Dziecka w jednym :) Świętowaliśmy, śmialiśmy się, odpoczywaliśmy...a do tego jedliśmy przepyszne rzeczy, każdy dostał coś dla siebie - ulubiony gulasz, placki ziemniaczane, sałatki, różowe wino :)
A wszystko zakończyło się makaronikowo-truskawkowym deserem, który przygotowałam razem z mamą :) :D

Pomysł na deser zapożyczyłam od Pierre Herme. Ostatnio zakupiłam jego "Desery. Od najprostszych po wykwintne". Jestem zachwycona, chociaż wiem, że książka będzie dla mnie wyzwaniem. Jestem roztrzepana, a podane desery w większości wymagają od kucharza aptekarskiej dokładności - nawet te najprostsze, musy, kremy, ciasta i ciasteczka.
Książka jest jak podręcznik, dokładna, bez zbędnych zdjęć i historii dotyczących przepisów. Przy większości brak jest opisów ciast, tak więc zostaje mi dokładne śledzenie przepisu i wyobrażanie sobie jak to smakuje. Podejmuje wyzwanie.
Zaczęłam od czegoś prostego i przepysznego - makaronikowego ciasta. W przepisie P. Herme był inny krem. Ja jednak zdecydowałam się na prostotę i owoce końca maja - bitą śmietanę i truskawki.

Makaronikowy torcik z truskawkami
u P. Herme jest to Pistacjowy tort makaronikowy
Składniki:
45 g mielonych migdałów
40 g mielonych orzechów laskowych
150 g cukru pudru
5 białek
1 szczypta soli
dodatkowo:
500 ml śmietany kremówki
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
dowolna ilość truskawek, albo innych owoców
Przygotowanie:
Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni - ja piekłam bez termoobiegu.
Mielone migdały i orzechy mieszamy z 65 g cukru pudru (ja dodatkowo wszystko przesiałam przez drobne sitko).
Białka ze szczyptą soli ubijamy na sztywną pianę, dodając stopniowo 85 g cukru.
Do mieszaniny orzechów i cukru dodajemy pianę i delikatnie mieszamy drewnianą szpatułką aż składniki się połączą (a w tym miejscy miałam kryzys, na początku proszek orzechowo cukrowy nie chciał mi się połączyć z pianą, ale powoli, delikatnie wszystko się udało).
Blachę do pieczenia wykładamy papierem do pieczenia. Na papierze rysujemy koła o średnicy 22 cm. P. Herme umieszcza obydwa koła na jednej blasze. Na mojej blasze się nie mieści, w związku z czym były na oddzielnych blachach, które piekłam jednocześnie.
Ciasto przekładamy do rękawa cukierniczego z okrągłą nasadką. Spiralnie wyciskamy ciasto zaczynając od środka a kończąc 2 cm przed konturami koła.
Każdy krążek lekko posypujemy cukrem pudrem i odstawiamy na 10 minut, po tym czasie ponownie posypujemy cukrem pudrem.
Wkładamy ciasto do piekarnika i pieczemy 25-30 minut. Odstawiamy do ostygnięcia, delikatnie zdejmujemy z papieru.
Blaty ciasta przekładamy bitą śmietaną i truskawkami. Jest pysznie :)
Smacznego!

*ja tego fragmentu nie doczytałam, więc moje ciasto miało większą średnicę i było płaskie. Nie straciło za to na smaku nic a nic :D
11 komentarzy:
wygląda wspaniale!
robię właśnie truskawkową Charlotte od Pierra Herme! truskawki z bitą śmietaną - pychota. Kiedyś odważę się na ciasto makaronikowe...:-)
Dziękuję :)
Charlotte - mam nadzieje, że kiedyś ja się odważę :D
Wygląda super. I fajnie, że nie tylko ja nie doczytuję przepisów :)
Bardzo bardzo apetyczne !
Czyżby kolejna książka do kupienia w dalekiej przyszłości ? :)
Deser wygląda wspaniale!
Ja niestety nie mam tak dobrego kontaktu z Tatą, ale za to Mama jest najukochańszą osobą na świecie :)
hahaha, a ktoś tu kilka miesięcy temu mówił, że desery to wyższa szkoła jazdy i omija je szerokim łukiem ;)
MISTRZ! :D
Książka jest wspaniała :) a z mamą w kuchni czasami bywa trudno - jesteśmy za bardzo do siebie podobne :p
Wyższa szkoła jak to szkoła, klasa po klasie aż do profesury :)
A ja właśnie kilka dni temu zamówiłam tą książkę i czekam na dzwonek listonosza. Nie mogę się doczekać! Wiem, że przede mną spore wyzwanie, ale tak jak Ty, podejmuję!
Pozdrawiam:)
Aż ślinka cieknie!! :) Ale słodko:))))
Mam tę książkę, zrobiłam z niej jedno ciasto i odstawiłam na półkę. Nie jestem cukierniczką z zamiłowania (i piec też nie lubię za bardzo) a tam trzeba tyle roboty.. Teraz ksiażkę wypatrzyła kuzynka i to ona się nią bawi...
Pozdrawiam!
Prześlij komentarz