wtorek, 30 listopada 2010

O zupie i nie tylko :]

Taka zupa to skarb - prosta, sycąca, konkretna, zdecydowana w smaku a jednocześnie lekka. Nic dodać nic ująć. Idealna po godzinach spędzonych w korkach lub na spacerze. Nie dość, że rozgrzewa smakiem i zapachem, to kolorem wspaniale kontrastuje się z wszechogarniającą bielą i całą gamą szarości.
Nam zupa zasmakowała i wchodzi na stałe do repertuaru - pysznych, szybkich dań.


Przepis zalecał zmiksowanie zupy, ja jednak z tego zrezygnowałam. Kawałki selera, ciecierzycy nadają charakteru tej zypie i sprawiają, że jest ona bliska wegetariańskiemu gulaszowi na styl hinduski (kurkuma i kmin rzymski).


Zupa pomidorowa z ciecierzycą
Przepis Magazynu Kuchnia na ugotuj.to

Składniki:
1 cebula
2 ząbki czosnku
250 g selera naciowego /u mnie po oczyszczeniu/
2 łyżki oliwy
2 łyżeczki kurkumy
2 łyżeczki kminu rzymskiego
1 łyżka przecieru pomidorowego
1 puszka pomidorów bez skórki
500 ml rosołu warzywnego /ekologiczna kostka/
2 puszki ciecierzycy
sól
pieprz kajeński
cukier
kilka listków świeżej bazylii

Przygotowanie:
Cebulę i czosnek obieramy i drobno kroimy. Selera myjemy, kroimy w plasterki, zielone części odkładamy na bok. Cebulę, czosnek i selera dusimy na rozgrzanej oliwie.
Posypujemy kurkumą i kminem rzymskim. Dodajemy przecier pomidorowy, nadal dusimy na wolnym ogniu. Następnie dodajemy pomidory (razem z sokiem) i gorący rosół. Zagotowujemy. Ciecierzycę odcedzamy na sitku, płuczemy pod bieżącą wodą, osączamy.
Połowę dodajemy do zupy, resztę odkładamy. Przyprawiamy zupę solą, pieprzem kajeńskim, gotujemy przez 15 minut i miksujemy /ja nie miksowałam/. Możemy jeszcze na koniec doprawić solą i pieprzem oraz odrobiną cukru. Dorzucamy pozostałą ciecierzycę. Posypujemy listkami bazylii i pokrojonymi w cienkie paseczki zielonymi częściami selera.

Podjemy gorącą.

Smacznego!




P.S. A teraz trochę prywaty. Przedstawiam Wam Dychę - naszego nowego domownika :]
Od miesiąca cieszy Nas i uczy, zabiera czas i rozbawia do łez, daje ciepło i pozwala oderwać się od codziennej bieganiny. Nasz ukochany łobuz.


Dycha odnalazła Nas w Schronisku dla bezdomnych zwierząt w Józefowie. To straszne a jednocześnie piękne* miejsce, gdzie szczere i stęsknione serduszka czekają na miłość. A że wiedzą jak kochać, to pewne.
Nie będę namawiać Was na wzięcie psa/kota ze schroniska. Posiadanie psa czy kota, to nie jest prosta decyzja, to jest poważna decyzja. A przy zwierzaku ze schroniska ta decyzja staje się jeszcze trudniejsza. Jeśli jednak kiedyś przyjdzie Wam do głowy myśl, aby mieć zwierzę w domu, zastanówcie się nad adopcją samotnego psiego/kociego serduszka. Nie pożałujecie.

* To miejsce jest piękne dzięki pracownikom i wolontariuszom, którzy swoją pasją i zaangażowaniem znajdują domy dla zwierząt, a tym co zostają dają masę uczucia. Straszne nieszczęściem zwierząt, okrucieństwem i głupotą człowieka.

poniedziałek, 29 listopada 2010

Pierwszy śnieg ... brownies z orzechami i migdałami

Za oknem pierwszy śnieg ... czas rozpocząć sezon na brownies :) Teoretycznie brownies jest ciastem całorocznym, ale dla mnie to wizytówka zimowych smakołyków :) Dlatego też powędrowało z nami na pierwszy prawdziwie zimowy spacer. W towarzystwie gorącej herbaty z termosu, ciepłych rękawiczek i skrzypiącego śniegu pod butami ... brownies rozpływało się w ustach. Miła rozgrzewająca niedziela.


Składniki:

180g masła
150g gorzkiej czekolady (85%)
250g cukru pudru
4 jajka
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
140g mąki
szczypta proszku do pieczenia
35g kakao
50g posiekanej gorzkiej czekolady (85%)
150g posiekanych orzechów i migdałów (proporcje wg uznania)

Przygotowanie:

Piekarnik nastawiamy na 160 stopni (bez termoobiegu).

W garnuszku na małym ogniu rozpuszczamy czekoladę i masło (nie doprowadzając do zagotowania się). Przestudzamy. Dodajemy cukier, jajka, ekstrakt, mąkę, proszek do pieczenia, kakao i dodatkowo posiekaną czekoladę. Dokładnie mieszamy (u mnie za pomocą miksera). Dodajemy orzechy i migdały.

Blaszkę (u mnie 20x30cm) wykładamy papierem do pieczenia. Wylewamy masę.

Pieczemy około 35 minut. Ciasto powinno mieć chrupiącą skórkę i być wilgotne w środku. Lekko przestudzone kroimy w kwadraty.

Smacznego :)




I jeszcze kawałeczek na dobranoc ... ;)

środa, 24 listopada 2010

Bułki najlepsze z najlepszych


Znowu przepis na bułki. Nam się jeszcze nie znudziły, więc mam nadzieje, że Wam też się nie znudzą ;)

Tym razem inne - słodkawe, puszyste, duże, lekko orzechowe w smaku. Połączenie mąki orkiszowej i pszennej (użyłam razowej), to zestaw, który mnie zauroczył. W rozmiarze, w którym je robimy to nie bułeczki, to buły;) Posypane ziarnami zbóż. To najlepsze bułki jakie jadłam do tej pory.
W dodatku są idealne dla tych co są w rozjazdach - długo zachowują świeżość i świetnie się mrożą.

Przepis, jakże by inaczej z Pracowni Wypieków


Pszenno-orkiszowe buły z ziarnami
9 bardzo dużych lub 12-14 mniejszych

Składniki:
250 g mąki orkiszowej zwykłej (użyłam typ 650)
250 g mąki pszennej, dowolnej
300 ml wody
1 łyżka miękkiego masła
20 g świeżych drożdży (lub łyżeczka suszonych)
opcjonalnie: 1 łyżeczka kminku
opcjonalnie: 1 łyżeczka mielonego lub drobno utłuczonego anyżu
1 łyżka miodu
1 łyżeczka soli

do posmarowania: 1 jajko rozbełtane z 1 łyżeczką śmietany, mleka lub wody
do posypania: sezam, pestki słonecznika i dyni, płatki soli, kminek, itp

Przygotowanie:
Drożdże zasypać łyżeczką cukru. Wlać 3 łyżki letniej wody i odstawić na 10 minut, by drożdże "ruszyły".
Następnie dodać pozostałe składniki, zagniatając gładkie ciasto.
Ciasto przełożyć do miski delikatnie posmarowanej olejem roślinnym, przykryć folią i odstawić w ciepłe miejsce na 1,5 h.

Z wyrośniętego ciasta uformować 14 małych bułeczek lub 9 dużych bułek. Przykryć ściereczką i odstawić na 30-40 minut, by wyrosły.
Każdą z nich posmarować jajkiem i posypać dodatkami.

Piekarnik nagrzać do 200 st C.
Piec bułki 12-15 minut (większe pieką się dłużej, małym może to zająć 10-12 minut).

Smacznego!

wtorek, 23 listopada 2010

Biały makowiec

Dziś biały makowiec. Dlaczego biały? Ponieważ w skład nadzienia wchodzi biały mak (pozostałość po tegorocznych Marcińskich Rogalach). Oprócz maku masa marcepanowa, migdały, orzechy włoskie ... to jedno z moich ulubionych nadzień. Muszę się przyznać, że to mój pierwszy makowiec i bardzo udany. Polecam wszystkim.

Zamiast białego maku do nadzienia, można wykorzystać standardowy niebieski :)


Ciasto (na dwie rolady):

500g mąki pszennej
7g drożdży instant
4 łyżki cukru
otarta skórka z 1 cytryny
szczypta soli
2 jajka
200ml letniego mleka
200g roztopionej margaryny

Nadzienie:

300g białego maku
100g masy marcepanowej
3/4 szklanki cukru pudru
100g orzechów włoskich
100g zblanszowanych migdałów
2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
2 łyżki gęstej kwaśnej śmietany
3 podłużne biszkopty, pokruszone na okruszki

Dodatkowo:

jajko roztrzepane z 1 łyżką mleka do posmarowania
1 szklanka cukru pudru wymieszana z 3 łyżkami gorącej wody na lukier
prażone migdały do posypania


Przygotowanie:

Mąkę przesiewamy, dodajemy do niej drożdże, sól i cukier, mieszamy suche składniki. Dodajemy otartą skórkę, jajko, mleko i tłuszcz. Wyrabiamy elastyczne ciasto, formujemy kulę i zostawiamy do wyrośnięcia (ok. 60min).

Mak i orzechy sparzam gorącą wodą, po 15 minutach odcedzam i osączam. Mielę dwukrotnie w maszynce razem z migdałami. Masę marcepanową rozcieram mikserem z cukrem pudrem, dodaję zmielony mak z bakaliami, okruszki biszkoptowe i posiekaną skórkę pomarańczową. Dobrze mieszam, dodaję śmietanę - ale tylko tyle by uzyskać dość zwartą, ale plastyczną masę. Masa nie powinna być zbyt płynna, ani zbyt twarda i reguluje się jej konsystencję dodając stopniowo śmietanę.

Piekarnik nagrzewamy do 190 stopni (bez termoobiegu).

Wyrośnięte ciasto dzielimy na dwie części, każdą wałkujemy, nakładamy nadzienie pozostawiając 2cm margines na każdym boku i zwijamy rolady. Tak przygotowane makowce układamy na blaszce, przykrywamy ściereczką i pozostawiamy do ponownego wyrośnięcia (ok. 40min). Podrośnięty makowiec smarujemy roztrzepanym jajkiem z 1 łyżką mleka, wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy 40 minut.

Jeszcze ciepłe rolady polewamy lukrem i posypujemy uprażonymi płatkami migdałów.

Smacznego!

środa, 17 listopada 2010

Bułeczki piknikowe

Bułeczkowy szał mnie ogarną. Te małe formy pieczywa ostatnio sprawdzają się na medal w naszej kuchni. Robi się je szybko, smakują wybornie no i da się je mrozić. Tak jak zwykle szukam prostych i szybkich przepisów. Ostatnio do naszych ulubionych należą piknikowe -małe miękkie bułeczki. Pasują do wszystkiego - wytrawnych i słodkich kanapek, do wybierania resztek sosu z talerzyka a lekko czerstwe są fajne jako zapiekanki i tosty.

Przepis znaleziony u Liski u Pracowni Wypieków.


Bułeczki piknikowe

350 g mąki pszennej (najlepiej chlebowej)
2,5 łyżeczki drożdży suszonych instant
1,5 łyżeczki soli
1 łyżeczka cukru (opcjonanie)
200 ml wody
1 łyżka oliwy

mąka do posypania bułek

Mąkę, sól, cukier i drożdże wymieszać. Powoli wlewać wodę, a na końcu oliwę. Wyrobić rękoma.
Jeśli ciasto jest zbyt luźne, dosypać trochę mąki. Odstawić na 1,5 - 2 godz przykryte ściereczką aż podwoi swoją objętość.
Piekarnik nagrzać do temp 230 st C. Z ciasta formować małe bułeczki, układać je na dużej, wysmarowanej oliwą blaszce w kształcie okręgu, zostawiając 1 cm. odstępy m.dz bułeczkami. Po uformowaniu bułeczek zostawiam je jeszcze na około 3o minut przykryte ściereczką aby urosły*. Bułeczki posmarować olejem/oliwą, posypać mąką i wstawić do piekarnika na 5 min. Po tym czasie zmniejszyć temp. do 200 st C i piec kolejne 8-12 min.

Smacznego!


* drugie wyrastanie to mój dodatek do tego przepisu.

wtorek, 16 listopada 2010

Placuszki kukurydziane z jagodami

Sobotni poranek w naszym wykonaniu to kubek ciepłej herbaty, "Sukces pisany szminką" w Radio PIN i ciepłe słodkie placuszki na talerzu. Tym razem w wersji z jagodami ... naprawdę wyjątkowe! Bardzo Wam polecam!

Przepis zainspirowany kukurydzianymi placuszkami Liski.


Składniki:

szklanka mąki pszennej
1/2 szkl mąki kukurydzianej
1 łyżeczka cukru
1 jajko
1,5 szkl maślanki
1/4 szkl mleka
1 i 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
szczypta soli
3 łyżki roztopionego masła
1 szklanka mrożonych (nierozmrożonych) jagód*


Przygotowanie:

W jednej misce mieszamy wszystkie suche składniki. W drugiej roztrzepujemy jajko, dodajemy maślankę, roztopione (przestudzone) masło, mleko i mieszamy. Płynną masę łączymy z suchymi składnikami (ja użyłam miksera). Na koniec dodajemy zamrożone jagody i delikatnie mieszamy (owoce powinny być zamrożone, ponieważ wtedy mamy pewność, że nie puszczą soków i nie zabarwią nam ciasta na fioletowo).

Placuszki smażymy na wolnym ogniu, nabierając ciasto łyżką stołową (placuszki można smażyć na maśle, ja osobiście smażąc je na patelni teflonowej, nie używam żadnego tłuszczu).

Kolejne partie przekładamy do żaroodpornego naczynia i podgrzewamy w nagrzanym do 100 stopni piekarniku.

Gotowe placuszki podajemy ze świeżą miętą i syropem klonowym (ewentualnie miodem).

Smacznego!

* można użyć też borówki amerykańskiej (wtedy owoce nie muszą być zamrożone)

piątek, 12 listopada 2010

Zuzanna lubi je tylko jesienią ...

- W Paryżu najlepsze kasztany są na Placu Pigalle.
- Zuzanna lubi je tylko jesienią.
- Przesyła Ci świeżą partię.

"Stawka większa niż życie" (youtube.com
)


Kasztanów z Placu Pigalle nie jadłam, ale te z domowego piekarnika zrobiły na mnie tak niesamowite wrażenie, że przez chwilę zapomniałam się wędrując krętymi uliczkami Paryża. Zanurzając dłoń w papierowej torebce pełnej ciepłych kasztanów, znalazłam się wśród kramów przedświątecznego kiermaszu, pomiędzy migającymi lampkami zawieszonymi na latarniach, z ciepłą czapką na uszach i grubym szalikiem, ukrywając twarz przed mocnymi podmuchami śniegu ...

Warszawski deszczowy wieczór upłynął nam w bardzo ciepłej atmosferze - przy pysznej przekąsce ... i ciekawych książkach*.


Pieczone kasztany

1/2kg jadalnych kasztanów

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.
Kasztany nacinamy na wierzchołkach i przekładamy na blachę.
Wkładamy do piekarnika i pieczemy ok 20 minut.
Upieczone kasztany jeszcze ciepłe obieramy ze skorupki.

Smacznego!


"Jak Wam się podoba" to cudowna mała księgarnia z dużym wyborem albumów o sztuce, fotografii, architekturze i modzie. Jakiś czas temu, po kilkuletniej przerwie odkryłam ją na nowo, zakupując kilka ciekawych, pięknie wydanych tytułów. Właściciel księgarni jest m.in. polskim przedstawicielem wydawnictwa TASCHEN, którego albumy polecam przede wszystkim. Mogą być cudownym prezentem dla najbliższych na zbliżającą się Gwiazdkę. Polecam!


Razowy bananowy chlebek

To jeden z tych poranków, które trwają i przeciągają się aż do południa, Gdy za oknem szaro i buro, w domu pachnie cynamonem, bananami i gałką muszkatołową. Po spacerze z psem zmoknięci i przemarznięci, zalegamy w domu otaczając się gazetami i książkami. Chwila oddechu. Gdy na kratce studzi się chlebek bananowy w garnuszku gotuje się mleko do wyboru samo z miodem albo kakao.


To była miłość od pierwszego wejrzenia, a właściwie przeczytania. Znalazłam przepis u Asi z Kwestii Smaku. Mąka razowa, banany i przyprawy. W tym nie mogło być ryzyka, to musiało być pyszne, chociaż smak mnie zaskoczył.

Jest słodki słodyczą bananów i miodu, pachnie piernikiem, ma konsystencje keksu. Idealny na śniadanie albo drugie śniadanie, sycący i przepyszny. Robi się prawie tak samo jak muffinki, miesza mokre i suche składniki by na końcu zamieszać wszytsko parę razy łyżką i przełożyć do formy keksowej. W dodatku długo trzyma świeżość, co sprawia, że zrobiony w niedzielę będzie nas cieszył w tygodniu.


Razowy chlebek bananowy

Składniki:
1 szklanka mąki pszennej razowej
3/4 szklanki mąki żytniej razowej
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka cynamonu (+ po szczypcie mielonej gałki muszkatołowej, kardamonu, goździków)
1/4 szklanki brązowego cukru
2 - 3 suszone figi, drobno posiekane (dodałam rodzynki)
1/2 szklanki posiekanych orzechów włoskich
2 jajka
1/3 szklanki oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia
1/4 szklanki miodu
1/4 szklanki jogurtu naturalnego
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (można pominąć)
2 - 3 dojrzałe banany (2 - 3 szklanki rozdrobnionych widelcem)
od siebie dodałam 1/2 szklanki gorzkiej i białej czekolady.

Forma keksowa o wymiarach około 8,5 cm x 27 cm (mierzona po dnie), posmarowana oliwą z oliwek z pierwszego tłoczenia i wysypana otrębami żytnimi lub pszennymi.

Przygotowanie:
Piekarnik nagrzać do 165 stopni. Obydwie mąki przesiać do dużej miski i dodać wszystko co pozostało na sitku (otręby). Dodać sól, sodę, cynamon, gałkę, kardamon i goździki. Wymieszać, dodać cukier, figi, orzechy /dodałam wtedy też czekoladę/ i znów wymieszać.Do drugiej miski wbić jajka, dodać oliwę, miód, jogurt i ekstrakt z wanilii. Wymieszać rózgą na jednolitą masę, następnie dodać banany i wymieszać łyżką. Połączyć delikatnie łyżką z suchymi składnikami z drugiej miski.Masę wyłożyć do przygotowanej formy i wstawić do nagrzanego piekarnika na środkową kratkę. Piec przez 55 minut. Wyjąć z piekarnika, studzić przez 15 minut, następnie wyjąć z formy i ułożyć na metalowej kratce. Pokroić po około 30 minutach, gdy trochę ostygnie.

Smacznego!


piątek, 5 listopada 2010

Nie daj się listopadowej aurze!

No i stało się, zaczął się listopad i to taki przez duże "L" - LEJE!!!

Wstaję rano i o parapet dzwonią krople. W kaloszach, z parasolem maszeruję przez ulicę, przy świetle żółtej lampki siedzę w pracy, wracając do domu patrzę na zalane deszczem miasto i czuję, że coś mnie łamie. W nosie kręci, w gardle drapie a głowa ciężka chyli się ku poduszce. Kuszące jest się rozchorować, zaszyć się w domu, obłożyć książkami, drapać za uchem psa i prosić "Zrobisz mi herbaty". Cóż, to nie jest najlepsza pora na chorowanie i "słodkie" nic nie robienie. To jest pora na działanie. Nim jednak zacznę działać muszę zadbać o siebie, otulić się kocem, rozgrzać od środka, rozruszać wesołym filmem w kochanym towarzystwie, pobyć sama ze sobą, przeczytać artykuł w gazecie. Takie popołudnie i wieczór na regeneracje.


Rozgrzewam się imbirówką, która stawia na nogi. Jak piszą sami autorzy przepisu to superrozgrzewający napój na przeziębienie i grypę, a znajdziemy w nim majeranek który zmniejsza temperaturę, tymianek co łagodzi kaszel, a imbir ma działanie rozgrzewające i silnie bakteriobójcze*.

Przepis pochodzi z książki Joli Słomy i Mirka Trymbulaka "Nakarmić duszę"**.


Imbirówka

Składniki:
2 szklanki wody
2 łyżki utartego świeżego imbiru
2 łyżeczki suszonego majeranku
1 łyżeczka suszonego tymianku
sok z 1 cytryny
1 łyżka miodu

Przygotowanie
Wodę w rondelku doprowadzamy do wrzenia, dodajemy imbir, majeranek i tymianek, gotujemy na małym ogniu przez 5 min. Nalewamy do filiżanek, przecedzając przez sitko. Kiedy ostygnie do temperatury ok 60 stopni C, dodajemy sok z cytryny i słodzimy miodem.

Na zdrowie!


* Znam już 5 przypadków "uzdrowienia" po imbirówce
** Monika dziękuję za książkę i za przypomnienie mi o niej tym przepisem :*

środa, 3 listopada 2010

Pszenny chleb ziołowy

Muszę się przyznać, że ostatnio zaniedbałam troszkę domowy ziołowy ogródek. Nie wiadomo kiedy soczysto-zielone doniczki zaczęły przybierać postać osuszonych gałązek. Z tą systematycznością podlewania kwiatów i ziół u mnie bywa różnie ... :) Ratując ostatnie zielone gałązki wyczarowałam w weekend aromatyczny chleb ziołowy. Ponownie wypiekany metodą garnkową. Dla osób korzystających z tradycyjnych foremek zamieszczam na końcu wskazówki od Liski z Pracowni Wypieków, od której również zaczerpnęłam ten przepis (u Liski w wersji z koperkiem). Polecam!


Składniki:

400 g mąki pszennej
280 g wody
1,5 łyżeczki soli (10 g)
6 g świeżych drożdży
2 łyżeczki drobno posiekanych świeżych ziół (u mnie bazylia, rozmaryn i tymianek)


Przygotowanie:

Wszystkie składniki umieszczamy w misce i mieszamy łyżką przez 30 sekund. Następnie miskę przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na 12-18 godzin do wyrośnięcia.

Wyrośnięte ciasto przekładamy na oprószoną mąką stolnicę i formujemy okrągły bochenek. Przekładamy go na durszlak wyścielony ściereczkę solidnie oprószoną mąką i pozostawiamy do ponownego wyrośnięcia na 30 minut.

W tym czasie żeliwny garnek wstawiamy do zimnego piekarnika. Piekarnik nastawiamy na 230stopni. Po upływie 30 minut zdejmujemy z garnka przykrywkę, przekładamy nasz wyrośnięty bochenek, przykrywamy przykrywką i pieczemy 20 minut. Po tym czasie zdejmujemy przykrywkę i pieczemy jeszcze 20-30 minut do zarumienienia skórki (wypieczony bochenek obstukiwany od spodu wydaje głuchy dźwięk). Wyjmujemy chleb z garnka i pozostawiamy do ostygnięcia.


Metoda bez garnka (z Pracowni Wypieków):

Można też ciasto przełożyć do keksówki wysmarowanej olejem i wysypanej otrębami, odstawić do wyrastania na ok. godzinę (ciasto powinno wypełnić formę) i piec w piekarniku nagrzanym do 230 st c przez 10 minut, następnie zmniejszyć temp. do 210 i dopiekać kolejne 20-30 minut.
Po upieczeniu ostudzić na kuchennej kratce.


Smacznego!

poniedziałek, 1 listopada 2010

Chcesz gryza? Mam kanapkę :]

Czas biegnie nieubłaganie, dni mijają niezauważenie, za nimi tygodnie i właśnie patrzę na kalendarz z przerażeniem....już listopad, a ostatni wpis kulinarny był 3 tygodnie temu?!?!?!
W biegu, pośpiechu, wstając z kurami, wracając późnymi popołudniami, w kuchni bywam przelotem. Dopadam domu po 20tej. Nie narzekam, wręcz czuję, że żyje :)

Jemy szybie dania, nadrabiamy w weekendy i gotujemy nasze sprawdzone domowe przepisy. W weekendy cieszymy się też sobą, jesienią i najbliższymi. Nie ma więc czasu na wpisy, chociaż czas jest na gotowanie.


Dziś będzie o kanapce, szybkiej, prostej a przepysznej. Pierwszy raz taką kanapkę jadłam wieki /serio to pewnie mija jakieś 10 lat/ temu w jakiejś knajpce w na Chmielnej albo Żurawiej w Warszawie, pierwszy raz ktoś podał mi chleb a w środku grillowane warzywa. To było niesamowite, pamiętam dokładnie dresing - miodowo-musztardowy! Pyszne! Do tego tylko lekko przyprawiony kurczak, i warzywa o dymnym smaku i lekko przypalonej skórce.
Tym razem chleb chociaż nie domowy był pyszny, niedawno otworzyła się koło naszego domu przepyszna piekarnia, nie najtańsza, ale cóż dobry chleb /w tym wypadku bagietka/ to podstawa tego dania :)


Kanapka z grillowanym kurczakiem, warzywami i dresingiem miodowo-musztardowym

Składniki:
1 bagietka
Grillowane warzywa / u mnie pół papryki czerwonej i połówka żółtej, parę plastrów grillowanego bakłażana/
Grillowana pierś z kurczaka

na dressing* (posłuży do polania kanapek i sałaty)
2 łyżki stołowe musztardy
1 łyżka stołowa płynnego miodu
2 łyżki stołowe soku z cytryny
1/2 łyżeczki soli
100 ml oleju z pestek winogron/oliwy z oliwek

Dodatki:
sałata/rukola - u mnie mix
1 mała cebulka pokrojona na cieniutkie krążki

Przygotowanie:

Przygotowujemy dressing mieszając wszystkie składniki aż do uzyskania emulsji. W dużej misce mieszam grillowane warzywa razem z piersią kurczaka. Polewam je 1/2 dressingu - delikatnie mieszam.

Na patelni grillowej/ w tosterze podpiekam bagietkę przekrojoną na pół. "Stostowana" bagietkę skrapiam oliwą z oliwek /albo smaruję masłem/smaruję dressingiem**, układam sałatę i piórka cebuli, na to układam warzywa i pierś z kurczaka, skrapiam jeszcze odrobiną sosu.. Przykrywam drugą połówką pieczywa. I gotowe.

Kładę na talerzy, obok podaję sałatę z piórkami cebuli, polewam pozostałym dressingiem i podaję. Z kieliszkiem wina to naprawdę fajny lunch albo kolacja.

Tak naprawdę dowolność składników, ich ilość, rodzaj sosu...to nie ważne, ważne jest jak się lubi.

Smacznego!

* ja mój sos robię na oko i na smak, bazuję jednak na proporcjach znalezionych "gdzieś-kiedyś" w internecie.
** pełna dowolność, często wynikająca z zamyślenia.

P. S.
W imieniu swoim i Bartka dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w badaniu! To na prawdę dla nas dużo znaczy! Do tych co nie brali jeszcze udziału - zapraszam do badania! Wystarczy kliknąć na obrazek, a aby dowiedzieć się więcej zapraszam do poprzedniego posta -> TU

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...