Jesień nas rozpieszcza, a mnie rozpieszcza w szczególności, w końcu to moja ukochana pora roku. Pod koniec lata (nawet tak deszczowego jak tegoroczne) marzę o zmianie garderoby, z miłością patrzę na grube marynarki, szaliki, szarości, rudości i zielenie. Wyczekuję kolorowych liści, błękitnego nieba, porannych mgieł, wieczornych chłodów, szronu na trawnikach. Zachwycam się dniami pełnymi światła jak i tymi z mgłami i już prawie gołymi drzewami. Wdycham zimne powietrze, gubię się w mgle - jest pięknie!
Tej jesieni piekę proste ciasteczka, w sumie w kółko te same. Ulubione ciasteczka Pana B. I na nic zdają się moje próby przekupienia go czymś innym.
Ciasteczka są pyszne - maślano-cukrowe z moim dodatkiem. Dodatkiem, który ze zwykłych ciasteczek robi to coś. Mam na myśli ziarno kakaowca. Kupione w Wiedniu na przecudownym Naschmarkt (na którym spędziliśmy pół dnia). Ciasteczka poza maślanym smakiem zaczynają pachnieć kakao, a z grubsza tylko rozkruszone ziarna dodają ostrości, charakteru tego niesamowitego czekoladowo-gorzkiego posmaku.
Pyszne, uzależniające...
Waniliowe ciasteczka z ziarnem kakaowca
Źródło "Indulgence Cookies: a fine selection of sweet treats"
Składniki na 36 sztuk
185 miękkiego masła
230 g drobnego cukru
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
1 jajko
310 g mąki
75 g cukru kryształ (ja pomijam)
damską garstkę rozkruszonych z grubsza ziaren kakaowca (opcjonalnie)
Przygotowanie
W misce ubijamy masło z drobnym cukrem i ekstraktem waniliowym na jasną i puszystą masę, następnie dodajemy jajko i mieszamy aż składniki się połączą.
Do miski z maślaną masą przesiewamy mąkę, dodajemy ziarno kakowca i mieszamy drewnianą łyżką (ja zagniatam szybko rękoma, nie wyjmując ciasta z miski)
Ciasto dzielimy na dwie równe części, owijamy folią spożywczą i wkładamy na godzinę do lodówki.
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni, dwie blachy wykładamy papierem do pieczenia*.
Po godzinie ciasto wyjmujemy i rozwałkowujemy pomiędzy dwoma kawałkami papieru (ja rozwałkowuję na silikonowej macie delikatnie posypując mąką) na grubość 5 mm (nie cieniej!!).
Ciasteczka wycinamy foremką (serduszko 5 cm) i układamy na blasze zostawiając 4 cm odstęp.
Ciasteczka można posypać cukrem kryształem, który delikatnie wciskamy w ciasto.
Pieczemy 8do 10 minut aż się lekko zezłocą. Studzimy przez kilka minut na blasze, a następnie przekładamy do całkowitego wystygnięcia na kratkę.
Ciasteczka można przechowywać do 7 dni w szczelnie zamkniętym pudełeczku.
Smacznego!
* Proces pieczenia organizuje sobie inaczej. Piekarnik uruchamiam dopiero po wycięciu ciasteczek. Wycięte ciasteczka układam na blachach, przykrywam folią i wkładam do lodówki a tam spokojnie czekają na swoją kolej do pieczenia.
System sprawił, że w mojej szybko nagrzewającej się mikrokuchni pieczenie maślanych ciasteczek wreszcie jest przyjemnością. Ciasto się nie topi, nie rozchodzi, a takie schłodzone ciasteczka zachowują kształt w trakcie pieczenia.
4 komentarze:
Takich nigdy nie jadłam. Fantastycznie wyglądają i z pewnością tak smakują :)
Tak, ta jesien jest wyjatkowo piekna - oby trwala jak najdluzej i nie ustepowala miejsca mroznej, mokrej zimie.
Ciasteczka szalenie mi sie podobaja, bo do gorzkiego ziarna kakaowca mam ogromna slabosc.
Widziałam podobny rpzepis u Klotyldy w ksiązce "Chocolate and zucchini", ale nie mogłam nigdy trafić na ziarna kakowca...
Bardzo lubię taką słodką "prościznę" ;)
pozdrawiam
Prześlij komentarz