Pediatra w przychodni na ul. Paca to ważna postać mojego dzieciństwa. Choć nie byłam chorowitym dzieckiem i rzadko odwiedzałam przychodnię, to Pani doktor i tak zapadła mi w pamięć. Dlaczego? A dlatego, że nie przepisywała właściwie lekarstw, kazała mnie poić syropem z cebuli, płukać gardło sodą i jeść zimą lody. Oj! czyż można mieć lepszego lekarza w wieku 5 lat? Aby było jeszcze ciekawiej Pani doktor miała zwyczaj przegryzania ziarenek kawy (ot tak, zamiast chrupek czy gumy do żucia), dzięki czemu w gabinecie pachniało kawiarnią a nie przychodnia.
Jeśli chodzi o lody, to poza tymi na wsi, o których już wspominałam, doskonale pamiętam Kulę Lodową (czy ktoś poza mną to jeszcze pamięta?) !. Po wielką lodową kulę, szczelnie zapakowaną w sreberko, jeździło się do lodziarni Hortex'u. My jeździliśmy do tej przy starym kinie Praha. Dziś już nie ma tej lodziarni, nie ma też chyba lodowych bomb. Wielka szkoda, bo deser nie tylko był pyszny* ale i spektakularny - wielki, krojony na pół, ćwirtki albo cały a potem na porcje. W domu to był cały rytuał i kłótnia o większy kawałek.
Ale dziś można coś, o czym nie śniło mi się gdy byłam dzieckiem. Dziś mogę sobie sama "ukręcić" lody. Zresztą to kręcenie, to też przesada. Bo wystarczy zmiksować razem kilka składników, zostawić w spokoju na 6 godzin, jeszcze lepiej na całą noc i lody gotowe.
W niedziele rano zrobiłam lody waniliowe i czekoladowe. W 20 minut miałam w
zamrażalniku dwa pojemniki i posprzątaną po całej przygodzie
kuchnię.
O przepisie na lody bez maszynki przypomniała mi swoim wpisem Ania z Strawberries from Poland. Czekoladowe przygotowałam wg przepisu znalezionego w internecie i spisanego na karteczce, a waniliowe zmieniając recepturę Nigelli Lawson i w
miejsce likieru kawowego i kawy dodałam ekstrakt waniliowy i ziarenka wanilii.
Lody waniliowe są cudnie waniliowe, z ziarenkami delikatnie wyczuwalnymi na języku, o kremowej i lekkiej konsystencji. Troszkę przypominają mi dobrze napowietrzone lody na patyku, tylko że w odróżnieniu od tych kupnych nie trzymają tak formy i ciut szybciej się topią. Czekoladowe za to są bogate, cięższe ale nadal puszyste, sycące, jak zamrożony mus czekoladowy - boskie! Nawet po całej nocy w lodówce obydwa smaki są łatwe do nakładania, zapewne dzięki alkoholowemu dodatkowi (domowy ekstrakt waniliowy na procentach).
Lody waniliowe bez kręcenia
Źródło: Nigellisima N. Lawson, po tym jak pozazdrościłam Ani.
Składniki
300 ml śmietanki kremówki
175 g mleka skondensowanego słodzonego
Ziarenka z 1 laski wanilii
2 łyżki domowego ekstraktu z wanilii (takiego na alkoholu). Albo innego alkoholu.
Przygotowanie
Śmietanę ubijam na puszystą masę razem z ziarnami wanilii, powoli dodaję mleko skondensowane. Na koniec delikatnie mieszam z ekstraktem waniliowym/alkohol. Przekładam do hermetycznego pudełka i wstawiam do zamrażarki na 6 godzin, a jeszcze lepiej na całą noc.
Lody czekoladowe także bez mieszania.
Źródło: No-Churn Cocolate Ice Cream
Składniki
150 g połamanej czekolady deserowej** (dałam pół na pół gorzkiej i mlecznej)
0.5 szklanki słodzonego skondensowanego mleka
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
Ziarenka z 1 laski wanilii
Szczypta soli
1,25 szklanki zimnej śmietany kremówki
Przygotowanie
W garnuszku o grubym dnie podgrzewamy mleko skondensowane z połamaną czekoladą. Podgrzewamy powoli, do momentu kiedy czekolada się nie rozpuści. Mieszamy aby nie przywarła do dna. Do rozpuszczonej w mleku czekolady dodajemy ekstrakt waniliowy oraz sól. Zajmuje dosłownie chwile, ale jak ktoś chce, to całą operację można przeprowadzić w kuchence mikrofalowej.
Odstawiamy z boku aby przestygło.
Śmietanę z ziarenkami wanilii ubijamy aż do uzyskania puszystej ale nie sztywnej bitej śmietany.
1/3 ubitej śmietany dodajemy do masy czekoladowej i energicznie mieszamy - masa stanie się lżejsza i łatwiej będzie połączyć ją z pozostałą śmietaną. Gdy wmieszamy 1/3 dodajemy resztę śmietany i delikatnie mieszamy do momentu połączenia się składników.
Przekładamy do hermetycznego pojemnika i zostawiamy na 6 godzin, a najlepiej na całą noc. Tak przygotowane lody mogą pozostać w lodówce 2 tygodnie (ale, kto by wytrzymał z takimi lodami 2 tygodnie!!!!)
Podajemy bez wcześniejszego wyjmowania, bo nawet dobrze zmrożone lody nakładają się bezproblemowo.
Smacznego!
I pamiętajcie, najzdrowiej jeść lody gdy na dworze zimno!!! :)
* a może nie był pyszny i jest to tylko magia wspomnień.
** w przepisie było 4 oz, czyli około 113 gramów, dodałam więcej - nie będę ograniczać się z czekoladą.
9 komentarzy:
chcę je, chcę:D
Daria - jak teraz zaczniesz, to na śniadanie będą gotowe :)
Wspaniałe!
Dawno Cię nie było:)
Juz jestesmy ;) i mam nadzieje bedzie nas wiecej ;)
To jest błędne koło, teraz ja zobaczyłam te lody i będę chciała je znów zrobić... :) Czekoladowe MUSZĘ mieć!!!
Taki lekarz to największy skarb :))
Moja Babcia zawsze mówiła to samo, ale Mama nie chciała dać się namówić :D
Pycha lody! :)
Dlatego uważam, że maszynka do lodów to jeden z tych naprawdę zbędnych kuchennych "helperów". NICZEGO Twoim lodom nie brakuje, wyglądają przeapetycznie. A dzięki wstępowi zapadnie mi ten wpis w pamięć - pamiętam bombę lodową i rytuał jej jedzenia (wyolbrzymiony pewnie przez dziecięcą wyobraźnię - mam 18 lat i byłam naprawdę mała), a do tego sama uwielbiam podjadać ziarenka kawy! Pzdr:)
chcę je!:)
Ania - koniecznie! czekoladowe są obłędne. Teraz pora na owocowe...kombinuję jak :)
Ewelina - chciałabym aby nadal dawali takie porady. Mądra babcia :)
Moi rodzice przykaz lekarza wykorzystywali w wredny sposób - mówiąc, że latem nie można jeść dużo lodów, bo szkodzą ;) złośliwcy!
Mariszka - sprzęt zbędny, ale i tak chętnie bym przygarnęła ;) Pamiętasz bombę lodową - :))))))))
Monika - bierz!! :)
Prześlij komentarz