Pierwszy chłodny i deszczowy dzień tego lata wymagał specjalnych środków. W pracy walczyłam z sennością, w drodze do domu brnęłam przez kałuże na nierównych chodnikach, przemykałam pomiędzy parasolami, walczyłam z wiatrem i cierpiałam przez przemoczone buty.
To nie był dobry dzień na przedłużającą się podróż do domu. To był dzień, który wymagał specjalnych środków.
Zmarznięta, skulona w środku dopadłam domu, kanapy, koca i ciepłych skarpet. Przygarnęłam psa jak termofor i oddałam się błogiemu zagrzewaniu. Potrzebowałam ciepła i przytulnej przestrzeni.. W naszym domu, o wiecznie otwartych oknach, pachniało deszczem, liśćmi i zbliżającą się jesienią. Potrzebowałam dopełnić albo odmienić ten zapach.
Już w tramwaju wymyśliłam, że dom będzie pachniał czekoladą i orzechami, a zamiast świeczki czy potpourri do piekarnika wstawię ciasto.
Mój wybór padł na najbardziej podstawowy i najprostszy przepis jaki znam. Prostszy i mniej bałaganiarski niż muffinki. Jedna miska, jedna łyżka, jeden garnek w którym podgrzejemy wodę. Przyda się oczywiście waga i może jakaś miarka (chociaż u mnie się obeszło, wszystko odmierzałam od razu do jednego naczynia).
Podstawowy przepis na brownie z książki Hummingird Bakery. Kilka składników i moment mieszania. Z rozpędu wzbogaciłam ciasto orzechami włoskimi i dokonałam jednej niewielkiej zmiany. W domu zabrakło mi gorzkiej czekolady, ratowałam się więc mleczną, by ciasto nie było zbyt słodkie ograniczyłam ilość cukru a część mąki (30g) podmieniłam na gorzkie kakao.
Ciasto wyszło wspaniałe, inne niż moje inne brownie - to z solonym karmelem czy orzechami, o serniko-brownie nie wspominając. Bliskie składem i proporcjami temu, o którym pisała kiedyś Monika -> klik. Bardzo płaskie, bardzo czekoladowe, ma z wierzchu przepyszną skorupkę a wnętrze ciągnące i wilgotne. Zazwyczaj, nastawionemu trochę na nie do czekoladowych wypieków, Panu B, bardzo bardzo smakowało. Mi w konsystencji i smaku przypomina proste ciasteczka czekoladowe na bazie białek.
Tradycyjne brownie z Hummingbird Bakery
Źródło: The Hummingbird Bakery Cookbook
Składniki:
200g gorzkiej czekolady
175g masła
325g drobnego cukru (wg mnie jest to strasznie dużo, bez mlecznej czekolady i tak bym ograniczała jego ilość)
130g mąki
3 jajka
Duża garść z grubsza posiekanych orzechów włoskich (mój dodatek)
Do ozdoby – cukier puder
Przygotowanie
Piekarnik rozgdzewamy do 175 stopni. Blachę do pieczenia o wymiarach a 33 x 23 x 5cm (u mnie 24 x 24) wykładamy papierem do pieczenia.
W kąpieli wodnej rozpuszczamy masło razem z czekoladą. Gdy czekolada się roztopi i połączy z masłem dodajemy cukier – mieszamy dokładnie. Następnie dodajemy mąke – mieszamy dokładnie. Dodajemy jajka (ja dodawałam po jednym, choć w przepisie o tym nie wspominaja) i mieszamy aż do uzyskania gładkiej masy.
Ciasto przelewamy do blachy do przygotowanej pieczenia. Jeśli mamy taki kaprys, posypujemy orzechami, kawałkami czekolady albo owocami.
Pieczemy 30 do 35 min. Ja w 25 minucie sprawdziłam czy ciasto jest gotowe i okazało się że tak.
Odstawiamy na na kratkę by przestygło. Wystudzone kroimy na kawałki i podajemy ze szklaną mleka albo gorzką kawą.
Smacznego!
P.S. Miała być dziś sesja zdjęciowa. Okazało się jednak, że nie ma czego fotografować. Wrzucam więc wczorajszen"kolacyjne" zdjęcie :)
4 komentarze:
Czekolada dobra na wszystko. :)
Brownie kocham. :)
W takie dni czekolada to wręcz obowiązek! :D
Brownie króluje. Ostatnio robiłam z dodatkiem malin. Na deszczowe poranki i popołudnia z kawą w filiżance.
Pozdrawiam
A.
Haha, z najlepszymi wypiekami tak jest, że są najbardziej warte opublikowania, a jednak trzeba iść na kompromisy z ambicjami/zmysłem estetyki, bo zdjęć ładnych ni ma;) albo się nie zdąży do rana (tez często piekę wieczorem), albo za dobrze pachnie by zajmować się czymkolwiek oprócz jedzenia!
Prześlij komentarz