Razem z urodzeniem się G musiało ulec to zmianie. Nie wszędzie weźmiemy i Młodego i psa, place zabaw to nie miejsce dla Dychy, a od kiedy G odmówił jeżdżenia w wózku to zbyt dalekie spacery też nie wchodzą w grę, bo małe nóżki są szybkie i dzielne ale mają swoje ograniczenia.
Właśnie jesteśmy u kieleckich dziadków G, gdzie dom stoi na skraju lasu i można znaleźć się w raju w mniej niż minutę. Dziś bez przepisu, bo jakoś nic mi się nie łączy z tymi widokami i zimą, która przechodzi w wiosnę.
1 komentarz:
Dziś moje lenistwo wzięło górę i nie poszłam na spacer, ale takie wyjścia o poranku potrafią być magiczne :)
Prześlij komentarz