Zapraszam na gulasz - pyszny, zimowo jesienny, w sam raz na porę gdy warzywa i owoce są coraz gorszej jakości, a pogoda za oknem zapowiada mokre i pochmurne przedwiośnie. Danie należące do rozgrzewaczy serca i ciała.
To takie domowe jedzenie, przywołują mi na myśl dom moich rodziców i nasze codzienne obiady pełne relacji z kończącego się dnia. Lubię je jeść z miski, ze skrzyżowanymi nogami na kanapie, kromką chleba (albo kasza gryczaną) i kieliszkiem dobrego wina /idealnym dodatkiem jest też ogórek kiszony/.
Zapraszam na gulasz wołowy z grzybami. Danie powstało z przypadku i bez wspierania się konkretnym przepisem. Dlatego też należy uważać na ilości przypraw - proszę próbować i robić wg swojego smaku :)
Gulasz wołowy, bardzo a to bardzo grzybowy
Składniki:
ok 600 g wołowiny pokrojonej na kawałki wielkości jednego kęsa
2 średnie cebule pokrojone w kostkę
2 ząbki czosnku roztarte bądź przeciśnięte przez praskę
2 duże garście suszonych grzybów (u mnie taka miseczka)
2 łyżki musztardy
około 1/2 szklanki czerwonego wina
2 łyżeczki tymianki
1,5 łyżeczki wędzonej papryki (średnio ostra)
woda
pieprz, sól,
Olej
Dzień wcześniej grzyby zalałam gorącą wodą i zostawiłam aby nasiąkły. Następnego dnia odcedziłam grzyby - wodę zostawiając. Grzyby zmieliłam w melakserze.
Mięso osuszyłam i oprószyłam pieprzem, solą. Zostawiłam na chwilę. W garnku z grubym dnem rozgrzałam olej i partiami obsmażałam mięso. Obsmażone kawałki odkładałam na bok. Smażyłam małymi partiami.
Na pozostałym na dnie garnka tłuszcz zrumieniłam cebulę i czosnek. Gdy warzywa gdzieniegdzie złapały złotego koloru dorzuciłam mięso - wymieszałam. Po chwili dolałam wodę spod grzybów i dolałam wina - tyle aby zakryło mięso. Na koniec dodałam 1 łyżeczkę tymianku, musztardę /na początek 1 łyżkę, pod koniec gotowania okazało się, że smak wymaga dodania jeszcze jednej/ i doprawiłam pieprzem - wymieszałam
Poczekałam aż wszystko zacznie bulgotać, zmniejszam ogień do minimum i zostawiam pod przykryciem na jakieś /zaglądałam do garnka co 30 minut kontrolując miękkość mięsa/ 1,5 godziny.
Po tym czasie dodałam zmielone grzyby oraz odrobinę wody i łyżkę musztardy /tej której mi brakowało do smaku/. Mięso było już miękkie.
Zostawiłam wszystko razem na kolejne 15 minut na bardzo małym gazie aby smaki się ze sobą przegryzły a grzyby zagotowały. Na tym etapie należy bardzo uważać - grzyby sprawiają, że nawet bez dodatku mąki sos jest bardzo gęsty i łatwo się przypala. Należy kontrolować temperaturę gotowania i mieszać.
Na koniec doprawiłam gulasz resztą tymianku, wędzoną papryką, solą i pieprzem.
Podawałam z świeżym chlebem i sałatą.
Smacznego!
*Gulasz dusi się w zależności od jakości mięsa - czasami wystarczy 1,5 godziny a czasami nie. Należy sprawdzać.
4 komentarze:
gdybym tylko mogła skorzystac z takiego pysznego rozgrzewającego zaproszenia :-)
To moje ulubione zimowe dania, tym bardziej ulubione, że w najróżniejsze smaki można je ubrać :)
Gulasz zimową porą to coś wspaniałego i daje tyle możliwości połączeń.
Gulasz jest jednym z moich ulubionych dań obiadowych i na pewno nie omieszkam wypróbować powyższego przepisu. Ostatnio zaopatrzyłem się na https://duka.com/pl/gotowanie-i-pieczenie/garnki-i-rondle w specjalny garnek z pokrywką, którego można używać też w piekarniku. Jest to bardzo wygodne rozwiązanie, zwłaszcza podczas przyrządzania takich potraw, gdzie często na koniec gulasz trzeba zapiec przez pewien czas.
Prześlij komentarz