wtorek, 20 listopada 2012

Uśmiechnij się!

Post pisany ponad tydzień.... czasami tak bywa, że wszystko dzieje się na raz i na drobnostki, które uśmiechają nam dzień brakuje czasu. Ja się na to nie obrażam, ja się na to ciesze. Lubię prace. Dlatego też aby nadal się cieszyć, minutka na rzeczy ważne a drobne. I nim zacznę mój wieczorny "drugi etat" przedstawiam Wam szybki post.



Listopad to trudny miesiąc, może nawet trudniejszy niż styczeń (który jest uważany za najbardziej depresyjny miesiąc). Słońca coraz mniej, zmiana czasu wybija z rytmu, pierwsze przenikliwe zimno, coraz mniej błękitnego nieba i liści na drzewach, śniegu który rozjaśni ulice jeszcze nie widać.
W tramwajach i autobusach ścisk - wszyscy ubierają się w coraz grubsze kurtki i płaszcze. I w tym nieszczęsnych środkach komunikacji miejskiej jest nam albo za zimno (jeszcze nie grzeją), albo za gorąco (zaczęli grzać i co zrobić z czapką, szalikiem i płaszczem?!?!). Na ulicach korki, więc w samochodzie coraz dłużej i niecierpliwie - bo to albo mgła albo deszcze.
Jakby tego było mało to jeszcze jak wychodzimy i wracamy jest ciemno. Nic tylko obrazić się!

I się obrażają, ludzie się na siebie obrażają. Fukają, kąsają, obrzucają nienawistnymi spojrzeniami, ochrzaniają. Ja wiem, jest trudno. Jest tak dużo rzeczy i spraw, które psują nam humory - kryzys, polityka, upadek kultury, zmierzch cywilizacji, dziury w jezdni, drożyzna na półkach...wymieniać dalej? Ale czy musimy dorzucać sobie jeszcze te wzajemne ofukiwanie i nękanie - wzrokiem, słowem, gestem?


Dlatego proszę UŚMIECHNIJ SIĘ! Ja się na Ciebie nie gniewam. Ja się przesunę aby zrobić Ci miejsce. Nie ma problemu, że się zaczepią nam torebki, w końcu to tramwaj. Bardzo przepraszam, nie chciałam nadepnąć Ci na nogę. Serio!! Jak czytam książkę ze słuchawkami na uszach, a stoisz za moimi plecami to Cię nie widzę. Dlatego też proszę, dotknij mojego ramienia, nie musisz mówić, patrząc Ci w twarz będę wiedziała i schowam książkę i ustąpię Ci miejsca. Fukania i obgadywania za moimi plecami, gdy mam nos w książce, a w uszach muzykę, efektu nie przynoszą. Serio, serio.


Ponieważ czasami trudno o uśmiech od nieznajomych, w niedzielny poranek ładuje baterie od Pani O. Jej mądrość, radość i zadziorność działają jak witamina C, bezchmurne niebo i dobra muzyka jednocześnie. I dlatego (i z wielu innych powodów) karmię ją scones. Są pyszne, są grzeszne, są niesamowicie sycące i uzależniające. Z dużą ilością masła i dżemem morelowy z lawendą dają siłę do uśmiech przynajmniej do środy - polecam! Niby bułeczki, niby kruche ciastko....trzeba spróbować.

 

Scones z rodzynkami
Źródło: J.Oliver "Każdy może gotować"

Składniki:
120 g rodzynek lub mieszanki suszonych owoców + sok pomarańczowy
450 g mąki
3 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki sody oczyszczonej
120 g masła (użyłam zimnego)
2 duże jajka
5 łyżek mleka

do podania: masło, dżem, świeże owoce, bita gęsta śmietana...czego dusza zapragnie!

Przygotowanie
Piekarnik rozgrzewamy do 200 C. W niewielkiej miseczce namaczamy owoce w soku pomarańczowym (tak by zaledwie je przykrył), odstawiamy i bierzmy się za przygotowywanie ciasta.
W misce mieszamy mąkę, z proszkiem do pieczenia, sodą i masłem. Ja to zrobiłam w malakserze na trybie pulsacyjnym, można rękoma rozkruszając jak kruche ciasto aż do uzyskania konsystencji okruchów chleba - czyli nie mieszamy za długo.
W innym naczyniu mieszamy jajka, mleko i rodzynki odsączone z soku pomarańczowego. Łączymy suche składniki z mokrymi, szybko zagniatamy miękkie, suche ciasto.
Na oprószonym mąką blacie/stolnicy rozwałkowujemy placek grubości 2 cm i wycinamy ciasteczka kółka (wykrawaczka 7 cm). Powinno wyjść 10. Ja uklepałam okrągły placek i przecinałam go na pół aż do uzyskania odpowienich kawałków (takich "ząbków" widać na jednym ze zdjęć jaki kształt uzyskałam).

Wierzch smarujemy odrobiną mleka i wstawiamy bułeczki do piekarnika. Pieczemy 12-15 minut, w tym czasie zarumieją się i urosną. Przed podaniem delikatnie przestudzić na kratce. Podawać ciepłe z ulubionymi dodatkami.

Smacznego i duuużo uśmiechy :)

6 komentarzy:

agnieszka pisze...

Zrobię - coś gorzej mi chwilami przez to fukanie.

Klaudia pisze...

Z przyjemnością informuję, że nominowałam Twój blog do zabawy Liebster Blog

http://kluskowopl.blogspot.com/2012/11/liebster-blog.html

Będzie mi miło, jeśli przyłączysz się do zabawy. Pozdrawiam

asieja pisze...

zdecydowanie bez fukania

uśmiecham się mocno!:-)

metka pisze...

też się uśmiecham, bardzo bardzo mocno i szczerze :)))
i dziękuję za przepis na uśmiech co najmniej do środy :))

Usagi pisze...

Jak ja to dobrze znam! Kolejny post o diecie zajął mi ponad tydzień, bo jak człowiek zmęczony, to nie zawsze mu się udaje napisać, co chce. A czasem woli po prostu pospać 15 minut dłużej lub w spokoju napić się herbaty nic nie robiąc. Ale z drugiej strony, jeśli praca daje satysfakcję, to warto.
Pozdrawiam!

Agata pisze...

Mniam, lubię bardzo ::))

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...