wtorek, 28 września 2010

Rabarbar i truskawki pod kruszonką...

czyli jak rozjaśnić pochmurny dzień.

Rabarbar to czerwiec, a w ogródku mojej babci rabarbar wyrósł na jesieni. Cóż zwariował i uszczęśliwił mnie niesamowicie. Śmiesznie było zobaczyć jego rozłożyste liście w tym samym czasie co dynię ;]
Mam nadzieje, że w przyszłym roku uszczęśliwi nas też późną wiosną. Tymczasem należało go wykorzystać.


Jak wykorzystać takie cudo? Oczywiście jak najprościej. Po sukcesie gruszkowego crumble, nie miałam wątpliwości w którym kierunku się udać.
O ile po rabarbar udałam się do babcinego ogródka to po kruszonkę poszłam do Pierre Herme. Przepis na kruszonkę z dodatkiem płatków migdałowych, okazał się strzałem w dziesiątkę. W połączeniu z kwaskowatym rabarbarem i słodkimi truskawkami stanowił zgrabny zespół. Od siebie dodałam jesienny akcent, czyli orzechy włoskie. Nie wiem jak to opisać, ale ten dodatek to było to :) Ich gorzkawy, orzechowy smak dodał nowego wymiaru temu daniu.


Rabarbar i truskawki pod kruszonką

Kruszonka migdałowa
"Desery" Pierre Herme

Składniki:
porcja 500g, przygotowałam moją z połowy porcji.

125 g masła, oziębionego
125 g cukru kryształu
1/2 łyżeczki soli
125 g mąki
125 g utartych migdałów

Około 800 g owoców /u mnie 600g rabarbaru i około 200 g truskawek/
łyżka cukru
garść orzechów włoskich


Przygotowanie
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Rabarbar pokroić na 2 centymetrowe kawałki, przełożyć do żaroodpornego naczynia, wymieszać z cukrem, przykryć folią aluminiową. Włożyć do nagrzanego piekarnika i piec około 20 minut. Rabarbar zmięknie, ale nie rozgotuje się.

W tym czasie przygotowujemy kruszonkę. Masło pokroić w kostkę o boku około 1,5 cm. Włożyć do salaterki, dodać cukier, sól, mąkę i utarte migdały. Rozcierać drewnianą łyżką (ja to robię nożem), aż utworzą się grudki zbliżonej wielkości. Składniki można również rozcierać palcami, aż drobinki masła pokryją się mąką i migdałami. Jednak ciepło rąk sprawi, że masło częściowo się roztopi i kruszonka będzie bardziej twarda a nie kruc
ha.
Kruszonkę przełożyć na talerz i wstawić do lodówki.

Do podpieczonego i przestudzonego rabarbaru dodajemy truskawki, posypujemy orzechami a następnie kruszonką.

Wstawiamy wszystko do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy około 25/30 minut.

Gdy crumble będzie gotowe, wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy do przestygnięcia (dosłownie na 2/3 minuty).

Podajemy ciepłe :)

Smacznego!


niedziela, 26 września 2010

Sobota na mieście, niedziela w domu...

Co to za wspaniały weekend :) Słoneczny, prawdziwie letnio wrześniowy. Chodzę po Warszawie, wyglądam za okno i zachwycam się niesamowicie. Jest pięknie!
A jeszcze sobota, którą spędziłam z Moniką a następnie z Panem B i znajomymi. Szwendanie się po Warszawie, popijając kawę, jedząc ciasteczka, odwiedzając miejsca znane i nieznane. Zdarzyło mi się zasiedzieć i nie patrzeć na zegarek, zignorować upływający czas i cieszyć się chwilą. W sobotę wyszłam o 14:00 wróciłam koło 2 w nocy - czyż życie nie jest fajne.


W niedziele po spacerze i szybkich zakupach (ciesząc się sobotą wyrzuciłam je z listy "do zrobienia") ciesze się słonecznym domem. Do dużego pokoju wpadają wesoło promienie słońca, okna pootwierane więc otaczają mnie dźwięki miasta. W kuchni gra radio a ja mieszam, kroję i nagradzam siebie za ciężki i wspaniały miniony tydzień.

Dzisiaj będzie o pysznym i niefotogenicznym daniu. Zapiekanka bakłażanowa a'la mussaka to jedno z moich ulubionych dań, które robię dość regularnie, ale nie za często by się nie znudziło.
Zapiekankę z bakłażanem jadłam dawno, dawno temu na wieczorze panieńskim znajomej. Poprosiłam o przepis, który nawet dostałam, potem zgubiłam kartkę, a potem postanowiłam ze smaku i pamięci odtworzyć. Tak też powstała zapiekanka bakłażanowa, która swój rodowód ma w greckiej mussace. Jest jednak od niej lżejsza /bez beszamelu, za którym nie przepadam/ i szybsza w przygotowaniu /mniej garnków, nie obsmażamy bakłażana tylko grillujemy/.
Bakłażan, pomidory i mięso to jedno z moich ulubionych połączeń, a w tej zapiekance komponują się bezbłędnie :)


Zapiekanka bakłażanowa a'la mussaka*

Składniki:

2 niewielkie bakłażany pokrojone w cienkie (ok 0,5 cm) plastry**.
2 cebule pokrojone w kosteczkę
4 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę albo roztarte
400 g krojonych pomidorów z puszki
łyżka koncentratu pomidorowego
400 g mielonej wołowiny
oliwa z oliwek
pieprz
sól
oregano
wędzona papryka (czasami słodka, czasami ostra)
cynamon
gałka muszkatołowa (szczypta)
ser żółty (starty mazdamera lub cheddara albo jaki lubicie. Mozzarella wydaje mi się do tego dania zbyt łagodna
2 roztrzepane żółtka
2 małe pojemniki jogurtu naturalnego (u mnie grecki )

Przygotowanie:

Zaczynamy od bakłażanów. Każdy plaster bakłażana smarujemy delikatnie z obu stron oliwą z oliwek (najlepiej pędzelkiem). Grilluję w piekarniku, albo na patelni grillowej.

Przygotowanie w piekarniku - plastry bakłażan układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze, wkładamy do rozgrzanego do 15o piekarnika (opcja grill). Zostawiamy aż plastry się zarumienią i trochę "zwiędną" /nie wiem jak to lepiej nazwać/. U mnie z dwóch bakłażanów wyszły dwie blachy - piekłam je oddzielnie.
Instrukcji do patelni grillowej - układamy bakłażany i grillujemy aż pojawią się brązowe paski z obu stron ;)

Grillowane bakłażany odstawiamy na bok. Zaczynamy przygotowywać mięsny sos.

Rozgrzewamy na patelni /duża i głęboka/ oliwę z oliwek i wrzucamy na nią cebulę i czosnek - podsmażamy aż cebula się zarumieni. Wrzucamy mięso smażymy cały czas mieszając i rozdzielając je jednocześnie widelcem, żeby nie tworzyły się grudki. Po chwili dodajemy pomidory i koncentrat. Mieszamy i doprawiamy (oregano, papryka, szczypta cynamonu, pieprz i sól). Farsz dusi się pod przykryciem jakieś 15-20 minut.
Odstawiamy aby sos odrobinę przestygł.

Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni.

Naczynie żaroodporne smarujemy oliwą z oliwek. Na samym dnie układamy bakłażany (blisko siebie), na to cienką warstwę mięsa i żółtego sera, na to bakłażan, znowu mięso i ser żółty itd. Ostatnią warstwę stanowi bakłażan.

Naczynie przykrywamy przykrywką albo folią aluminiową pieczemy pieczemy 30 minut***. Po tym czasie przygotowujemy jogurt zmieszany z żółtkami doprawiony szczyptą gałki muszkatołwej. Polewamy potrawę, posypujemy odrobiną sera, nie przykrywamy. Dopiekamy 15 minut.

Wyjmujemy z piekarnika i podajemy na stół. Zapiekanka smakuje równie dobrze a może i lepiej następnego dnia gdy podgrzejemy ją w piekarniku.

Smacznego!


* Jakiś czas temu znalazłam przepis który jest jej pierwowzorem mojej zapiekanki- Musaka Marty Gessler na ugotuj.to.

** Bakłażany bywają gorzkawe. Jeśli tak jest należy pokroić je na plastry, oprószyć solą i odstawić na jakieś 30 minut aby puściły wodę. Po tym czasie bakłażany płuczemy i osuszamy papierowym ręcznikiem. gorzkawe, a wtedy trzeba ułożyć je w durszlaku, posolić i odstawić, żeby obciekły z gorzkiego soku. Po pół godzinie opłucz je pod bieżącą zimną wodą i osusz na papierowym ręczniku. Takie przygotowanie bakłażana skraca grillowanie.

*** Czas pieczenia uzależniony jest w dużej mierze od tego jak cienkie były plastry bakłażana i jak mocno się grillowały. A także od tego w jaki dużym naczyniu zapiekamy. Czasami używam dwóch mniejszych naczyń, wtedy piekę - 20 min pod przykryciem i 10 min bez.



sobota, 25 września 2010

Jednogarnkowe danie Jamie'go

Mamy jesień. Na pierwszy plan wysuwają się kabaczki, dynie, patisony ... Jesień to dla mnie także sezon ziemniaczany. Mimo, że ziemniak jest u nas dostępny przez dwanaście miesięcy w roku, w mojej kuchni króluje głównie od września do listopada. Jesień to warzywa podawane na ciepło ...

Jednogarnkowe danie Jamie'go jest dla mnie wizytówką jesiennego menu. Kolorowe warzywa, aromatyczny sos na winie, rozpływające się mięso. Wszystko w jednym garnku doprawione świeżymi ziołami. Jamie proponuje to danie wszystkim zabieganym, niekoniecznie wykwalifikowanym kucharzom. Potwierdzam, gulasz jest bardzo łatwy w przygotowaniu ... mięso i warzywa kroimy w grubą kostkę, wrzucamy do garnka, przyprawiamy i wsadzamy do piekarnika na 6 godzin! Uwaga! Długi czas pieczenia może odstraszać, ale uwierzcie mi na słowo - naprawdę warto. Polecam!

Przepis inspirowany "Gulaszem wołowym - ulubioną potrawą Jools" z książki "Jamie Oliver Moje Obiady."


Składniki (dla 4 osób):

oliwa
1 grudka masła
1 cebula obrana i posiekana
garść świeżych listków szałwii
800g mięsa wołowego na gulasz
sól morska i świeżo zmielony czarny pieprz
mąka do obtoczenia mięsa
2 pietruszki obrane i pokrojone w grubą kostkę
4 marchewki obrane i pokrojone w grubą kostkę
1 patison pokrojony w grubą kostkę
300g małych ziemniaków obranych i pokrojonych w grubą kostkę
3 słodkie ziemniaki obrane i pokrojone w grubą kostkę
2 łyżki przecieru pomidorowego
1/2 butelki czerwonego wina
280ml bulionu wołowego
skórka z 1 cytryny otarta na tarce
garść listków rozmarynu
1 ząbek czosnku obrany i drobno posiekany


Przygotowanie:

Piekarnik nastawiamy na 140stopni.
Do garnka* wlewamy oliwę i dorzucamy masło. Dorzucamy cebulę i szałwię i podsmażamy przez 4minuty.
Mięso pokrojone w grubą kostkę obtaczamy w mące wymieszanej z solą i świeżo zmielonym pieprzem. Dorzucamy do garnka razem ze wszystkimi warzywami, przecierem pomidorowym, winem i bulionem. Delikatnie wszystko mieszamy, doprawiamy solą i pieprzem i doprowadzamy do zagotowania się.
Garnek przykrywamy przykrywką i wstawiamy do piekarnika na 6 godzin**. Co jakiś czas zaglądamy pod przykrywkę i mieszamy danie.
Gotowe danie tuż przed podaniem posypujemy mieszanką startej skórki z cytryny, posiekanym czosnkiem i rozmarynem. Mniaaaaaami.


* Do dań palnikowo/piekarnikowych używam garnka żeliwnego. Jeżeli takiego nie posiadacie, przygotujcie danie w zwykłam garnku, a następnie do piekarnika przełóżcie całość potrawy do żaroodpornego naczynia.

** Jeżeli zależy Wam na czasie, piekarnik można nagrzać do 180stopni. Wtedy czas pieczenia wynosi 3 godziny. Polecam jednak metodą 6godzinną. Potrawa ma wtedy wystarczająco dużo czasu by nabrać odpowiedniego aromatu.

wtorek, 21 września 2010

Pod kruszonką ...

U niektórych w kuchni już jesiennie, a ja jeszcze chwilkę pomęczę letnie smaki. Wszytko za sprawą kilkunastu woreczków w zamrażalniku, które po tegorocznym lecie zostały napełnione truskawkami, jagodami, malinami i porzeczkami ... Lubię mieć takie zapasy. W jesienno/zimowe wieczory pozwalają na chwilę wrócić do słonecznych wspomnień i orzeźwić kulinarne smaki.

Dziś drożdżowy placek z jagodami ... koniecznie z kruszonką. Uwielbiam desery z kruszonką. Może być na bazie mąki albo otrębów. Najbardziej przypadł mi do gustu przepis przedstawiony poniżej, znaleziony u Liski. Trzy proste składniki, drewniana łyżka i miseczka ... polecam do drożdżowego placka i nie tylko :)


Składniki:

250g mąki pszennej
7g suchych drożdży
2 łyżki miodu
2 łyżki drobnego cukru
1 jajko
40g miękkiego masła
125ml letniego mleka
szczypta soli

300g jagód
3 łyżki cukru

Kruszonka:

50g mąki
25g cukru
25g zimnego masła


Przygotowanie:

Letnie mleko, miód, cukier i jajko mieszamy razem. Dodajemy mąkę wymieszaną z drożdżami, miękkie masło i sól. Wyrabiamy gładkie ciasto, które następnie przekładamy do miski. Przykrywamy ściereczką i pozostawiamy w ciepłym miejscu do podwojenia objętości (ok 60 minut).

Jagody mieszamy z cukrem i pozostawiamy w miseczce.

Składniki kruszonki rozcieramy za pomocą drewnianej łyżki w miseczce.

Piekarnik nastawiamy na 190 stopni. Wyrośnięte ciasto wykładamy do wysmarowanej masłem foremki (u mnie okrągła 22cm). Na wierzch wysypujemy jagody (bez powstałego soku). Ponownie przykrywamy ciasto ściereczką i pozostawiamy do wyrośnięcia na ok 40min.

Wyrośnięty placek posypujemy obficie kruszonką i wstawiamy do nagrzanego piekarnika na 40-50min (po 35 minutach proponuję sprawdzić ciasto metodą suchego patyczka). Po upieczeniu pozostawiamy do lekkiego wystygnięcia ... chociaż czy ja wiem, przecież najlepiej smakuje na ciepło ;)


Smacznego!

poniedziałek, 13 września 2010

To chyba już jesień...

bo jak inaczej wytłumaczyć powrót cynamonu, imbiru, gałki muszkatołowej do mojej kuchni. Nie mówiąc o herbacie z cytryną, wyjętym z szafy ciepłym szlafroku i skarpetkach w paski, które jesienią/zimą służą mi za kapcie :)


No i znowu zaczęły uśmiechać się do mnie pomarańczowe desery - pomarańczowe w wyglądzie nie koniecznie w smaku. Na fali jesiennej pogody prezentuję - zdrowe jak marchewka, pyszne jak ciasteczka, łatwe jak raz, dwa, trzy :) Ciastka znalezione w Kolorach Smaku Marty Gessler, czekały od lipca na swoją kolej. I są :)

A jakie są? Są słodkie, ale nie za bardzo, miękkie, pachną jesienią, ale nie zimą (czyli nie ma tego piernikowego wrażenia), a marchewka tak delikatnie drapie w język :) Jak dla mnie idealne aby zabrać ze sobą do pracy, schować do plecaka na wycieczkę. Zjeść zamiast drugiego śniadania albo na podwieczorek.


Ciasteczka Marchewkowe
z przepisu Marty Gessler

Składniki:
1 szkl. brązowego cukru /spokojnie można dodać mniej cukru/
1 kostka masła /w temperaturze pokojowej/
2 jajka
1 op. cukru waniliowego
1 3/4 szkl. mąki /dodałam mąki pszennej razowej/
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki soli
1 łyżeczka cynamonu
1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
1/2 łyżeczki imbiru w proszku
1 szkl. migdałów w płatkach
1 3/4 szkl. drobno startej marchwi
1/2 szkl. rodzynek

Wykonanie:
Blachę wykładamy pergaminem, odstawiamy na bok. W misce ubijamy (najlepiej mikserem) cukier i masło. Dodajemy jajka i cukier waniliowy. Składniki ubijamy aż dobrze się połączą. W dużej misce mieszamy mąkę, sodę, proszek do pieczenia, sól, cynamon, gałkę i imbir. Sypkie składniki dodajemy do masy maślanej. Miksujemy na wolnych obrotach aż do uzyskania jednolitej masy. Na końcu łączymy z płatkami migdałów, marchwią i rodzynkami.
Ciasto wkładamy do lodówki na 30 minut. W tym czasie rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni.
Lekko spłaszczone małe kulki układamy na blasze i pieczemy na brązowo 10 - 12 min.

Przekładamy na kratkę, studzimy. Wystudzone ciasteczka możemy przełożyć serkiem homogenizowanym robiąc malutkie kanapeczki. Ja z tego zrezygnowałam.

Smakujemy wystudzone :)

Smacznego!

czwartek, 9 września 2010

Libańskie Lahem Mechwi (szaszłyki wołowe)

Jest taka restauracja w Warszawie, gdzie jako zimne przystawki dostajemy m.in. tabbouleh - libańską sałatkę z natki pietruszki, hommous (najlepszy jaki jadłam do tej pory), pastę z pieczonych bakłażanów z sosem sezamowym, duszone kawałki kurczaka z warzywami, czy domowy ser libański na ostro. Następnie pojawiają się małe talerzyki z gorącymi przekąskami: Fatayer – ciasto francuskie nadziewane szpinakiem, Sambousik Jebne - ciasto smażone nadziewane serem, Lahem Bel’ajin - pieczone ciasto nadziewane mielonym mięsem. W tym momencie mój żołądek mówi "litości" ale oczy jadłyby już główne danie, którym jest półmisek z faszerowaną cukinią w sosie pomidorowym, szaszłyki z kawałków kurczaka czy gołąbki z białej kapusty, nadziewane mięsem, duszone w sosie czosnkowo-cytrynowym. Błogość ....

To nie koniec atrakcji. Przenosimy się do wydzielonej loży z tysiącami miękkich poduszek, ciężkich zasłon i dużego okrągłego stołu. Na stole czeka na nas talerz libańskich deserów (baklawa, Lajali Lebnan, oryginalna arabska chałwa), herbata przyprawiona w charakterystyczny sposób oraz rozpalona szisza ... mhhhh niezapomniana kolacja zaaranżowana przez męża.

Po przestudiowaniu internetu okazało się, że kuchnia libańska jest bardzo przystępna dla takiego laika jak ja :) Dziś pierwsze podejście (nie licząc stałego bywalca naszego stołu jakim jest hommous) - szaszłyki wołowe. Polecam!


Składniki (dla 4 osób):

800g mielonego mięsa wołowego
1 cebula
1 pęczek kolendry
kolendra w ziarnach
suszony imbir
suszony tymianek
sól/pieprz
1 łyżka mąki
oliwa z oliwek
2 pomidory


Przygotowanie:

Obraną cebulę kroimy w kostkę i szklimy na 1 łyżce oliwy. Dodajemy posiekaną kolendrę, mieszamy i pozostawiamy do przestygnięcia. Mięso przekładamy do miski. Dodajemy cebulę, mąkę i przyprawy (ilość wg uznania). Dodatkowo doprawiamy solą i pieprzem. Całość dokładnie mieszamy na jednolitą masę. Z gotowego mięsa formujemy walcowate kotleciki o długości ok 10cm, nadziewamy na wykałaczki i odstawiamy na 1 godzinę do lodówki.

Piekarnik nastawiamy na 180stopni. Po godzinie szaszłyki wyjmujemy z lodówki i przekładamy do żaroodpornego naczynia delikatnie natłuszczonego oliwą. Pomidory kroimy w plastry i układamy na przemian z poukładanym mięsem. Podlewamy delikatnie oliwą. Pieczemy ok 30 minut.

Smacznego!

środa, 8 września 2010

Zupa rybna - wyborna!

Dostałam lina - świeżego, wspaniałego, gotowego do przygotowania. Pamiętacie, Monika jakiś czas temu też dostała lina i szukała na niego pomysłu. Dokonałam tych samych poszukiwań co i ona. Z badań tych wyszło, że lina można: usmażyć, podać w śmietanie, ewentualnie w śmietanie z grzybami albo w galarecie. Rozszerzyłam więc moje poszukiwania uznając, że lin to prawie jak karp, więc szukałam przepisów na karpia, które można zaadoptować na lina.
Trwało to chwilkę, ale znalazłam zupę rybną autorstwa Asi z Kwestii Smaku.

Jak tylko zobaczyłam zdjęcie i przeczytałam przepis wiedziałam, że to jest to :)

Zupa jest delikatna, smak ryby jest akurat, dzięki czemu przekonała do siebie nawet największych przeciwników ryby, zachwyciła moja mamę, oczarowała mnie.
W zimne i deszczowe dni zeszłego tygodnia rozgrzewała mnie i stawiała na nogi. Mojego lina było więcej niż podawał przepis, podwoiłam więc ilość składników. Dzięki temu zupy wystarczyło na dłużej i przez dodatkowe dwa dni w pracy miałam pożywny i rozgrzewający posiłek. I trzeba Asi po raz kolejny przyznać rację - następnego dnia zupa jest jeszcze lepsza :)

I jeszcze, to jest zupa dla tych co się boją rybnych zup - że trudne, że zupa w rybie, ale jak to?, że nie lubią. Jak spróbują to polubią :)


Zupa rybna
przepis Kwestia Smaku

Składniki
6 szklanek wody
włoszczyzna: 1 marchewka, 1 pietruszka, 1 mała cebula, kawałeczek selera, 1/4 pora, gałązka natki pietruszki
1/3 szklanki białego wina*
po 4 ziarenka ziela angielskiego i czarnego pieprzu, 2 listki laurowe
2 dzwonka karpia ze skórką, po około 150 g każde **
8 - 9 łyżek gęstego przecieru pomidorowego z kartonika
2 plasterki cytryny
sól, świeżo zmielony czarny pieprz
gałązka świeżego rozmarynu

Przygotowanie:
Zagotować wodę, włożyć umytą włoszczyznę: obraną marchewkę, pietruszkę, cebulę, selera, pora i natkę pietruszki. Posolić i gotować przez 15 - 20 minut, aż warzywa będą miękkie. Wyjąć je łyżką cedzakową z wywaru i pokroić w słupki, odłożyć (cebulę i natkę można wyrzucić).Do wywaru z jarzyn wlać wino, dodać ziele angielskie, pieprz w ziarenkach, listki laurowe oraz włożyć umyte dzwonka ryby. Gotować na wolnym ogniu przez 10 - 15 minut, aż ryba będzie ugotowana. Pod koniec dodać przecier pomidorowy i plasterki cytryny. Zupę doprawić solą i świeżo zmielonym czarnym pieprzem. Włożyć gałązkę rozmarynu i warzywa pokrojone w słupki. Następnie zupę podgrzać i podawać od razu lub schłodzić i przechowywać w lodówce. Zupa najlepsza jest następnego dnia.

Smacznego!



* Pomijając wino, albo i nie może to być zupa II fazy Dukana. Jeśli się mylę - dajcie znać. Przypis Marty
** Karpia z powodzeniem można zastąpić inną rybą, np. łososiem, linem czy szczupakiem. Przypis Asi


P.S. Jeszcze raz dziękuję za prezent :]

niedziela, 5 września 2010

Ciasto z gazety

Najczęściej inspiracją do gotowania są dla mnie przepisy znalezione w zgromadzonych książkach kucharskich oraz te podpatrzone na internetowych blogach. Wiem, że na rynku jest sporo prasy kulinarnej, ale ja z niej prawie nie korzystam. Piszę "prawie", ponieważ muszę się przyznać, że w swojej kuchennej biblioteczce posiadam cztery numery różnych kulinarnych pism. Już nie pamiętam jak się tam znalazły ... najstarszy jest z 2004 roku (wtedy w kuchni potrafiłam jedynie podgrzać parówki).

Wśród tych czterech tytułów jest zeszłoroczny listopadowy numer "Kuchni". Przeglądając ją rok temu, żaden zawarty w niej przepis nie wzbudził mojego zainteresowania ... "Kuchnia" trafiła szybko na kuchenną półkę. Przy ostatnich porządkach zerknęłam do niej na chwilę ... i odkryłam na nowo ... rozgrzewające zupy, dania kuchni żydowskiej i TO ciasto.

Holenderskie CIASTO FIGOWE zauroczyło mnie swoim nadzieniem. Figi w połączeniu ze śliwkami brzmiały kusząco. I warstwa różanej konfitury ukryta pod drugim dnem ciasta ... mniam. Po upieczeniu byłam jeszcze bardziej nim zachwycona. Aromat owoców unosił się po cały domu, a maślane w smaku kruche ciasto było cudownym ich dopełnieniem. Polecam!

CIASTO FIGOWE Przepis cytowany za magazynem "Kuchnia" nr 11-2009


Składniki na ciasto:

3 szklanki mąki
250g masła
100ml zimnej słodkiej śmietanki 18% (UHT)
2 jajka
1/2 szklanki cukru pudru
sól

Składniki na nadzienie:

1kg dużych, ciemnych śliwek*
6 łyżek cukru
150g konfitury różanej (ucieranej)
5-6 dużych fioletowych fig
1 op cukru waniliowego
cukier puder do posypania


Przygotowanie:

Z mąki, masła, śmietanki, jajek, cukru pudru i soli zagniatamy szybko ciasto, formujemy kulę i odstawiamy na godzinę do lodówki.

Śliwki kroimy na ćwiartki, drylujemy, zasypujemy 3 łyżkami cukru i również odstawiamy.

Po wyjęciu z lodówki ciasto dzielimy na dwie części. Pierwszą rozwałkowujemy w taki sposób, by wyłożyć nią dno i boki okrągłej formy (24cm średnicy). Spód ciasta smarujemy konfiturą różaną. Z drugiej części ciasta oddzielamy 1/3, rozwałkowujemy na cieniutką warstwę i przykrywamy nią konfiturę. Na to wykładamy odsączone z soku śliwki, posypujemy je cukrem waniliowym i resztą zwykłego cukru. Na śliwkach układamy figi pokrojone na 8 części. ...


... Całość przykrywamy resztą rozwałkowanego ciasta. Sklejamy brzegi, tworząc nieregularny wzorek. Wierzch ciasta nakłuwamy widelcem. Pieczemy 2 godziny w temp. 180 stopni. Po 40 minutach przykrywamy folią, by się nie przypiekło. Po upieczeniu przestudzone ciasto posypujemy cukrem pudrem.

Smacznego!

* Do tego ciasta polecam śliwki Węgierki. Są najmniej soczyste, przez co podczas pieczenia nie będą puszczać dużo soku.

sobota, 4 września 2010

Zmysłowość gruszki

Seth: What's that like? What's it taste like? Describe it like Hemingway.
Maggie: Well, it tastes like a pear. You don't know what a pear tastes like?

Seth: I don't know what a pear tastes like to you.

Maggie: Sweet, juicy, soft on your tongue, grainy like a sugary sand that dissolves in your mouth. How's that?

Seth: It's perfect.


Za każdym razem gdy czytam, słyszę czy nawet przypomnę sobie dokładnie ten fragment z Miasta Aniołów mam wrażenie, że wyostrzają mi się zmysły. Przypominam sobie jak to dobrze być uważnym na małe, powszednie cuda, które zdarzają się nam na każdym kroku. Smakowanie życia, tak powoli i z uwagą.

Mam też ochotę na gruszki na ich lepką słodycz, na ziarnistość, zapach. Po wakacjach, w czasie których wszystko smakowało, było inne, nowe, przykuwało uwagę zmysły mam wyostrzone. Więc gdy w zwykłym polskim sklepie zobaczyłam gruszki, w głowie pojawiła się scena z filmu a zaraz po niej przepis na czekoladowy deser babiego lata.


Zaczarowując pogodę, zapraszając babie lato zrobiłam prosty czekoladowy deser z gruszkami. Pomysł Nigelli Lawson z Nigella Ekspresowo. Ja zmieniłam ekspresowość przepisu ponieważ zamiast użyć gruszek z puszki sama ugotowałam je w syropie. Ciasto /nie wiem czy to jest ciasto, Nigella nazywa ten deser puddingiem/ wyszło niesamowite, kakaowe, wręcz czekoladowe, pachnące, nie za słodkie. Gruszki były słodkie, nadal jędrne ale delikatne z tą wspaniałą ziarnistością, która przełamywała fakturę ciasta.


Pudding czekoladowy z gruszkami*.
Nigella Lawson, Nigella Express

Składniki
2 puszki gruszek w zalewie (lub kompot).
Mój sposób przygotowania znajdziecie poniżej.
125g mąki pszennej
125g cukru (może być cukier puder)
25g kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
¼ łyżeczki sody oczyszczonej
150g miękkiego masła
2 jajka
2 łyżeczki ekstraktu waniliowego

Przygotowanie:
Piekarnik rozgrzewamy do 220°C
Gruszki odsączamy z zalewy i układamy w formie do zapiekania, wypukłą stroną do góry.
Wszystkie składniki ciasta mieszamy za pomocą miksera na jednolitą masę. Gotową masę rozprowadzamy równomiernie po gruszkach.

Pieczemy na dolnej półce przez 25/30 minut. Gotowy deser odstawiamy na 5-10 minut /jeśli potrafimy ;)/ Podobno podajemy z sosem czekoladowym. Wg mnie nie potrzebne są żadne dodatki.

Gruszki w zalewie waniliowej
Przepis Tadeusz Pióro w Pani 09.10.

Składniki:
1,5 kg gruszek
0.5 l wody
500 g cukru trzcinowego /z braku z domu demarary wymieszałam pół na pół biały cukier z muscavado/
laska wanilii przecięta wzdłuż
Przygotowanie:

Gruszki obieramy**, wrzucamy do garnka razem z cukrem, wanilią i wlewamy wodę. Gotujemy na wolnym ogniu mieszając od czasu do czasu.
Po 10-20 minutach /ja gotowałam około 30 min/ lub jak gruszki będą miękkie i wchłoną sok, przekładamy je do wyparzonego słoja i zalewamy syropem.

Moje gruszki zbytnio nie nastały się w syropie, bo jak widać przy pierwszej nadarzającej się okazji zostały zjedzone. Na szczęście to nie koniec a początek gruszek :)

Smacznego!


* Deser znikną szybciej niż udało mi się zrobić chociaż jedno dobre zdjęcie.
**Ja gruszki nie tylko obrałam, ale i przecięłam na pół i usunęłam gniazda nasienne.

piątek, 3 września 2010

Tarta pomidorowa

Mrożone ciasto francuskie nie raz uratowało mi życie. Niespodziewani goście, szybka kolacja czy popołudniowe "zjadłabym coś słodkiego...". Dlatego prawie zawsze mam je w zamrażalniku. I chociaż domowej roboty (polecam ten przepis) smakuje o niebo lepiej, częściej wybieram mrożoną opcję ekspresową.

Tarta pomidorowa królowała na wczorajszym obiedzie dla Gościa, który co prawda nie był niezapowiedziany, ale tym razem moja lodówka świeciła pustkami i nic innego poza tym daniem nie udało mi się wyczarować. Kilka plasterków sera żółtego, ostatnie 3 pomidory, oraz oliwki i musztarda diżońska (stali bywalcy lodówki). Najdłużej trwało rozmrożenie ciasta, reszta jest banalnie łatwa i szybka do zrealizowania .... polecam.


Składniki:

1 op. mrożonego ciasta francuskiego
3 pomidory
6 gałązek tymianku
300g żółtego sera (np. gruyere)
garść zielonych oliwek
3 łyżki musztardy diżońskiej
2 ząbki czosnku
3 łyżki oliwy z oliwek
świeżo mielony pieprz


Przygotowanie:

Ciasto francuskie wyciągamy z zamrażalnika i pozostawiamy do rozmrożenia. W tym czasie pomidory kroimy w plastry, podobnie ser żółty i oliwki. Czosnek miażdżymy i dodajemy do oliwy - mieszamy.

Piekarnik nastawiamy na 200 stopni (180 stopni z termoobiegiem). Formę do tarty natłuszczamy delikatnie oliwą z oliwek i wykładamy w niej rozmrożone ciasto (dokładnie na dnie i bokach foremki). Na cieście rozsmarowujemy cienką warstwę musztardy, na nią układamy plasterki sera, a następnie pomidory. Posypujemy całość oliwkami. Tartę przyprawiamy świeżo zmielonym pieprzem i listkami tymianku. Na koniec skrapiamy czosnkową oliwą. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika.

Pieczemy 25-30minut. Po tym czasie pozostawiamy do lekkiego przestygnięcia. Podajemy np. z zieloną sałatą.


Smacznego!

środa, 1 września 2010

Soczyście ziołowy kawał mięsa

Gotowanie moją pasją ... co do tego nie muszę chyba nikogo przekonywać. Uwielbiam godzinami krzątać się po kuchni, zanurzać ręce w misce z mąką, szatkować warzywa, podsłuchiwać skwierczenia czosnku na rozgrzanej oliwie, delektować się maślano/cynamonowym zapachem wyjmowanych brioszek z piekarnika, podglądać pod ściereczką proces wyrastania drożdżowego ciasta.

Zanim urodziła się Zu, z dużym balastem w postaci ciążowego brzucha spędzałam w kuchni nawet pół dnia. Gdy przyszła wena zaczynałam rano od śniadania, następnie podczas nieobecności męża szykowałam coś zaskakującego na obiad, nie mogło oczywiście zabraknąć ciasta na popołudniową przekąskę, a o kolacji chyba wspominać nie muszę. Wtedy na WASABI wpisy pojawiały się co dwa dni, a czasami nawet codziennie. To były czasy ... ;) Kiedyś na pewno wrócą, ale na chwilę obecną moja obecność w kuchni sprowadza się do minimum. Także potrawy które mogą zaoferować moim domownikom nie wymagają ode mnie już takiego poświęcenia jak kiedyś. Są tego plusy i minusy: więcej czasu dla Zu, mniej czasu na pasję, którą jest gotowanie. Wiem, że to przejściowy okres, i że kiedyś jeszcze wrócę do kuchni na kilka godzin dziennie ... odliczam dni haha :)

Pieczony schab z ziołami to danie, którego przygotowanie zajmuje 5 minut, następnie wkładamy go na kilka godzin do lodówki, godzina w piekarniku, a na koniec delektujemy się soczyście ziołowym kawałem mięsa ... polecam!

Przepis zaczerpnięty od Komarki.


Składniki:

50 dkg młodego schabu bez kości,
12 dkg masła (u mnie wersja light z kubeczkiem gęstego naturalnego jogurtu greckiego)
2 ząbki czosnku,
gałka muszkatołowa,
świeże zioła z parapetowego ogródka - bazylia, tymianek, rozmaryn, szałwia, majeranek, cząber, lubczyk,
natka pietruszki,
sól, pieprz


Przygotowanie:

Mięso myjemy, nacieramy solą, pieprzem i roztartą w dłoniach bazylią. Owijamy szczelnie w folię aluminiową i wkładamy do lodówki przynajmniej na kilka godzin (najlepiej na dobę).

Zioła z domowego ogródka dokładnie przepłukujemy chłodną wodę. Następnie razem z czosnkiem i natką pietruszki dokładnie wszystko siekamy. Miękkie masło (u mnie jogurt) mieszamy z ziołami i startą gałką muszkatołową.

Piekarnik nastawiamy na 200 stopni. Wyjmujemy mięso z lodówki. Dzielimy je na plastry, ale tak, aby schab nie został przecięty do końca. Następnie każdy plaster smarujemy dokładnie ziołowym masłem (jogurtem). Ponownie zawijamy w folię, przekładamy do żaroodpornego naczynia i podlewamy szklanką wody (należy zwrócić uwagę, by mięso było szczelnie zawinięte uniemożliwiając wypłynięcie ziołowego sosu). Pieczemy godzinę.

Po wyjęciu z piekarnika mięso kroimy na osobne plastry, a powstały sos (u mnie z jogurtu nic nie powstało) przelewamy do sosjerki i wykorzystujemy podczas podania dania.


Smacznego!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...