środa, 29 maja 2013

Irish Cream.

BURZA!

Prawdziwa z rozdzierającymi niebo grzmotami, przecinającymi chmury błyskawicami i lejacym się strugami deszczem. W domu jest ciepło, sucho i jasno od zapalonych lamp. Bezpiecznie i spokojnie. Pies wpatruje się w balkonowe okno, jak w film sensacyjny, a ja klikam te litery.
Siedząc na własnej kanapie, wiedząc, że wszyscy których kocham pozawijali do portów, rozkoszuję się chwilą. Wsłuchuję się w szum wiatru i deszczu, otwieram okno aby wiat wwiewał zapach ozonu. Nie zmienia to jednak faktu, że darzę ją ogromnych szacunkiem i (choć trudno powiedzieć skąd to mam) odczuwam przed nią lęk.

Przypomina mi się inny burzowy wieczór, pierwszy w tym sezonie. Bezkresne pola Suwalszczyzny, kominek i przeurocza rozmowa w cudnym towarzystwie. Do kompletu 3 psy, 2 koty. To był cudowny wieczór, a właściwie cały weekend.
Weekend, którego powtórka miała się dziać właśnie w tej chwili. O tej porze byłabym pewnie koło Łomży albo już za (zależy od korków w Warszawie i Markach), a może dojeżdżalibyśmy do Augustowa, by zaraz skręcić w ciemny, stary i przepiękny las.
Cóż. Los chciał inaczej, ciepły dom, własna kanapa i pies z zapaleniem gardła i temperaturą (sama nie wierzę w to co piszę).
Nie ma co popadać w smutki, należy zaparzyć kubek herbaty i powspominać cudne towarzystwo i smak pysznego likiery domowej roboty (który obok wina towarzyszył rozmowom).

W końcu środa jest piątkiem, przed 4 dniowym weekendem :)

Kieliszki międzypokoleniowe - Babcia, Mama i ja :)

Jeśli chodzi o irish cream, to kocham go miłością wielką ;) najbardziej w pełnej szklance z kostką lodu, albo na lodach lub owocach w formie szybkiego deseru. Kocham go tak bardzo, że jak tylko butelka pojawia się w domu, to zaraz znika. A teraz mam sposób na znikający przysmak. Kilka składników w lodówce, do blendera, potem przelać do butelki i gotowe. Zaznaczyć trzeba, że cena 1 litra tak przygotowanego likieru jest ułamkiem tego co należałoby zapłacić w sklepie za "markową" butelkę.

Co prawda staje się lepsze z każdym dniem spędzonym w lodówce....ale dla spragnionych, można delektować się od razu ;)



Likier Irish cream
Źródło: Home Made: Winter

Składniki
około 1 litra

200 ml śmietany 30% lub 36%
400 ml słodzonego mleka skondensowanego (1 puszka)
300 ml irlandziej whisky
1 łyżka kawy rozpuszczalnej
2 łyżku białego syropu czekoladowego (u mnie był Monini)

Przygotowanie

Wszystkie składniki wlewamy do blendera i miksujemy aż do uzyskania gładkiej i jednolitej konsystencji.
Przelewamy do czystej buletki, zakręcamy. Odstawiamy do lodówki.
Można oczywiście pić od razu, ale dzień lub noc w lodówce dodają likierowi charakteru i pozwalają się smakom połączyć.

O to cała sztuka. Przed podaniem potrząsnąć butelką.
W lodówce likier może stać do 2 miesięcy.

Na zdrowie :)


wtorek, 21 maja 2013

Wołowina po chińsku ze szparagami

Po tak długiej nieobecności, prosty i szybki przepis. Z ulubionym elementem wiosennego sezonu - szparagami. Jak już kiedyś pisałam to właśnie one sprawiają, że po pracy gnam na bazarek albo rano zaczepiam Pana z warzywniaka (nim biedny zdąży rozpakować samochód).
Nie lubię zbytnio maltretować szparagów -  przygotowane na parze, krótko gotowane to jest to. Dodaje je w śniadaniowej wersji do omletów czy jajecznicy, albo na kolację z jajkiem w koszulce. Ostatnio okazało się, że świetnie pasują do pieczonych ziemniaków, wędzonego na ciepło łososia i delikatnego winegretu - cudna sałatka w sam raz do zabrania do pracy. Rzadko je grilluje czy piekę - mam wrażenie, że takie ich potraktowanie odbiera im świeżość (chociaż zapiekane na pizzy czy zawinięte w boczek, od czasu do czasu, dlaczego nie).

Wołowinę z brokułami na podstawie której dziś przygotowałam wersję szparagową przygotowywałam już wielokrotnie. Robię właściwie na oko, modyfikując często przepis - dodaje papryczki chilli, imbir, orzeszki ziemne czy nerkowce. Podwajam ilość sosu. Wołowinę zamieniam na wieprzowinę, kurczaka albo krewetki. Zdarza się, że zostawiam same warzywa - fasolka szparagowa, szpinak, cukinia itd.
Wersja ze szparagami wydaje mi się bardziej wyrazista - ich gorzkawy smak dobrze sprawuje się przy słono słodkim sosie.

Sos - ograniczając ilość wody z skrobią kukurydzianą - jest super dresingiem do warzyw. Gotuje warzywa na parze, a w tym samym czasie w rondelku podgrzewam składniki sosu (doprawiam wg uznania imbirem, chilli, kroplą octu czy oleju sezamowego) i dodaje do niego pół łyżki skrobi rozpuszczonej w połowie szklanki zimnej wody. Gotuje chwilę, dodaje szczypiorek, uprażony sezam lub orzeszki. Polewam warzywa - NIEBO!



Wołowina po chińsku ze szparagami
Żródło: Monikucha

Składniki:
  • 350g  wołowiny
  • pęczek zielonych szparagów (z odłamanymi końcówkami, umyte)
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 szklanka oleju + 4 łyżki
  • 1/2  szklanka wody
  • 1/4 łyżeczki soli
  • 1/2 łyżeczki cukru
Marynata:
  • 1 łyżka octu ryżowego
  • 1 łyżeczka cukru
  • 1 łyżeczka sosu sojowego
  • 1 łyżka wody
  • 1 łyżka  skrobi  kukurydzianej
Sos:
  • 2 łyżki sosu ostrygowego
  • 1 łyżka jasnego sosu sojowego
  • 1 łyżka ciemnego sosu sojowego
  • 1 płaska łyżka skrobi kukurydzianej rozpuszczona w szklance wody (w przepisie u Moniki jest łyżka - dla mnie to za mało)
Przygotowanie: 30 minut, gotowanie: 10 minut

Wołowinę kroimy na podłużne paski (na cienkie paski najlepiej kroi mi się lekko zmrożone mięso). Przygotowujemy marynatę, pamiętając, aby skrobię dodać na samym końcu.  Mięso trzymamy w  marynacie przez 30 minut. 

W tym czasie możemy przygotować sos.  Sos ostrygowy i oba sosy sosjowe mieszamy w jednej szklance, skrobie z wodą w drugiej. Obie szklanki odkładamy na bok.  
Odkrajmy główkę szparagów, pozostałą część kroimy w 2 cm kawałki (mniejsze/większe jak lubimy). Miażdżymy czosnek.

Podgrzewamy wok i dodajemy szklankę oleju. Kiedy olej nabierze temperatury (ok 150°C) dodajemy mięso. Przez pierwsze 30-40 sekund nie ruszamy mięsa, pozwalamy aby kawałki swobodnie pływamy w woku (podobno takie blanszowanie w oleju jest sekretem miękkości i soczystości mięsa). Po tym czasie mieszamy mięso oddzielając  poszczególne kawałki od siebie.  Kiedy tylko wołowina zmieni kolor ( będzie już prawie ugotowana) wyławiamy ją i osuszamy na ręczniku papierowym . Cały proces nie powinnien zająć więcej niż 2 minuty.  Olej odlewamy do słoika i czyścimy wok ręcznikiem papierowym.
Do woka wlewamy 2 łyżki oleju.  Kiedy olej się nagrzeje wrzucamy czosnek i mieszamy intesywnie przez 30-40 sekund. Dodajemy pokrojone na kawałki nóżki szparagów (główki cierpliwie czekają), posypujemy je solą i cukrem i mieszamy dość intesywnie przez 1 minute. Jeżeli trzeba, to zmniejszamy ogien, aby się nic nie przypaliło. Dolewamy 1/2 szklanki wody, przykrywamy i gotujemy przez 3/4 minuty, po tym czasie dodajemy główki szparagów i gotujemy jeszcze 1 minutę. Odcedzamy. Czyścimy wok ręcznikiem papierowym.
Dodajemy 2 łyżeczki oleju i rozgrzewamy. Dodajemy szparagi i wołowinę. Dodajemy wymieszane w szklance sosy i skrobię kukurydzianą z wodą. Wszystko razem intensywnie mieszamy, aż zgęstnieje. Serwujemy z ryżem albo  makaronem.

(Od Moniki - Dla urozmaicenia można dodać cebulę i marchew. Gotujemy je wtedy razem z brokułami. Można też dodać kiełki fasoli mung, które ja dodaje praktycznie do każdego chińskiego dania)

Smacznego!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...