piątek, 30 kwietnia 2010

Szparagi...czyli na co czekam cały rok.

Okazuje się, że to nie truskawki i nie rabarbar sprawiają, że po 8 godzinach pracy biegnę na bazar. Wśród zamykających się budek i straganów szukam pierwszych w tym rogu szparagów.
Co tam, że nadkładam drogi, "stracony" czas odbije sobie w trakcie przygotowywania obiado-kolacji.

Szparagi jadłam już wcześniej, ale to w zeszłym roku wpadłam w uzależnienie. Okazało się, że najbardziej lubię je gdy są ugotowane al'dente i podane z małą ilością dodatków. Ich kształt, smak, "chrupkość" i miękkość podbiły moje serce i nie mogę przestać. A w dodatku są takie proste w przygotowaniu.

Pierwsza potrawa z wiosennych szparagów jest prosta, prosta i przepyszna.

Szparagi z jajkiem. W zeszłym roku królowało jajko sadzone, albo omlety ze szparagami (o nich też będzie, ale później), w tym roku odważyłam się razem z Panem Michelem Roux przygotować jajka w koszulkach. I tu moje zaskoczenie - dlaczego uważałam, że to trudne? Przecież to proste i w dodatku nie wymaga jakiś większych zdolności manualnych. Spróbowałam raz i na razie się nie skończy.


Szparagi z jajkami w koszulkach i parmezanem

Składniki:
na 2 osoby

1 pęczek szparagów
2 albo 4 jajka /w zależności czy jesteśmy bardzo głodni/
3 łyżki białego octu winnego
ser parmezam, może być pecorino
sól, pieprz
rondel, garnek do gotowania na parze i łyżka cedzakowa.

Przygotowanie (sposób na jajka zaczerpnięty od Michela Roux)

  • Zaczynamy od napełnienia głębokiego rondla nieosoloną wodą do wysokości ok. 10 cm. Dodajemy 3 łyżki octu winnego i doprowadzamy do wrzenia.
  • Gdy woda się gotuje, przygotowujemy szparagi - płuczemy i odcinamy twarde końcówki i obieramy do 2/3 wysokości. Wkładamy do garnka/koszyczka do gotowania na parze i gotujemy aż będą al'dente (około 5 minut).
  • W czasie gdy szparagi się gotują przygotowujemy jajka w koszulkach.
  • Woda powinna się już zagotować. Rozbijamy po jednym jajku do niewielkiej miseczki i delikatnie wlewamy do wody w miejscu największego wrzenia /to ważne, woda musi porządnie bulgotać/. Pomagałam sobie łyżką obracając jaja, nie tworzyły się wtedy takie frędzle z białka. Gotujemy 1,5 minuty. Jajko wyjmujemy za pomocą łyżki cedzakowej i sprawdzamy czy jest gotowe delikatnie naciskając. Delikatnie osuszamy*.
  • Układamy na talerzu szparagi, posypujemy solą, pieprzem i wiórkami parmezanu /można też polać odrobiną roztopionego masła/. Na szparagach układamy jajko, posypujemy je odrobiną parmezanu i podajemy.

Cała operacja nie zajmuje 10 minut, najwięcej czasu mija nam na czekaniu aż zagotuje się woda w garnkach.

Smacznego!


* Gotowanie szparagów i jajek udało mi się zakończyć niemal równocześnie. Ja podawałam jajka od razu, tylko po delikatnym ich osuszeniu. Jeśli chcemy podać je później, to gotowe jajka przekładamy do miski z mocno schłodzoną wodą i odstawiamy na 10 minut. Jajka można przygotować wcześniej i przechowywać w lodówce do dwóch dni. Aby je odgrzać, wrzucamy je do miski z wrzątkiem na 30 sekund.

środa, 28 kwietnia 2010

Gdy za oknem pada deszcz ... placek z rabarbarem i truskawkami


Gdy za oknem pada deszcz ... od razu myślami wracam do słonecznych letnich chwil. Ciepłego piasku pod stopami, piegów na nosie i polikach, rześkich poranków i dusznych wieczorów, szumu morza, zapachu lasu ... truskawek i rabarbaru.

Dziś ciasto proste, szybkie i pełne wakacyjnych wspomnień. W sam raz na popołudniową przekąskę, gdy za oknem pada deszcz ...


Składniki:

pół kilograma świeżego rabarbaru
ćwierć kilograma truskawek (u mnie mrożone)
2 łyżki cukru

pół kostki miękkiego masła (125 g)
10 łyżek cukru
3 jajka
szczypta soli
10 łyżek mąki
1½ łyżeczki proszku do pieczenia



Przygotowanie:


Truskawki rozmrażamy, rabarbar myjemy i kroimy na 5cm kawałki. Owoce przekładamy do rondelka, zasypujemy 2 łyżkami cukru i gotujemy ok 10 minut. Zdejmujemy z ognia, przelewamy na sitko i pozostawiamy do odcedzenia. Bierzemy się za ciasto.

Masło ucieramy do białości z cukrem. Dodajemy pozostałe składniki ciasta i wszystko dokładnie miksujemy. Przelewamy ciasto do foremki wyłożonej papierem do pieczenia. Na wierzch wykładamy przygotowane wcześniej owoce.

Pieczemy 40-50 minut w temperaturze 180ºC (do tzw. suchego patyczka).

Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem.

Smacznego :)

p.s. Chwila mojej nieuwagi i koleżanka z t-shirt'a została mianowana na Panią Truskawkę ;)

wtorek, 27 kwietnia 2010

Po daniu głównym czas na deser ... babeczki z wiśniami

Oj tak, bardzo mile wspominam wspólnie spędzoną sobotę. I chociaż ten dzień nie należał dla ogółu do najweselszych, ja dzięki tym chwilą spędzonym w gronie najbliższych i kochanych mi ludzi mam ciepłe wspomnienia.

Tak jak pisała Marta, oprócz głównego dania na stół trafił też deser. Poszukiwania na jego przepis trwały kilka dni! Niestety nie znalazłyśmy nic odpowiedniego, więc trochę eksperymentowałyśmy i inspirowałyśmy się kilkoma przepisami. A mowa o Paju Wiśniowym podawanym wieki temu w Cafe Brama :)))) Już nie pamiętam czy był to okres liceum, czy może pierwsze lata studiów ... w każdym bądź razie był to czas, gdzie przy kawałku Wiśniowego Paja podawanego na ciepło z sosem waniliowym oraz przy kubku ciepłego spienionego mleka, na miękkich czerwonych skórzanych kanapach ważyły się losy mniejszych i większych miłostek, podejmowane były ważne i mniej ważne decyzje życiowe, zaczynałyśmy być "dorosłe" (choć chyba do dziś do końca nimi jeszcze nie jesteśmy) :) Ale wracając do Paja ...

Miał być Paj, a w końcu wyszły babeczki z wiśniami, albo jak kto woli mini tarty wiśniowe. Podane na ciepło, z sosem waniliowym ... jak wtedy ...

Z podanego przepisu wyszło 8 większych babeczek.



Składniki na ciasto:

300g mąki
100g miałkiego cukru
1 łyżeczka soli (wg uznania)
175g masła

3-4 łyżki zimnej wody


Składniki ma masę wiśniową:

0,5kg wydrylowanych wiśni (u nas mrożone + garść czarnej porzeczki)
75 g cukru brązowego
60 g cukru białego
30 g mączki kukurydzianej lub mąki ziemniaczanej
15 g masła
1 łyżeczka zapachu migdałowego

płatki migdałów do posypania




Przygotowanie:


W misce mieszamy mąkę z solą. Następnie skrawamy do miski kawałki zimnego masła. Ucieramy je palcami w mące, aż powstaną zacierki. Dodajemy cukier. Zagniatamy ciasto, w razie potrzeby dodajemy po łyżce wody, by ciasto nabrało elastycznej formy. Formujemy kulę, owijamy folią spożywczą i wkładamy na ok 1 godzinę do lodówki.

W tym czasie przygotowujemy wiśniowe nadzienie. W rondelku łączymy oba cukry, mączkę kukurydzianą i 250 ml płynu (odsączonego soku z wiśni + wody). Podgrzewamy na małym ogniu ciągle mieszając aż masa zgęstnieje i zagotuje się. Dodajemy masło i zapach waniliowy, wsypujemy wiśnie, gotujemy ok 3 minut i odstawiamy do wystygnięcia.



Piekarnik nastawiamy na 180 stopni (bez termoobiegu). Wyjmujemy ciasto z lodówki. 1/4 porcji odcinamy i wkładamy ponownie do schłodzenia ... będzie nam potrzebna na kruszonkę. Z pozostałego ciasta wygniatamy na grubość 0,5cm foremki uprzednio wysmarowane masłem (proponuję obsypać je jeszcze bułką tartą, ponieważ nam niestety nie chciały babeczki wyjść z foremek po upieczeniu). Nakłuwamy ciasto widelcem i wstawiamy na 5 minut do piekarnika (do momentu delikatnego zarumienienia się).



Lekko przestudzone babeczki wypełniamy wiśniowym nadzieniem, posypujemy kruszonką z pozostałego ciasta i dekorujemy płatkami migdałów. Ponownie wstawiamy do piekarnika i pieczemy 15-20 minut w tej samej temperaturze. Po wyjęciu pozostawić do delikatnego przestygnięcia. Podajemy letnie koniecznie z ciepłym sosem waniliowym.



Smacznego!

niedziela, 25 kwietnia 2010

Pollo alla cacciatora i wspólne gotowanie...


Zastanawiałam się jak napisać o tym spotkaniu? Było pełne radości, ciepła, miłości. Roześmianych, kochanych i pięknych twarzy. Wydarzyło się jednak w dniu, w którym Polska (i część świata) zamarła, zapłakała i zapewne nadal nie może wyjść z szoku. Nie będę pisać o tym jak to przeżywaliśmy, o czym mówiliśmy, czy co sądzimy na ten temat. Wystarczy tylko powiedzieć, że ta bliskość, która nam towarzyszyła pozwoliła przeżyć ten dzień (i następne) z należytym szacunkiem dla tych co odeszli i z troską o tych co zostali.
Tyle tematem wstępu i nakreślenia rysu historycznego. Wracam do gotowania, bo to przecież o gotowaniu jest ten blog, o gotowaniu i przyjaźni :*


Gotowanie było spontaniczne, umówiłyśmy się, zarezerwowałyśmy sobie i naszym mężczyzną cały dzień. Były planszówki i przepyszne jedzenie, ale wcześniej wertowanie książek kucharskich, szperanie w czeluściach internetu i ustalanie menu. Razem zrobiłyśmy zakupy, zaszyłyśmy się we dwie w kuchni by poeksperymentować i przywołać i odtworzyć znane smaki (o tym już napisze Monika). Poszło nawet szybko - nie obeszło się bez wyzwań i śmiechu. Efekt zaskoczył nas i naszych panów.


Daniem głównym miała być jagnięcina, jednak deser do niej nie pasował. Padło więc na kurczaka po myśliwsku wg Jamiego Oliviera. Połączenie oliwek, pomidorów, wina i rozmarynu przemówiło do naszej wyobraźni, prostota wykonania do naszego lenistwa i tak powstało wspaniałe danie. Podane z lekką sałatą, zagryzane chlebem z oliwkami i suszonymi pomidorami, popijane włoskim winem - poezja :)


Pollo alla cacciatora
za J. Oliver "Włoska wyprawa Jamiego"

Składniki dla 4 osób
1 kurczak o wadze około 2kg
sól morska i świeżo zmielony pieprz
8 listków laurowych
2 gałązki świeżego rozmarynu
3 ząbki czosnku (1 zmiażdżony, 2 pokrojone w plasterki)
1/2 butelka chianti
mąka, do panierowania /pominięta, zapomniana przez nas/
oliwa z pierwszego tłoczenia
6 filecików anchois
1 garść zielonych i czarnych oliwek /dodałyśmy także kapary, dla zaostrzenia smaku/
2 puszki (po 400 g) pomidorów

Przygotowanie
Posyp kawałki kurczaka solą oraz pieprzem. Włóż do miski. Dodaj liście laurowe, rozmaryn i zmiażdżony czosnek, zalej winem. Wstaw do lodówki na godzinę, a najlepiej całą noc /u nas godzina/.

Piekarnik rozgrzej do 180 stopni (bez termoobiegu). Odsącz kurczaka (zachowaj marynatę), osusz papierowym ręcznikiem. Obtocz kurczaka w mące /pominięte przez nas/. W rondlu przystosowanym do pieczenia w piekarniku* rozgrzej oliwę i obsmaż kawałki kurczaka, tak aby przyrumieniły się ze wszystkich stron. Następnie odłóż je na bok.

Rondel postaw z powrotem na ogniu, wrzuć pokrojone w plastry ząbki czosnku - poczekaj aż się zrumienią. Dodaj anchois, oliwki i pomidory (jeśli nie są krojone, to rozgnieć je łyżką), podsmażone kawałki kurczaka oraz marynatę. Doprowadż do wrzenia, przykryj przykrywką, albo podwójnie złożoną folią aluminiową i wstaw do nagrzanego piekarnika na 1,5 godziny.

Gdy kurczak jest gotowy zbierz z wierzchu nadmiar tłuszczu, zamieszaj sos, spróbuj i w razie czego dopraw do smaku. Jamie Oliver poleca podawać z sałatką lub fasolką cannellini. Z racji czekającego deseru zdecydowaliśmy się lekką sałatkę i odrobinę pieczywa - a tak naprawdę całą masę pieczywa, którym wybierało się przepyszny sos :)

Smacznego!


Czekając na kurczaka rozgrywaliśmy partyjki planszówek - Dixit'a i Smallworld, które skradły nasze serca. Szczególnie Dixit po lampce wina zaczyna być niesamowicie poetycki i nieprzewidywalny :) POLECAMY.


* Jeśli nie mamy odpowiedniego garnka, to obsmażanie, zagotowywanie kurczaka z marynatą wykonujemy na patelni, a następnie przekładamy do naczynia, w którym będziemy piec kurczaka.

P.S.
Dla czytelników o mocnych nerwach prezentujemy nasze zmagania z porcjowaniem kurczaka. Nauka na przyszłość - NARZĘDZIA, NARZĘDZIA i jeszcze raz NARZĘDZIA. Ci którzy jeszcze nie próbowali powinni zaopatrzyć się w odpowiednie nożyczki do cięcia kurczaka i bardzo ostry nóż...oraz siłę w rękach i mocne nerwy.
Pomimo wszystko warto było :D

środa, 21 kwietnia 2010

Czekoladowe maślane ciasteczka

Uwielbiam maślane ciasteczka! Uwielbiam je robić, uwielbiam ich zapach podczas pieczenia, uwielbiam jak rozpływają się w ustach. A gdy dodatkowo mają czekoladowy smak ... odpływam :)))

Ciasteczka, które dzisiaj Wam przedstawiam są naprawdę bardzo wyjątkowe: kruche, mocno maślane a zarazem mocno kakaowe. Bardzo przypominają mi okrągłe czekoladowe ciasteczka z Coffee Heaven. Następnym razem dodam do nich kawałki białej czekolady. Z podanego przepisu wychodzą 24 sztuki. Można je przechowywać do 5 dni w metalowej puszce!

Przepis pochodzi z książki "Nigella Świątecznie".



Składniki:

250g miękkiego masła
150g miałkiego cukru
40g kakao w proszku (bez cukru)
300g mąki
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1 łyżeczka proszku do pieczenia



Przygotowanie:

Piekarnik nagrzewamy do 170 stopni (bez termoobiegu).

Masło ucieramy z cukrem do uzyskania lekkiej, miękkiej, puszystej masy. Dodajemy kakao, przesiewając je przez sitko (by uniknąć grudek). Następnie przesiewamy mąkę z sodą i proszkiem do pieczenia. Zagniatamy masę. (proponuję robić to w jednorazowych lateksowych rękawiczkach - ciasto bardzo się lepi do rąk, a poza tym kakao farbuje paznokcie ;) ).

Z ciasta formujemy kulki wielkości dużego orzecha włoskiego. Układamy je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia w znacznych odstępach (u mnie 12 sztuk na blachę). Następnie każdą kulkę spłaszczamy ręką na płaski placek.

Tak gotowe ciasteczka wstawiamy do nagrzanego piekarnika na 15 minut. Jeżeli po upływie tego czasu wyglądają na niedopieczone, nie przejmuj się - dojdą podczas studzenia :) Ciasteczka wykładamy na chłodną powierzchnię i niecierpliwie czekamy 15 minut. Po upływie tego czasu możemy łapczywie się na nie rzucić ... aczkolwiek mi najbardziej smakują następnego dnia przechowywane w metalowej puszce, przełożone pergaminem.

Smacznego!

poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Włoskie chlebki z makiem i rozmarynem

Święta, święta i po świętach ... niestety nie w lodówce. Talerze ciast i pieczonych mięs zapełniają kuchnię. By troszkę odpocząć od świątecznych dań, dziś na popołudniową przekąskę zapragnęliśmy włoskich smaków ... pieczywa, oliwy i dobrego wina.

Przepis na chlebki pochodzi z książki Yvan Cadiou "Domowy Chleb". U autorki kryje się pod nazwą Ciabatta. Niestety nie jesteśmy do końca pewni, czy tak powinna smakować Ciabatta. Chlebki wyszły przepyszne, chrupiąca skórka i wilgotne w środku. Smak jednak inny niż kupnych Ciabatt, które do tej pory jedliśmy. Za półtora miesiąca czeka nas podróż do Włoch ... wtedy sprawdzimy je z włoskim oryginałem ;)

Nasze ciasto na chlebki wyrosło w maszynie do chleba, ale dla chcącego nic trudnego, więc polecam też metodę ręczną :) Wszystkie składniki mieszamy ze sobą (woda powinna mieć letnią temperaturę) i pozostawiamy do wyrośnięcia pod ściereczką na ok 1,5 godzin. Dalej postępujemy jak w przepisie poniżej.


Składniki:

450ml wody
5 łyżek oliwy z oliwek + oliwa do pieczenia
2 1/2 łyżeczki soli
760g mąki pszennej chlebowej
2 1/2 łyżeczki suchych drożdży piekarskich

Do posypanie chlebków:

1/2 szklanki maku
kilka gałązek świeżego rozmarynu


Przygotowanie:

Do pojemnika maszyny wlewamy wodę i oliwę z oliwek. Wsypujemy sól, dodajemy mąkę i drożdże. Wybieramy program dla rosnącego ciasta (bez pieczenia), u mnie trwa on 1godz 15min.

Po wyrośnięciu wyjmujemy ciasto na posypaną mąką stolnicę i formujemy sześć owalnych i płaskich chlebków. Przykrywamy je lnianą ściereczką i pozostawiamy do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na ok 1godz.

Piekarnik nastawiamy na 240 stopni (bez termoobiegu). Pędzelkiem smarujemy każdy chlebek oliwą, posypujemy makiem i świeżym rozmarynem. Wstawiamy do piekarnika razem z naczyniem z wodą, co pomoże utrzymać wilgotność w piekarniku. Pieczemy 25 minut. Przed podaniem studzimy na kratce.


Chlebki smakują najlepiej jeszcze ciepłe, maczane w oliwie z oliwek i podane z kieliszkiem czerwonego wina.

Smacznego!

piątek, 2 kwietnia 2010

Faszerowane Dorady zapiekane w winie



Od jakiegoś czasu chodziła za mną ryba ... przygotowana w całości. Nie jakieś tam filety, dzwonka itp - cała ryba i tyle. W sklepie gdzie często kupujemy ryby, na ladzie oprószonej pokruszonym lodem, lśniło kilka gatunków ryb. Wybór padł na Dorady.

W domu doznałam małego szoku. Kupiła ryby w całości - 100% w całości - z wnętrznościami! Jak je wypatroszyć?!? No cóż, oskrobałam łuski, umyłam ryby, nacięłam podbrzusza i ... uciekłam z kuchni hahahaha, czarną robotę wykonał Mąż ... wróciłam po 10 minutach ;) A dalej postępowałam wg przepisu podanego poniżej, który podpatrzyłam na bloguKwestia Smaku.

Ryba wyszła bardzo aromatyczna i smaczna. A chlebek maczany w powstałym sosiku był cudnym dodatkiem do całości. Polecam!


Składniki, 2 porcje:

2 duże dorady (u mnie każda po 60dag)
sól morska i świeżo zmielony pieprz
1 cytryna, pokrojona na ćwiartki
2 łyżki masła
4 łyżki oliwy z oliwek extra virgin + dodatkowo do serwowania
3/4 szklanki białego wytrawnego wina
kilka łodyżek natki pietruszki

Farsz z chleba razowego:

około 100 - 150 g chleba razowego na zakwasie, ze skórką
2 szklanki mleka
4 łyżki posiekanej natki pietruszki
1 ząbek czosnku, drobno posiekany
1 - 2 łyżki oliwy z oliwek extra virgin
1 jajko


Przygotowanie:

Zaczynamy od farszu: do miseczki wkładamy kromki chleba, wlewamy mleko i namaczamy. Gdy chleb zmięknie odciskamy go i wkładamy do czystej miski. Dodajemy do niego natkę pietruszki, czosnek, oliwę z oliwek i jajko. Doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem i solą, dokładnie mieszamy.

Piekarnik nagrzewamy do 220 stopni (bez termoobiegu). Dorady nacinamy nożem na podbrzuszu i usuwamy wnętrzności ze środka. Dokładnie opłukujemy je pod bieżącą wodą i osuszamy. Ostrym nożem robimy nacięcia "na krzyż" z jednej strony każdej ryby. Oprószamy solą, świeżo zmielonym pieprzem, skropiamy wyciśniętym sokiem z cytryny. Skórki cytryny kroimy na kilka kawałków i wkładamy do naczynia żaroodpornego (u mnie brytfanka) wysmarowanego oliwą z oliwek.


Rybę nadziewamy farszem z chleba i umieszczamy w naczyniu, pokrywamy wiórkami masła i skrapiamy oliwą z oliwek. Wciskamy gałązki natki pomiędzy ryby i wlewamy białe wino. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy przez 40 - 45 minut. W trakcie pieczenia rybę dwa lub trzy razy polewamy powstałym sosem winno - maślanym.


Podajemy lekko przestudzoną. Proponuję do ryby świeże ciemne pieczywo - doskonale nadaje się do maczania w powstały sosie. I białe wino oczywiście ;)
Smacznego!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...