niedziela, 26 lutego 2012

Mrozy, mrozy i po mrozach

Znowu minęły długie tygodnie pomiędzy jednym a drugim wpisem. Zima zdążyła prawie odejść ustępując pola przedwiośniu - błotnistemu i szaremu.
Zagryzam wargi, wciągam kalosze, noszę parasolkę i nie śmiem powiedzieć złego słowa na pogodę...tak to już jest, że musi być czasami brzydko aby potem mogło być pięknie.
W domu szykujemy się na wiosnę dojadając przetwory przygotowane na jesieni - zamrożona dynia trafia a to do muffinek, a to do chleba. Otwieramy kolejne słoiki dżemów morelowych, z dyni, gruszki i naszych ulubionych wydzielanych jak lekarstwo - powideł śliwkowo-czekoladowych i konfitury malinowej. Na parapecie bezimienna roślinka puściła listki (na jesieni je gubi i potem straszy suchymi patyczkami), na stole rozkwita kolejna partia hiacyntów.


W marcową (chociaż to jeszcze luty) niedzielę piekę od rana chleby i gotuję kapuśniak. Szalona mieszanka zapachów roznosi się po domu. Nim przejdę do kapuśniaku będzie o chlebach. Wpadłam w trans i upiekłam 4. Wszystkie z garnka, każdy inny. Zaraz zapakuje je aby rozdać. W domu zostaje ten bez dodatków, eksperymenty idą w świat ;).
A więc z piekarnika wyszły dziś:
- domowy ulubiony najłatwiejszy chleb pszenny z garnka
- ziołowy z czosnkiem i chilli także z garnka (który przygotowałam jak najłatwiejszy pszenny tylko dodałam do niego zioła jak z tego przepisu -> KLIK).
- także garnkowy z orzechami i daktylami, lekko słodki. Robiłam go już wielokrotnie - mój Tata go uwielbia. Dodatek cynamonu i bakalii robi z niego prawie ciasto. Dziś potrzebowałam bardziej chleba niż ciasta, pominęłam wiec cynamon.
- dyniowy, nowy nigdy wcześniej nie pieczony. Zaintrygował mnie kolor i dodatek, zmobilizowała zamrożona pieczona dynia. Piekłam inaczej niż w przepisie, wyrośnięte w koszyczku przez godzinę ciasto przełożyłam do nagrzanego żeliwnego garnka i piekłam podobnie jak inne "garnkowe chleby".


Chleb z orzechami włoskimi i rodzynkami
Źródło Pracownia Wypieków

Składniki
400 gram mąki pszennej
85 g rodzynek - użyłam posiekanych drobno daktyli
50 g siekanych orzechów włoskich
1 i 1/4 łyżeczki soli
3/4 łyżeczki cynamonu - pominęłam tym razem
6 g świeżych drożdży (lub 2 g suchych)
350 g wody
szczypta pieprzu

Przygotowanie
Wszystkie składniki umieścić w misce i wymieszać łyżką przez 30 sekund.
Miskę przykryć i odstawić na 12-18 godzin.
Następnie przełożyć ciasto na oprószoną mąką stolnicę, złożyć je na pół. Przełożyć na ściereczkę obsypaną mąką i zostawić do wyrastania:
ja przełożyłam chleb ze ściereczką do koszyka do wyrastania (można też przełożyć go ze ścierką do miski).
Odstawić na ok. godzinę.
W tym czasie garnek żeliwny (mój ma średnicę 24 cm) wstawić do zimnego piekarnika i nagrzać piekarnik do 230 st C.
Po ok. pół godzinie zdjąć przykrywę garnka, przełożyć wyrośnięty chleb do garnka, przykryć przykrywką i piec 30 minut.
Po tym czasie zdjąć przykrywkę i dopiekać kolejne 15-30 minut. Skórka powina być brązowa i chrupiąca.
Po upieczeniu wyjąć chleb z garnka na kuchenną kratkę i ostudzić.

Metoda bez garnka:
Jeśli mamy kamień, można go rozgrzać w piekarniku do temperatury 230 st C. Jeśli nie, blachę wykładamy papierem do pieczenia, nagrzewamy piekarnik i wyrośnięty chleb przekładamy na gorącą blachę.
Po 10 minutach, zmniejszamy temperaturę do 210 st C i pieczemy kolejne 25-40 minut (czas pieczenia zależy od stopnia zrumienienia chleba - upieczony chleb, popukany od spodu, wydaje głuchy odgłos).
Po upieczeniu ostudzić na kuchennej kratce.


Chleb z dynią
Żródło: Bazyliowo

Składniki:
250 g puree z dyni
400 g mąki pszennej typ 550 lub 650
10 g drożdży świeżych
50-70 g wody
1 łyżka brązowego cukru bądź miodu (dałam cukier)
1 łyżeczka soli (mój dodatek)

Przygotowanie:
Świeżą dynię, po usunięciu skóry i pestek, pokroić na kawałki, podlać kilkoma łyżkami wody i ugotować do miękkości. Wodę odlać, dynię rozgnieść i wymieszać na puree. Drożdże rozkruszyć, dodać cukier, odrobinę mąki, wody i odstawić na 10 minut. Zaczyn drożdżowy połączyć z reszta mąki, dynią i solą. Może się zdarzyć, że przecier dyniowy był bardzo wilgotny, wtedy nie będzie konieczne dodawanie większej ilości wody. W przeciwnym razie dodawać po łyżce w trakcie wyrabiania. Ciasto wyrobić na gładką masę, szczelnie przykryć, odstawić do wyrośnięcia na 2 h lub do podwojenia objętości. Wyrośnięte ciasto wyłożyć na blat, odgazować, uderzając ręką w powierzchnię ciasta, rozciągnąć na blacie, uformować bochenek. Ułożyć w koszyku do wyrastania chleba, posypać mąką, przykryć ściereczką i dodatkowo folią, pozostawić ponownie do wyrośnięcia na około godzinę (do podwojenia objętości). *Piekarnik nagrzać do temp 230 °C . Spryskać piekarnik np. spryskiwaczem do kwiatów. Piec 25-30 min. do zbrązowienia skórki, na blasze odwróconej do góry dnem lub kamieniu.
Studzić na kratce.

Smacznego!


* tak jak pisałam wyżej ja chleb upiekłam w garnku. Dokładnie tak jak w przepisie powyżej. Piekarnik razem z garnkiem rozgrzałam do 230 stopni. Do nagrzanego garnka przełożyłam wyrośnięte ciasto, przykryłam przykrywką i piekłam 20 minut. Po tym czasie zdjęłam przykrywkę i dopiekałam jeszcze chleb przez 10 minut. Studiłam na kratce.

sobota, 4 lutego 2012

Mrozy, mrozy mrozy...

Wszyscy mówią, że za zimno, że źle, że niedobrze. A ja czuję się ok, no może te -20,5 stopnia gdy o 6 rano wychodzę z psem to lekka przesada, ale i tak wolę tak niż miałoby być w okolicach zera. Plucha, zachmurzone niebo i przemoczone buty!! o jak ja nienawidzę przemoczonych butów i soli na chodnikach.
A gdy -20 to wystarczą dwa szaliki, czapka (niezbyt twarzowa, ale ciepła), sweter przy którym ledwo co zapina się kurtka puchowa, rękawiczki, skarpety w ciepłych butach i można spacerować. Koleżanka mówi, że jestem "hardkor", bo nie noszę rajstop pod spodnie - nie noszę, więc troszkę marzną mi łydki...no ale to łydki, nic złego się nie dzieje.


W tygodniu w mroźne poranki tylko przemykam z psem, kłamiąc mu, że zimno i musimy wracać. W weekend, gdy świeci słońce ubieram się ciepło i ciągnę psa na spacer - godzina lub dwie wąskimi uliczkami Żoliborza. Przemieszczamy się klucząc z uliczki do uliczki - Suzina, Felińskiego, Or-Ota, Lisa Kuli, Słowackiego, Aleja Wojska Polskiego, Plac Inwalidów, Słoneczny a czasami w drugą stronę. Błądząc docieramy na Sady Żoliborskie, Kępę Potocką albo na Cytadelę. Rzucamy patyczki, śnieżki - pies biega, ja za psem - jest ciepło.

W zeszłym tygodniu taki spacer sprezentowałam rodzicom przed niedzielnym obiadem. Ruszyliśmy klucząc, marznąć i mrużąc oczy bo nikt nie wziął okularów przeciwsłonecznych. Zmarzły nam trochę poliki i może odrobinę ręce, ale spacer wart był każdej niedogodności a najbardziej zadowolona była Dycha (zdjęć ze spaceru brak). Po drodze skoczyliśmy jeszcze po coś na deser.


Na rogu ulic Generała Zajączka i Śmiałej od jakiegoś czasu znajduje się czekoladziarnia Bluszcz. Przyjemne wnętrze, delikatnie nawiązujące wystrojem do 20-lecia międzywojennego, zapach czekolady i kawy. Przepysznie! Weszliśmy tylko na chwilę, ale warto tam usiąść skusić się na coś gorącego do picia i kawałek ciasta.
Wybraliśmy 10 czekoladek na spróbowanie - orzechowe, z chilli, koniakiem, whisky a nawet żubrówką. Imbirowe i pomarańczowe, truskawkowe i ze śliwką. Z całego kompletu najbardziej smakowała mi ze śliwką i z chilli, zaintrygowała imbirowa.


A wracając do obiadu, obiad zrobił się sam. Mama przywiozła cudowną grzybową, mój kurczak w maślance marynował się przez dobę i wymagał tylko wrzucenia do piekarnika. Wkładkę węglowodanową załatwiły kupne frytki, a sałata z rukoli nie wymaga pracy.

Przepis na kurczaka znalazłam na Smitten kitchen (która to zmieniła przepis Niggeli Lawson). Zamarynowany w maślance, przyprawiony dużą ilością czosnku, czarnego pieprzu i papryki był doskonały - soczysty, aromatyczny, bardzo dobrze się upiekł. Skórka delikatnie maźnięta oliwą z oliwek przed pieczeniem była przyjemnie chrupiąca.


Pieczony kurczak, marynowany w maślance.
Źródło: Smitten Kitchen

Składniki
2 szklanki maślanki
5 ząbków czosnku - obranych i posiekanych
1 łyżka stołowa soli
1 łyżka stołowa cukru
1,5 łyżeczki papryki + extra do oprószenia kurczaka przed pieczeniem (użyłam wędzonej średnio ostrej)
dużo świeżo mielonego pieprzu
około 1,5 kg kawałków kurczaka (użyłam nóg)
Oliwa z oliwek do posmarowania kurczaka przed pieczeniem
Sól w płatkach do posypania przed pieczeniem

Przygotowanie
Wymieszać maślankę z czosnkiem, solą, cukrem, papryką i pieprzem. Kurczaka włożyć do dużej miski, zalać mieszanką maślankową i wymieszać aby wszystkie kawałki pokryły się marynatą. Można też wzorem Nigelli umieścić wszystko w torebce do mrożenia, dobrze wymieszać. Kuczaka w maślance wstawiamy do lodówki minimum na 2 godz maksimum na 48 godzin.

Pieczenie - piekarnik rozgrzewamy do 220 stopni.
Przed pieczeniem wyjmujemy kurczaka z marynaty, dokładnie osuszamy i przekładamy do naczynia do pieczenia. Naczynie można wyłożyć folią aluminiową, ale nie trzeba. Każdy kawałek smarujemy oliwą z oliwek, posypujemy papryką w proszku oraz solą w płatkach.
Pieczemy aż skórka będzie złota i chrupiąca - 30-45 minut w zależności od wielkości kurczaka.

Podajemy z czym dusza zapragnie. Dobrze smakuje też na zimno jako lunch następnego dnia.

Smacznego!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...