wtorek, 31 sierpnia 2010

Pogoda na deser...

Na coś co rozgrzewa, jest słodkie, ale nie za bardzo i proste, co można przyrządzić w przelocie czekając aż zaparzy się herbata. Na "coś" takiego miałam dziś ochotę. Bo niby nadal mamy kalendarzowe lato a temperatury i aura starają nam przypominać o październiku.

Rano nałożyłam kalosze, wyciągnęłam szal /nie użyję słowa szalik!!/ i odrobinę cieplejszą kurtkę. Zabrałam parasol i w takim jesiennym (na)stroju ruszyłam do pracy.

Wieczorem obrałam gruszki i nektarynki, odszukałam w czeluściach szafki cynamon oraz imbir i zrobiłam crumble gruszkowo-nektarynkowe. Przygotowanie trwało krócej niż nagrzanie piekarnika, pieczenie ciut dłużej.


Kruszonka się kruszy i lekko ciągnie, owoce pod nią są gorące, słodko-kwaskowate miękkie. A połączenie gruszki i nektarynki, wymuszone tym, że takie a nie inne owoce miałam - cudowne, zaskakująco cudowne. Całość rozgrzewa i sprawia, że w domu jest jeszcze cieplej. I tak się zastanawiam dlaczego ja wcześniej tego nie zrobiłam :)


Crumble gruszkowo-nektarynkowe z nutą imbirową

Składniki:
Około 300 g owoców - u mnie 3 duże gruszki i 2 nektarynki.
nie dodawałam cukru

Kruszonka*
przepis na kruszonkę zaczerpnięty z White Plate

50 g miękkiego masła
50 g mąki pszennej /użyłam chlebowej/
50 g cukru demarara /następnym razem do gruszek dam mniej - są słodkie/
20 g drobnych płatków owsianych
szczypta soli
szczypta cynamonu
łyżeczka imbiru
6 pokruszonych ciasteczek amaretti /pominęłam/

Przygotowanie:

Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni.
Obieramy owoce i kroimy w kostkę. Przekładamy do żaroodpornego naczynia.
Przygotowujemy kruszonkę. Wszystkie składniki zagniatamy ręcznie albo przez minutę mieszamy w malakserze.
Gotową kruszonką posypujemy owoce.
Wstawiamy do piekarnika i pieczemy około 20/25 minut w zależności od wielkości naczynia.

Podajemy gorące z kulką lodów, bitą śmietaną lub bez dodatków :)

Smacznego!


* przygotowałam z podwójnej ilości, więc dietetyczność deseru była średnia :p

sobota, 28 sierpnia 2010

Na sobotnie śniadanie ... omlet z łososiem

Dziś szybki wpis na szybkie śniadanie. Dla dukanowców i nie tylko :) Pyszny, puszysty, biszkoptowy omlet z otrębami i łososiem. Bardzo sycący i aromatyczny ... w sam raz na sobotnie śniadanie. Polecam :)


Składniki (dla 2 osób):

4 jajka
4 łyżki otrąb
sól/pieprz
wędzony/pieczony łosoś (ilość wg uznania)


Przygotowanie:

Białka ubijamy na sztywną pianę. Dodajemy żółtka, otręby, sól, pieprz i delikatnie mieszamy. Na koniec dorzucamy skrawki wędzonego łososia.

Na rozgrzaną dużą patelnię wlewamy kilka kropel oliwy. Za pomocą kawałka ręcznika papierowego rozprowadzamy oliwę po całej powierzchni. Na tak przygotowaną patelnię wylewamy ciasto z łososiem. Smażymy po jednej stronie do momentu, aż omlet się zetnie. Przewracamy na drugą i powtarzamy czynność. Podajemy ciepły ... np. z pesto.


Smacznego!

niedziela, 22 sierpnia 2010

Nadal mnie tu nie ma. Bułeczki dla Pana B

Nie napisałam tego w poprzednim poście, więc napiszę teraz. Moje wakacje, to babskie wakacje. Z plecakami na plecach, na wariackich papierach, z trasą tworzącą się w na bieżąco. Dawno nie podróżowałam w ten sposób (pociągami, po hostelach, namiotach, bez planowania) i dawno nie podróżowałam bez Pana B.

Jak będzie? Będzie inaczej.
Jak się z tym czuje? Dziwnie, trochę mi smutno i tęskno, ale czuję też zew przygody. W końcu podróżuję z Panią Dorotą :]


Aby Panu B nie było smutno samemu w domu, zostawiłam mu prezent. Prezent w zamrażalniku. Między różnymi smakołykami (które najlepiej smakują po odgrzaniu) znalazły się też pszenne bułeczki z White Plate /przejrzałam moje "chlebowe" posty, większość z nich jest na podstawie przepisów Liski :)/.

Świetnie smakują i dobrze się mrożą, a co najważniejsze ich przygotowanie jest zupełnie bezproblemowe.


Bułeczki pszenne Liski

Składniki:
1 małe jajko
200 ml zimnego mleka
8 g świeżych drożdży
2 łyżeczki cukru
50 g zimnego, pokrojonego w kostkę masła
340 g białej mąki
7 g soli morskiej
do posypania: co kto lubi

Przygotowanie:
Mąkę+sól+masło utrzeć ręką. W małej miseczce rozkruszyć drożdże, wsypac do nich cukier i 4 łyżki zimnego (!) mleka. Dokładnie wymieszać i wlać do mąki. Powoli wlewać pozostałe mleko, a na końcu lekko rozbełtane jajko. Wyrobić rękoma.
Jeśli jest zbyt luźne, dosypać trochę mąki. Odstawić na 1,5 - 2 godz przykryte ściereczką aż podwoi swoją objętość.
Piekarnik nagrzać do temp 230 st C. Z ciasta formować małe bułeczki, układać je na dużej, wysmarowanej oliwą blaszce, zostawiając 5 cm. odstępy m.dz bułeczkami. Bułeczki posmarować mlekiem lub jajkiem, posypać czym się lubi i wstawić do piekarnika na 5 min. Po tym czasie zmniejszyć temp. do 200 st C i piec kolejne 5-10 min.

Smacznego!

O tym jak się bawiłyśmy, co widziałyśmy i co jadłyśmy napiszę po powrocie...a do powrotu jeszcze 3 dni :)

niedziela, 15 sierpnia 2010

Co by tu zjeść na śniadanie - chleb tostowy

Nie ma mnie tu, jestem na wakacjach daleko od domu. Nim jednak spakowałam się i wyjechałam upiekłam chleb. Prosty, lekki, bułkowy - chleb tostowy.


Chleb tostowy kojarzył mi się z torebką foliowa wypełnioną watowatą zawartością. Nie ważne czy miał ziarna, czy był maślany czy żytni zawsze smakował tak samo. Chleb z przepisu, który zacytowała Liska jest inny - jest delikatny, ślicznie pachnie i delikatnie smakuje. Ma neutralny smak, smak tosta :D

Przepis zaczerpnięty z Pracowni Wypieków, jak zwykle wyszedł niesamowity.

Chleb tostowy

Składniki:
20 g świeżych (lub 1 łyżeczka suszonych instant) drożdży
250 ml ciepłej wody
1 łyżeczka miodu
1 łyżeczka golden syrup (jeśli nie mamy, można zastąpić miodem)
50 ml oliwy z oliwek
1 łyżeczka soli
60 g semoliny, drobno mielonej
350 g mąki pszennej

Przygotowanie:
Drożdże wkruszyć do miseczki, dodać wodę, miód, syrop, oliwę i sól.
Dodać mąkę i zagnieść ciasto. Ciasto powinno być miękkie i elastyczne. Można zagnieść je również mikserem, najlepiej przy pomocy haka.
Przełożyć do miski, przykryć folią i odstawić do wyrastania na ok. 40 minut.
Formę keksową (o długości 26 cm) posmarować oliwą lub masłem. Wysypać tartą bułką/otrębami/makiem.
Przełożyć ciasto, wierzch obsypać płatkami soli (opcjonalnie). Odstawić, by jeszcze podrosło (ok. 30 minut).
Piekarnik nagrzać do 200 st C.
Wstawić chleb i piec ok. 30-35 minut.

Smacznego!

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Bulion warzywny wg Gordona Ramsey'a

Bulion to podstawa. Przekonałam się gdy robiąc po raz kolejny zupę cebulową użyłam kiepskiej kostki rosołowej. Zupa straciła cały swój smak a właściwie zyskała nowy - chemiczny posmak soli. Nie ma się co oszukiwać odkąd przeczytałam u Małgosi z Pieprz czy Wanilia o bulionie wg G. Ramsey'a, nie mogłam przestać o nim myśleć. Myślenie to jedno, a robienie to drugie. Od przeczytania posta i zapoznania się z przepisem do zrobienia bulionu minęło duuuużo czasu (wstyd).

Ale się poprawiłam i jest i już ze mną pozostanie. Idealny bulion warzywny.


Co mogę powiedzieć na temat tego bulionu? Jest inny, słodki i pikantny, PACHNIE!!! niesamowicie. Gotuje się powoli i smaku też nabiera powoli, tak samo i koloru. Dziś przygotowałam na jego bazie sos do gołąbków zrobiony przez moją mamę. Do filiżanki pomidorów dodałam chochelkę bulionu, zagotowałam i sos zrobił się sam - serio. Jego wyrazisty smak nie przytłacza innych smaków. Jest super, jest prosty i jest bardzo smaczny. No i to białe wino!

W 3 pojemniczkach 0,5 litrowych czeka teraz na swój moment. A powoli zbliża się babie lato - pora na zupy :)

Od siebie dodałam pietruszkę i tak jak Małgosia zamiast selera naciowego dodałam korzeniowego.


Bulion warzywny wg, Gordona Ramsay'a
cytowane za Małgosią.dz
proporcje na ok. 1,5 l bulionu

Składniki
3 cebule – obrane i pokrojone
1 por - umyty i posiekany
2 łodygi selera naciowego – pokrojone /u mnie korzeniowy/
6 marchwi – obranych i pokrojonych
2 duże pietruszki - obrane i pokrojone /mój dodatek/
1 główka czosnku – przekrojona w poprzek na pół
1 łyżeczka ziaren białego pieprzu
1 liść laurowy
kilka gałązek świeżego tymianku, estragonu, bazylii, kolendry, natki pietruszki
200 ml wytrawnego białego wina
sól morska, czarny pieprz – do smaku

Przygotowanie
Wszystkie warzywa, czosnek, liść laurowy, całe ziarna pieprzu włożyć do dużego garnka. Zalać ok. 2 litrami wody. Zagotować, po czym zmniejszyć ogień i gotować na małym ogniu przez ok. 20 min. Zdjąć bulion z ognia i dodać do niego świeże zioła, wino. Doprawić do smaku solą i czarnym pieprzem. Zamieszać i odstawić do ostygnięcia.
Przecedzić bulion przez drobne sitko. Przechowywać w lodówce do 5 dni lub w zamrażalniku w niewielkich porcjach – nie dłużej niż 3 miesiące.

Smacznego!


P.S. czy czasem nie jest to danie II fazy Dukana?

czwartek, 5 sierpnia 2010

Jak zagospodarować bakłażana by najadły się 4 osoby?

Czyli kolejny wpis o imprezowym dipie, idealnym do warzyw, chlebków a także mies (chociaż tego nie próbowałam).

Kolejny piątkowy wieczór w przepysznym towarzystwie zmotywował mnie do zutylizowania bakłażana, który został mi po przygotowywaniu ratatouille. Co by tu zrobić i się zbytnio nie narobić. Przewertowałam książki - a tak roladki z bakłażana, w to to się bawić nie będę, zapiekanki z bakłażanem - za mało na 4 osoby, faszerowane bakłażany - o losie, przecież to nie impreza przy stole. Zresztą mam zamówienie na lawasz i hummus.


W czeluściach pamięci kołatał mi się jakiś program z kuchnia.tv, gdzie Ainsley Harriott ucierał bakłażanową pastę. I zaczęły się poszukiwania. Niestety moje książki nie zawierały przepisu na Melitzanosalata/Baba Ganush/Moutabbal . Z pomocą przyszedł internet a w nim niezliczone artykuły na temat różnych wariacji pasty z bakłażanów.

Z tego co dowiedziałam się to wariacji i odmian tego dania jest mnóstwo. Je się je w całym basenie Morza Śródziemnego i na Bliskim Wschodzie. W zależności od kraju dodaje się tahini bądź nie, majonez, czasami cebulę a nawet i pomidory, prawie zawsze czosnek i sok z cytryny, jeśli chodzi o przyprawy to pietruszka, mięta albo kumin. Bakłażan może być utarty albo pokrojony, a sama potrawa formę sałatki, dipu bądź pasty...itd.

Do warzyw poza dipem bakłażanowym był też hummus, który tym razem zmieliłam na gładką pastę, dodałam więcej soku z cytryny, odrobinę więcej wody i utarty kumin. Był zupełnie inny niż ten z tylko z czosnkiem, ale też pyszny. Do lawasza zamiast oliwy z oliwek jak jest w oryginale dodałam ghee i to był strzał w 10 - taka wersja smakuje mi o wiele bardziej, chociaż i oryginał jest przepyszny.


Nie rozpisuję się więcej - zapraszam na dip bakłażanowy inspirowany artykułem Agnieszki Kręglickiej i przepisem Ainsley'a Harriota

Dip bakłażanowy

Składniki:
1 spory bakłażan
sok z połówki cytryny
rozgnieciony ząbek czosnku
szczypta mielonego kminu
łyżeczka posiekanej natki pietruszki
2 łyżki tahini
łyżka gęstego jogurtu dobrej jakości (opcjonalnie)
sól, pieprz do smaku

Przygotowanie
Bakłażan nakłuwamy widelcem i opiekamy, idealnie było by nad otwartym ogniem, w domowych warunkach sprawdził mi się rozgrzany do 200 stopni piekarnik. "Pieczemy" około 20-30 minut, aż skórka zmarszczy się, ściemnieje i zacznie odchodzić. Opieczonego bakłażana /lekko ostudzonego/ kroimy na pół i łyżką wyjmujemy upieczony środek. Skórkę wyrzucamy* a miąższ przekładamy do miski, gdzie rozcieramy go z tahini i sokiem z cytryny na pastę, dodajemy rozgnieciony czosnek, kmin, ewentualnie jogurt /wg mnie to połączenie jogurtu z tahini "robi" tą potrawę/. Mocno mieszamy i doprawiamy solą i pieprzem.


* Ja nie byłam zbyt dokładna, lubię smak i zapach przypieczonej bakłażanowej skórki, tak więc jak mi się zaplątał gdzieś kawałek to zbytnio z nim nie walczyłam.

P.S. Zupełnie nie udało mi się go ładnie sfotografować...jakiś taki smaczny a nie urodziwy mi wyszedł ;)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...