wtorek, 21 grudnia 2010

Ciasteczka korzenne

Te ciasteczka są stałym bywalcem naszych świąt już od kilku dobrych lat. Bardzo kruche, aromatyczne i długo przechowują się w puszkach. W mojej wersji są bardzo malutkie, takie na jeden kęs. Cudowna alternatywa dla pierniczków ... i nie muszą leżakować kilka tygodni przed świętami, czyli dla wszystkich spóźnialskich cukierników :). Polecam!


Składniki:

250g mąki
100g cukru
1 przyprawa do piernika
1 łyżeczka suszonego imbiru
1 łyżeczka cynamonu
1/4 łyżeczki startej gałki muszkatołowej
1 łyżeczka skórki cytryny
szczypta proszku do pieczenia
cukier waniliowy
125g masła
1 jajko



Przygotowanie:

Mąkę, cukier i wszystkie przyprawy wymieszać w misce. Dodać pokrojone masło i dokładnie posiekać nożem lub plastikową szpatułką. Następnie wbić jajko i dokładnie wyrobić ciasto (powinno być twarde a zarazem sprężyste). Uformować kulę, zawinąć w folię spożywczą i włożyć na 30min do lodówki.

Schłodzone ciasto rozwałkować na 0,5cm i wycinać wykrawaczkami kształty (u mnie malutkie foremki 4-5cm). Układać na wyłożonej papierem blaszce. Piec 10min w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. (czas pieczenia zależy od wielkości ciasteczek, przy większych wykrawaczkach będzie to 15min).

Po przestudzeniu przechowywać w puszkach (nawet do 2 tygodni)


Z podanego przepisu wyszło mi 5 blach malutkich ciasteczek - cała duża okrągła puszka.

Smacznego!

czwartek, 9 grudnia 2010

Weekendowe poranki Skowronka i gofry dla Sowy :]

Należę do Umiarkowanych Skowronków, na wakacyjnych wyjazdach, we wspólnych domkach, na łódce czy pod namiotem dostawałam książki do czytania i polecenie - "Nie budź nas za wcześnie. Czytaj albo idź na spacer. Daj pospać!". Tą samą prośbę mam teraz w domu, Pan B należy do Skrajnych Sów ;). Weekendowe wczesne poranki spędzam więc sama. Na początkowo buntowałam się przed tym, z czasem jednak polubiłam te kilka godzin z rana kiedy jestem sama, kiedy mogę gotować, czytać książki, oglądać zaległe filmy czy seriale, poszwendać się po sklepach. Kiedy zabieram psa na niekończący się spacer albo wypijam poranną kawę na mieście. Uwielbiam te poranki. Uwielbiam też to co następuje później. Wspólne bardzo późne śniadanie (chociaż dla mnie to bardziej brunch/lunch), przeciągające się i leniwe. Z zaspanym Panem B i (a to już ostatnio) kręcącym się psem pomiędzy stopami.


Ostatni weekend i śniadania należały do gofrów na maślance. Delikatne, lekkie jak piórko, neutralne w smaku, proste w wykonaniu. Zauroczyły nas. Nie potrafimy zdecydować się które nam bardziej smakują - maślankowe czy M. Roux .


Lekkie gofry na maślance
Znalezionego na blogu Moje kucharzenie

Składniki:
3/4 szkl. mąki pszennej
1/4 szkl. mąki ziemniaczanej
1/4 łyżeczki soli
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/4 łyżeczki sody
3/4 szkl. maślanki
1/4 szkl. mleka
6 łyżek oleju /topione masło albo ghee/
1 jajko
1 łyżka cukru /ja dodaje płaską, a nawet niepełną/
1/2 łyżeczki ekstraktu waniliowego

Przygotowanie:
W misce wymieszać razem mąki , proszek do pieczenia , sodę i sól. Do drugiego naczynia wlać maślankę , mleko , olej , dodać żółtko i też wymieszać. Ubić białko, wsypać cukier i dalej ubijać , aż cukier się rozpuści , dodać wanilię. Płynne składniki wlać do mieszanki mącznej , krótko wymieszać łyżką i dodać pianę , ponownie delikatnie wymieszać. Piec w gofrownicy po kilka minut /u mnie 3 min/, studzić na kratce kuchennej, albo zjadać od razu (preferujemy :) )
Można razem z kratką wstawić do piekarnika nagrzanego do ok. 100 st.C. , do czasu , aż wszystkie gofry będą gotowe.

Smacznego!

wtorek, 30 listopada 2010

O zupie i nie tylko :]

Taka zupa to skarb - prosta, sycąca, konkretna, zdecydowana w smaku a jednocześnie lekka. Nic dodać nic ująć. Idealna po godzinach spędzonych w korkach lub na spacerze. Nie dość, że rozgrzewa smakiem i zapachem, to kolorem wspaniale kontrastuje się z wszechogarniającą bielą i całą gamą szarości.
Nam zupa zasmakowała i wchodzi na stałe do repertuaru - pysznych, szybkich dań.


Przepis zalecał zmiksowanie zupy, ja jednak z tego zrezygnowałam. Kawałki selera, ciecierzycy nadają charakteru tej zypie i sprawiają, że jest ona bliska wegetariańskiemu gulaszowi na styl hinduski (kurkuma i kmin rzymski).


Zupa pomidorowa z ciecierzycą
Przepis Magazynu Kuchnia na ugotuj.to

Składniki:
1 cebula
2 ząbki czosnku
250 g selera naciowego /u mnie po oczyszczeniu/
2 łyżki oliwy
2 łyżeczki kurkumy
2 łyżeczki kminu rzymskiego
1 łyżka przecieru pomidorowego
1 puszka pomidorów bez skórki
500 ml rosołu warzywnego /ekologiczna kostka/
2 puszki ciecierzycy
sól
pieprz kajeński
cukier
kilka listków świeżej bazylii

Przygotowanie:
Cebulę i czosnek obieramy i drobno kroimy. Selera myjemy, kroimy w plasterki, zielone części odkładamy na bok. Cebulę, czosnek i selera dusimy na rozgrzanej oliwie.
Posypujemy kurkumą i kminem rzymskim. Dodajemy przecier pomidorowy, nadal dusimy na wolnym ogniu. Następnie dodajemy pomidory (razem z sokiem) i gorący rosół. Zagotowujemy. Ciecierzycę odcedzamy na sitku, płuczemy pod bieżącą wodą, osączamy.
Połowę dodajemy do zupy, resztę odkładamy. Przyprawiamy zupę solą, pieprzem kajeńskim, gotujemy przez 15 minut i miksujemy /ja nie miksowałam/. Możemy jeszcze na koniec doprawić solą i pieprzem oraz odrobiną cukru. Dorzucamy pozostałą ciecierzycę. Posypujemy listkami bazylii i pokrojonymi w cienkie paseczki zielonymi częściami selera.

Podjemy gorącą.

Smacznego!




P.S. A teraz trochę prywaty. Przedstawiam Wam Dychę - naszego nowego domownika :]
Od miesiąca cieszy Nas i uczy, zabiera czas i rozbawia do łez, daje ciepło i pozwala oderwać się od codziennej bieganiny. Nasz ukochany łobuz.


Dycha odnalazła Nas w Schronisku dla bezdomnych zwierząt w Józefowie. To straszne a jednocześnie piękne* miejsce, gdzie szczere i stęsknione serduszka czekają na miłość. A że wiedzą jak kochać, to pewne.
Nie będę namawiać Was na wzięcie psa/kota ze schroniska. Posiadanie psa czy kota, to nie jest prosta decyzja, to jest poważna decyzja. A przy zwierzaku ze schroniska ta decyzja staje się jeszcze trudniejsza. Jeśli jednak kiedyś przyjdzie Wam do głowy myśl, aby mieć zwierzę w domu, zastanówcie się nad adopcją samotnego psiego/kociego serduszka. Nie pożałujecie.

* To miejsce jest piękne dzięki pracownikom i wolontariuszom, którzy swoją pasją i zaangażowaniem znajdują domy dla zwierząt, a tym co zostają dają masę uczucia. Straszne nieszczęściem zwierząt, okrucieństwem i głupotą człowieka.

poniedziałek, 29 listopada 2010

Pierwszy śnieg ... brownies z orzechami i migdałami

Za oknem pierwszy śnieg ... czas rozpocząć sezon na brownies :) Teoretycznie brownies jest ciastem całorocznym, ale dla mnie to wizytówka zimowych smakołyków :) Dlatego też powędrowało z nami na pierwszy prawdziwie zimowy spacer. W towarzystwie gorącej herbaty z termosu, ciepłych rękawiczek i skrzypiącego śniegu pod butami ... brownies rozpływało się w ustach. Miła rozgrzewająca niedziela.


Składniki:

180g masła
150g gorzkiej czekolady (85%)
250g cukru pudru
4 jajka
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
140g mąki
szczypta proszku do pieczenia
35g kakao
50g posiekanej gorzkiej czekolady (85%)
150g posiekanych orzechów i migdałów (proporcje wg uznania)

Przygotowanie:

Piekarnik nastawiamy na 160 stopni (bez termoobiegu).

W garnuszku na małym ogniu rozpuszczamy czekoladę i masło (nie doprowadzając do zagotowania się). Przestudzamy. Dodajemy cukier, jajka, ekstrakt, mąkę, proszek do pieczenia, kakao i dodatkowo posiekaną czekoladę. Dokładnie mieszamy (u mnie za pomocą miksera). Dodajemy orzechy i migdały.

Blaszkę (u mnie 20x30cm) wykładamy papierem do pieczenia. Wylewamy masę.

Pieczemy około 35 minut. Ciasto powinno mieć chrupiącą skórkę i być wilgotne w środku. Lekko przestudzone kroimy w kwadraty.

Smacznego :)




I jeszcze kawałeczek na dobranoc ... ;)

środa, 24 listopada 2010

Bułki najlepsze z najlepszych


Znowu przepis na bułki. Nam się jeszcze nie znudziły, więc mam nadzieje, że Wam też się nie znudzą ;)

Tym razem inne - słodkawe, puszyste, duże, lekko orzechowe w smaku. Połączenie mąki orkiszowej i pszennej (użyłam razowej), to zestaw, który mnie zauroczył. W rozmiarze, w którym je robimy to nie bułeczki, to buły;) Posypane ziarnami zbóż. To najlepsze bułki jakie jadłam do tej pory.
W dodatku są idealne dla tych co są w rozjazdach - długo zachowują świeżość i świetnie się mrożą.

Przepis, jakże by inaczej z Pracowni Wypieków


Pszenno-orkiszowe buły z ziarnami
9 bardzo dużych lub 12-14 mniejszych

Składniki:
250 g mąki orkiszowej zwykłej (użyłam typ 650)
250 g mąki pszennej, dowolnej
300 ml wody
1 łyżka miękkiego masła
20 g świeżych drożdży (lub łyżeczka suszonych)
opcjonalnie: 1 łyżeczka kminku
opcjonalnie: 1 łyżeczka mielonego lub drobno utłuczonego anyżu
1 łyżka miodu
1 łyżeczka soli

do posmarowania: 1 jajko rozbełtane z 1 łyżeczką śmietany, mleka lub wody
do posypania: sezam, pestki słonecznika i dyni, płatki soli, kminek, itp

Przygotowanie:
Drożdże zasypać łyżeczką cukru. Wlać 3 łyżki letniej wody i odstawić na 10 minut, by drożdże "ruszyły".
Następnie dodać pozostałe składniki, zagniatając gładkie ciasto.
Ciasto przełożyć do miski delikatnie posmarowanej olejem roślinnym, przykryć folią i odstawić w ciepłe miejsce na 1,5 h.

Z wyrośniętego ciasta uformować 14 małych bułeczek lub 9 dużych bułek. Przykryć ściereczką i odstawić na 30-40 minut, by wyrosły.
Każdą z nich posmarować jajkiem i posypać dodatkami.

Piekarnik nagrzać do 200 st C.
Piec bułki 12-15 minut (większe pieką się dłużej, małym może to zająć 10-12 minut).

Smacznego!

wtorek, 23 listopada 2010

Biały makowiec

Dziś biały makowiec. Dlaczego biały? Ponieważ w skład nadzienia wchodzi biały mak (pozostałość po tegorocznych Marcińskich Rogalach). Oprócz maku masa marcepanowa, migdały, orzechy włoskie ... to jedno z moich ulubionych nadzień. Muszę się przyznać, że to mój pierwszy makowiec i bardzo udany. Polecam wszystkim.

Zamiast białego maku do nadzienia, można wykorzystać standardowy niebieski :)


Ciasto (na dwie rolady):

500g mąki pszennej
7g drożdży instant
4 łyżki cukru
otarta skórka z 1 cytryny
szczypta soli
2 jajka
200ml letniego mleka
200g roztopionej margaryny

Nadzienie:

300g białego maku
100g masy marcepanowej
3/4 szklanki cukru pudru
100g orzechów włoskich
100g zblanszowanych migdałów
2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
2 łyżki gęstej kwaśnej śmietany
3 podłużne biszkopty, pokruszone na okruszki

Dodatkowo:

jajko roztrzepane z 1 łyżką mleka do posmarowania
1 szklanka cukru pudru wymieszana z 3 łyżkami gorącej wody na lukier
prażone migdały do posypania


Przygotowanie:

Mąkę przesiewamy, dodajemy do niej drożdże, sól i cukier, mieszamy suche składniki. Dodajemy otartą skórkę, jajko, mleko i tłuszcz. Wyrabiamy elastyczne ciasto, formujemy kulę i zostawiamy do wyrośnięcia (ok. 60min).

Mak i orzechy sparzam gorącą wodą, po 15 minutach odcedzam i osączam. Mielę dwukrotnie w maszynce razem z migdałami. Masę marcepanową rozcieram mikserem z cukrem pudrem, dodaję zmielony mak z bakaliami, okruszki biszkoptowe i posiekaną skórkę pomarańczową. Dobrze mieszam, dodaję śmietanę - ale tylko tyle by uzyskać dość zwartą, ale plastyczną masę. Masa nie powinna być zbyt płynna, ani zbyt twarda i reguluje się jej konsystencję dodając stopniowo śmietanę.

Piekarnik nagrzewamy do 190 stopni (bez termoobiegu).

Wyrośnięte ciasto dzielimy na dwie części, każdą wałkujemy, nakładamy nadzienie pozostawiając 2cm margines na każdym boku i zwijamy rolady. Tak przygotowane makowce układamy na blaszce, przykrywamy ściereczką i pozostawiamy do ponownego wyrośnięcia (ok. 40min). Podrośnięty makowiec smarujemy roztrzepanym jajkiem z 1 łyżką mleka, wkładamy do nagrzanego piekarnika i pieczemy 40 minut.

Jeszcze ciepłe rolady polewamy lukrem i posypujemy uprażonymi płatkami migdałów.

Smacznego!

środa, 17 listopada 2010

Bułeczki piknikowe

Bułeczkowy szał mnie ogarną. Te małe formy pieczywa ostatnio sprawdzają się na medal w naszej kuchni. Robi się je szybko, smakują wybornie no i da się je mrozić. Tak jak zwykle szukam prostych i szybkich przepisów. Ostatnio do naszych ulubionych należą piknikowe -małe miękkie bułeczki. Pasują do wszystkiego - wytrawnych i słodkich kanapek, do wybierania resztek sosu z talerzyka a lekko czerstwe są fajne jako zapiekanki i tosty.

Przepis znaleziony u Liski u Pracowni Wypieków.


Bułeczki piknikowe

350 g mąki pszennej (najlepiej chlebowej)
2,5 łyżeczki drożdży suszonych instant
1,5 łyżeczki soli
1 łyżeczka cukru (opcjonanie)
200 ml wody
1 łyżka oliwy

mąka do posypania bułek

Mąkę, sól, cukier i drożdże wymieszać. Powoli wlewać wodę, a na końcu oliwę. Wyrobić rękoma.
Jeśli ciasto jest zbyt luźne, dosypać trochę mąki. Odstawić na 1,5 - 2 godz przykryte ściereczką aż podwoi swoją objętość.
Piekarnik nagrzać do temp 230 st C. Z ciasta formować małe bułeczki, układać je na dużej, wysmarowanej oliwą blaszce w kształcie okręgu, zostawiając 1 cm. odstępy m.dz bułeczkami. Po uformowaniu bułeczek zostawiam je jeszcze na około 3o minut przykryte ściereczką aby urosły*. Bułeczki posmarować olejem/oliwą, posypać mąką i wstawić do piekarnika na 5 min. Po tym czasie zmniejszyć temp. do 200 st C i piec kolejne 8-12 min.

Smacznego!


* drugie wyrastanie to mój dodatek do tego przepisu.

wtorek, 16 listopada 2010

Placuszki kukurydziane z jagodami

Sobotni poranek w naszym wykonaniu to kubek ciepłej herbaty, "Sukces pisany szminką" w Radio PIN i ciepłe słodkie placuszki na talerzu. Tym razem w wersji z jagodami ... naprawdę wyjątkowe! Bardzo Wam polecam!

Przepis zainspirowany kukurydzianymi placuszkami Liski.


Składniki:

szklanka mąki pszennej
1/2 szkl mąki kukurydzianej
1 łyżeczka cukru
1 jajko
1,5 szkl maślanki
1/4 szkl mleka
1 i 1/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody
szczypta soli
3 łyżki roztopionego masła
1 szklanka mrożonych (nierozmrożonych) jagód*


Przygotowanie:

W jednej misce mieszamy wszystkie suche składniki. W drugiej roztrzepujemy jajko, dodajemy maślankę, roztopione (przestudzone) masło, mleko i mieszamy. Płynną masę łączymy z suchymi składnikami (ja użyłam miksera). Na koniec dodajemy zamrożone jagody i delikatnie mieszamy (owoce powinny być zamrożone, ponieważ wtedy mamy pewność, że nie puszczą soków i nie zabarwią nam ciasta na fioletowo).

Placuszki smażymy na wolnym ogniu, nabierając ciasto łyżką stołową (placuszki można smażyć na maśle, ja osobiście smażąc je na patelni teflonowej, nie używam żadnego tłuszczu).

Kolejne partie przekładamy do żaroodpornego naczynia i podgrzewamy w nagrzanym do 100 stopni piekarniku.

Gotowe placuszki podajemy ze świeżą miętą i syropem klonowym (ewentualnie miodem).

Smacznego!

* można użyć też borówki amerykańskiej (wtedy owoce nie muszą być zamrożone)

piątek, 12 listopada 2010

Zuzanna lubi je tylko jesienią ...

- W Paryżu najlepsze kasztany są na Placu Pigalle.
- Zuzanna lubi je tylko jesienią.
- Przesyła Ci świeżą partię.

"Stawka większa niż życie" (youtube.com
)


Kasztanów z Placu Pigalle nie jadłam, ale te z domowego piekarnika zrobiły na mnie tak niesamowite wrażenie, że przez chwilę zapomniałam się wędrując krętymi uliczkami Paryża. Zanurzając dłoń w papierowej torebce pełnej ciepłych kasztanów, znalazłam się wśród kramów przedświątecznego kiermaszu, pomiędzy migającymi lampkami zawieszonymi na latarniach, z ciepłą czapką na uszach i grubym szalikiem, ukrywając twarz przed mocnymi podmuchami śniegu ...

Warszawski deszczowy wieczór upłynął nam w bardzo ciepłej atmosferze - przy pysznej przekąsce ... i ciekawych książkach*.


Pieczone kasztany

1/2kg jadalnych kasztanów

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni.
Kasztany nacinamy na wierzchołkach i przekładamy na blachę.
Wkładamy do piekarnika i pieczemy ok 20 minut.
Upieczone kasztany jeszcze ciepłe obieramy ze skorupki.

Smacznego!


"Jak Wam się podoba" to cudowna mała księgarnia z dużym wyborem albumów o sztuce, fotografii, architekturze i modzie. Jakiś czas temu, po kilkuletniej przerwie odkryłam ją na nowo, zakupując kilka ciekawych, pięknie wydanych tytułów. Właściciel księgarni jest m.in. polskim przedstawicielem wydawnictwa TASCHEN, którego albumy polecam przede wszystkim. Mogą być cudownym prezentem dla najbliższych na zbliżającą się Gwiazdkę. Polecam!


Razowy bananowy chlebek

To jeden z tych poranków, które trwają i przeciągają się aż do południa, Gdy za oknem szaro i buro, w domu pachnie cynamonem, bananami i gałką muszkatołową. Po spacerze z psem zmoknięci i przemarznięci, zalegamy w domu otaczając się gazetami i książkami. Chwila oddechu. Gdy na kratce studzi się chlebek bananowy w garnuszku gotuje się mleko do wyboru samo z miodem albo kakao.


To była miłość od pierwszego wejrzenia, a właściwie przeczytania. Znalazłam przepis u Asi z Kwestii Smaku. Mąka razowa, banany i przyprawy. W tym nie mogło być ryzyka, to musiało być pyszne, chociaż smak mnie zaskoczył.

Jest słodki słodyczą bananów i miodu, pachnie piernikiem, ma konsystencje keksu. Idealny na śniadanie albo drugie śniadanie, sycący i przepyszny. Robi się prawie tak samo jak muffinki, miesza mokre i suche składniki by na końcu zamieszać wszytsko parę razy łyżką i przełożyć do formy keksowej. W dodatku długo trzyma świeżość, co sprawia, że zrobiony w niedzielę będzie nas cieszył w tygodniu.


Razowy chlebek bananowy

Składniki:
1 szklanka mąki pszennej razowej
3/4 szklanki mąki żytniej razowej
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka cynamonu (+ po szczypcie mielonej gałki muszkatołowej, kardamonu, goździków)
1/4 szklanki brązowego cukru
2 - 3 suszone figi, drobno posiekane (dodałam rodzynki)
1/2 szklanki posiekanych orzechów włoskich
2 jajka
1/3 szklanki oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia
1/4 szklanki miodu
1/4 szklanki jogurtu naturalnego
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (można pominąć)
2 - 3 dojrzałe banany (2 - 3 szklanki rozdrobnionych widelcem)
od siebie dodałam 1/2 szklanki gorzkiej i białej czekolady.

Forma keksowa o wymiarach około 8,5 cm x 27 cm (mierzona po dnie), posmarowana oliwą z oliwek z pierwszego tłoczenia i wysypana otrębami żytnimi lub pszennymi.

Przygotowanie:
Piekarnik nagrzać do 165 stopni. Obydwie mąki przesiać do dużej miski i dodać wszystko co pozostało na sitku (otręby). Dodać sól, sodę, cynamon, gałkę, kardamon i goździki. Wymieszać, dodać cukier, figi, orzechy /dodałam wtedy też czekoladę/ i znów wymieszać.Do drugiej miski wbić jajka, dodać oliwę, miód, jogurt i ekstrakt z wanilii. Wymieszać rózgą na jednolitą masę, następnie dodać banany i wymieszać łyżką. Połączyć delikatnie łyżką z suchymi składnikami z drugiej miski.Masę wyłożyć do przygotowanej formy i wstawić do nagrzanego piekarnika na środkową kratkę. Piec przez 55 minut. Wyjąć z piekarnika, studzić przez 15 minut, następnie wyjąć z formy i ułożyć na metalowej kratce. Pokroić po około 30 minutach, gdy trochę ostygnie.

Smacznego!


piątek, 5 listopada 2010

Nie daj się listopadowej aurze!

No i stało się, zaczął się listopad i to taki przez duże "L" - LEJE!!!

Wstaję rano i o parapet dzwonią krople. W kaloszach, z parasolem maszeruję przez ulicę, przy świetle żółtej lampki siedzę w pracy, wracając do domu patrzę na zalane deszczem miasto i czuję, że coś mnie łamie. W nosie kręci, w gardle drapie a głowa ciężka chyli się ku poduszce. Kuszące jest się rozchorować, zaszyć się w domu, obłożyć książkami, drapać za uchem psa i prosić "Zrobisz mi herbaty". Cóż, to nie jest najlepsza pora na chorowanie i "słodkie" nic nie robienie. To jest pora na działanie. Nim jednak zacznę działać muszę zadbać o siebie, otulić się kocem, rozgrzać od środka, rozruszać wesołym filmem w kochanym towarzystwie, pobyć sama ze sobą, przeczytać artykuł w gazecie. Takie popołudnie i wieczór na regeneracje.


Rozgrzewam się imbirówką, która stawia na nogi. Jak piszą sami autorzy przepisu to superrozgrzewający napój na przeziębienie i grypę, a znajdziemy w nim majeranek który zmniejsza temperaturę, tymianek co łagodzi kaszel, a imbir ma działanie rozgrzewające i silnie bakteriobójcze*.

Przepis pochodzi z książki Joli Słomy i Mirka Trymbulaka "Nakarmić duszę"**.


Imbirówka

Składniki:
2 szklanki wody
2 łyżki utartego świeżego imbiru
2 łyżeczki suszonego majeranku
1 łyżeczka suszonego tymianku
sok z 1 cytryny
1 łyżka miodu

Przygotowanie
Wodę w rondelku doprowadzamy do wrzenia, dodajemy imbir, majeranek i tymianek, gotujemy na małym ogniu przez 5 min. Nalewamy do filiżanek, przecedzając przez sitko. Kiedy ostygnie do temperatury ok 60 stopni C, dodajemy sok z cytryny i słodzimy miodem.

Na zdrowie!


* Znam już 5 przypadków "uzdrowienia" po imbirówce
** Monika dziękuję za książkę i za przypomnienie mi o niej tym przepisem :*

środa, 3 listopada 2010

Pszenny chleb ziołowy

Muszę się przyznać, że ostatnio zaniedbałam troszkę domowy ziołowy ogródek. Nie wiadomo kiedy soczysto-zielone doniczki zaczęły przybierać postać osuszonych gałązek. Z tą systematycznością podlewania kwiatów i ziół u mnie bywa różnie ... :) Ratując ostatnie zielone gałązki wyczarowałam w weekend aromatyczny chleb ziołowy. Ponownie wypiekany metodą garnkową. Dla osób korzystających z tradycyjnych foremek zamieszczam na końcu wskazówki od Liski z Pracowni Wypieków, od której również zaczerpnęłam ten przepis (u Liski w wersji z koperkiem). Polecam!


Składniki:

400 g mąki pszennej
280 g wody
1,5 łyżeczki soli (10 g)
6 g świeżych drożdży
2 łyżeczki drobno posiekanych świeżych ziół (u mnie bazylia, rozmaryn i tymianek)


Przygotowanie:

Wszystkie składniki umieszczamy w misce i mieszamy łyżką przez 30 sekund. Następnie miskę przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na 12-18 godzin do wyrośnięcia.

Wyrośnięte ciasto przekładamy na oprószoną mąką stolnicę i formujemy okrągły bochenek. Przekładamy go na durszlak wyścielony ściereczkę solidnie oprószoną mąką i pozostawiamy do ponownego wyrośnięcia na 30 minut.

W tym czasie żeliwny garnek wstawiamy do zimnego piekarnika. Piekarnik nastawiamy na 230stopni. Po upływie 30 minut zdejmujemy z garnka przykrywkę, przekładamy nasz wyrośnięty bochenek, przykrywamy przykrywką i pieczemy 20 minut. Po tym czasie zdejmujemy przykrywkę i pieczemy jeszcze 20-30 minut do zarumienienia skórki (wypieczony bochenek obstukiwany od spodu wydaje głuchy dźwięk). Wyjmujemy chleb z garnka i pozostawiamy do ostygnięcia.


Metoda bez garnka (z Pracowni Wypieków):

Można też ciasto przełożyć do keksówki wysmarowanej olejem i wysypanej otrębami, odstawić do wyrastania na ok. godzinę (ciasto powinno wypełnić formę) i piec w piekarniku nagrzanym do 230 st c przez 10 minut, następnie zmniejszyć temp. do 210 i dopiekać kolejne 20-30 minut.
Po upieczeniu ostudzić na kuchennej kratce.


Smacznego!

poniedziałek, 1 listopada 2010

Chcesz gryza? Mam kanapkę :]

Czas biegnie nieubłaganie, dni mijają niezauważenie, za nimi tygodnie i właśnie patrzę na kalendarz z przerażeniem....już listopad, a ostatni wpis kulinarny był 3 tygodnie temu?!?!?!
W biegu, pośpiechu, wstając z kurami, wracając późnymi popołudniami, w kuchni bywam przelotem. Dopadam domu po 20tej. Nie narzekam, wręcz czuję, że żyje :)

Jemy szybie dania, nadrabiamy w weekendy i gotujemy nasze sprawdzone domowe przepisy. W weekendy cieszymy się też sobą, jesienią i najbliższymi. Nie ma więc czasu na wpisy, chociaż czas jest na gotowanie.


Dziś będzie o kanapce, szybkiej, prostej a przepysznej. Pierwszy raz taką kanapkę jadłam wieki /serio to pewnie mija jakieś 10 lat/ temu w jakiejś knajpce w na Chmielnej albo Żurawiej w Warszawie, pierwszy raz ktoś podał mi chleb a w środku grillowane warzywa. To było niesamowite, pamiętam dokładnie dresing - miodowo-musztardowy! Pyszne! Do tego tylko lekko przyprawiony kurczak, i warzywa o dymnym smaku i lekko przypalonej skórce.
Tym razem chleb chociaż nie domowy był pyszny, niedawno otworzyła się koło naszego domu przepyszna piekarnia, nie najtańsza, ale cóż dobry chleb /w tym wypadku bagietka/ to podstawa tego dania :)


Kanapka z grillowanym kurczakiem, warzywami i dresingiem miodowo-musztardowym

Składniki:
1 bagietka
Grillowane warzywa / u mnie pół papryki czerwonej i połówka żółtej, parę plastrów grillowanego bakłażana/
Grillowana pierś z kurczaka

na dressing* (posłuży do polania kanapek i sałaty)
2 łyżki stołowe musztardy
1 łyżka stołowa płynnego miodu
2 łyżki stołowe soku z cytryny
1/2 łyżeczki soli
100 ml oleju z pestek winogron/oliwy z oliwek

Dodatki:
sałata/rukola - u mnie mix
1 mała cebulka pokrojona na cieniutkie krążki

Przygotowanie:

Przygotowujemy dressing mieszając wszystkie składniki aż do uzyskania emulsji. W dużej misce mieszam grillowane warzywa razem z piersią kurczaka. Polewam je 1/2 dressingu - delikatnie mieszam.

Na patelni grillowej/ w tosterze podpiekam bagietkę przekrojoną na pół. "Stostowana" bagietkę skrapiam oliwą z oliwek /albo smaruję masłem/smaruję dressingiem**, układam sałatę i piórka cebuli, na to układam warzywa i pierś z kurczaka, skrapiam jeszcze odrobiną sosu.. Przykrywam drugą połówką pieczywa. I gotowe.

Kładę na talerzy, obok podaję sałatę z piórkami cebuli, polewam pozostałym dressingiem i podaję. Z kieliszkiem wina to naprawdę fajny lunch albo kolacja.

Tak naprawdę dowolność składników, ich ilość, rodzaj sosu...to nie ważne, ważne jest jak się lubi.

Smacznego!

* ja mój sos robię na oko i na smak, bazuję jednak na proporcjach znalezionych "gdzieś-kiedyś" w internecie.
** pełna dowolność, często wynikająca z zamyślenia.

P. S.
W imieniu swoim i Bartka dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w badaniu! To na prawdę dla nas dużo znaczy! Do tych co nie brali jeszcze udziału - zapraszam do badania! Wystarczy kliknąć na obrazek, a aby dowiedzieć się więcej zapraszam do poprzedniego posta -> TU

niedziela, 24 października 2010

Pomóż napisać doktorat. Weź udział w badaniu :)

Zwracam się dziś do Was z nietypową prośbą :) Potrzebna jest pomoc, pomoc naukowa ;)
W ramach doktoratu Pan B, prowadzi badania internetowe. Wystartował właśnie z projektem, do udziału w którym chciałam Was serdecznie zaprosić.
Myślę, że będzie to ciekawe doświadczenie (dla mnie było).

Jeśli możecie podzielcie się linkiem ze znajomymi, im więcej osób tym lepiej.

Poniżej przesyłam wiadomość od Pana B., tak więc oddaje mu głos :). I tak oto Pan B przestał być anonimowy ;) )

Dziękuję i pozdrawiam
Marta


Witam serdecznie,

Jestem doktorantem Wydziału Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. W ramach
doktoratu prowadzę badania nad zjawiskiem synestezji, do udziału w których chciałbym Was serdecznie zaprosić.
W badaniu proszę Was o wypełnienie kilku testów związanych z pamięcią i synestezją. Badanie podzielone jest na dwie części. Wypełnienie obydwu zajmuje łącznie około 30 minut.

Proszę przekaż tą wiadomość dalej. Może ktoś z Twoich znajomych też będzie miał ochotę
wziąć udział w badaniu? Każdy dodatkowy uczestnik jest na wagę złota.

http://psych.uw.edu.pl/synestezja/?view,welcome&r=BL

Z góry dziękuję!

Bartłomiej Wrzałka

piątek, 8 października 2010

Pochwała prostoty - zupa ziemniaczana

Nim przejdę do wychwalania zupy zacznę wychwalanie Marty Gessler. Ostatnio jej przepisy z książki czy serwisu ugotuj.to są stałym elementem naszego menu. Zachwycam się ich wyrafinowaną prostotą - bez kombinowania, udawania, przesytu formy nad smakiem. Zazwyczaj to kilka składników w idealnych proporcjach. Brownie, ciasteczka marchwiowe, prosty kurczak z trawą cytrynową, zapiekanka bakłażanowa, hummus....cóż mam powiedzieć, Kolory Smaków są ostatnio najczęściej używaną książka kucharska w domu /a na ugotuj.to kieruję się do zakładki M. Gessler/.


Wracając do zupy, długo czekała na swój swój debiut na Wasabi. Prosta, pożywna, uzależniająca zbyt szybko znika z garnka. Trudno byłą ją uchwycić nie wsadzając obiektywu w talerze najbliższych. Jest gęsta, kremowa, z charakterem ale delikatna. Obłęd! I wiedziałam o tym, odkąd zobaczyłam ją u Liski na White Plate.


Zupa ziemniaczana z łososiem.
przepis M. Gessler, widziany po raz pierwszy u Liski

Składniki:
3 duże cebule
1 łyżka masła
około 1 kg ziemniaków*
ok. 1,5 l bulionu warzywnego
1 pęczek szczypiorku
150 ml śmietany 30%
150 ml mleka /ewentualnie/
sól
pieprz
plastry wędzonego łososia /1 na porcję/
mój alternatywny dodatek - cieniutkie pilastru wędzonego boczku /1 na porcję/

Przygotowanie:
Na maśle podsmażamy cebulę. Gdy się ze złoci wrzucamy pokrojone w kostkę ziemniaki. Zalewamy bulionem warzywnym (5 cm nad ziemniaki) i gotujemy, aż ziemniaki będą prawie rozgotowane. Do zupy dodajemy posiekany szczypiorek, śmietanę i całość miksujemy w blenderze. Jeśli zupa jest zbyt gęsta, rozrzedzamy mlekiem. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Podajemy w miseczkach, plastry łososia /chipsy z boczki/ układamy na zupie.

Dla bardziej mięsożernych przygotowuję chipsy z boczku. Cieniutkie plastry boczku podsmażam na patelni mocno przyciskając do niej, aby się nie zwijały. Co pewien czas "osuszam" go ręcznikiem papierowym z tłuszczu. Przewracam na drugą stronę i powtarzam aż do uzyskania prawie chrupkich plastrów. Zdejmowany z patelni nie powinien być zupełnie gotowy, odłożony na papierowy ręcznik sam dojdzie. Plastry takiego boczku są wtedy jak chipsy.
Drugi sposób na idealnie chrupki boczek, to metoda z kuchenką mikrofalową (której nie posiadam, ale może ktoś spróbuje). Plastry boczku umieszczamy pomiędzy dwoma kawałkami ręczników papierowych (bez nadruku) i nastawiamy kuchenkę na 3 minuty. Po tym czasie boczek powinien być gotowy.

Smacznego!


* moja uwaga co do ziemniaków, wg mnie najlepsze są takie, które po ugotowaniu są suche i rozpadają się - czego oczywiście w zupie nie sprawdzimy. Przydarzyło mi się gotować tą zupę z jakiejś szalonej mieszanki ziemniaków, może była w niej przewaga ziemniaków sałatkowych, nie wiem. Wyszła wtedy bardziej jak puree niż zupa.

piątek, 1 października 2010

O mój rozmarynie...

a właściwie rozmarynowy chlebku :)

W tym chlebie zadebiutował mój nowo wyhodowany zakwas. Musze przyznać, że zakwas spisał się znakomicie, przepis też. Chleb pojechał ze mną aż na wieś i zachwycił gości i domowników. Jak przypominam sobie o nim to mi cieknie ślinka :)
Ten chleb sprawdzi się jako dodatek do gęstego i aromatycznego gulaszu na bazie czerwonego wina, wytarcie talerza kawałkiem skórki to iście rozpustne zakończenie posiłku (chociaż niezbyt eleganckie ;)). A kanapka z majonezem, sałatą i grillowanym kurczakiem...proszę Państwa, czego chcieć więcej :D
Chleb najlepszy pierwszego dnia, cudownie smakował następnego dnia po stostowaniu (czy jest takie słowo?!? ;] ).
Przepis jak zwykle z Pracowni wypieków.


Pszenny chleb z rozmarynem

Składniki i przygotowanie:

Dzień przed pieczeniem /u mnie bardzo rano 6:30!!, przed wyjściem do pracy/:
50 g zakwasu żytniego
100 g wody
150 g mąki żytniej *

Składniki wymieszać, przykryć folią spożywczą lub ściereczką i odstawić na 12-18 godzin.

Po 12/18 godzinach dodać /u mnie po 12 godz, było około 18tej po powrocie z pracy/:

30 g oliwy z oliwek
180 g wody
1 łyżeczkę soli
6 g świeżych drożdży (lub 1/3 łyżeczki suszonych)
400 - 420 g mąki pszennej (mąkę należy dodawać do ciasta stopniowo, jej ilość zależy od tego, jak gęste jest ciasto)
1 łyżkę drobno posiekanego świeżego rozmarynu (jeśli chcemy użyć suszonego, należy dodać max 1 łyżeczkę)

Wszystkie składniki ciasta dokładnie wyrobić, można mikserem. Ciasto będzie gładkie i nie powinno kleić się do rąk.
Uformować z niego kulę delikatnie posmarować oliwą, przełożyć do miski, przykryć folią i odstawić do wyrastania na ok. 1 godzinę. Ciasto powinno podwoić swoją objętość. Jeśli tak nie jest, należy odstawić je do wyrastania na dłużej.

Z wyrośniętego ciasta uformować bochenek lub bułeczki. Odstawić do wyrastania a ok. 30-40 minut (do godziny).
Bochenek najlepiej przełożyć do koszyczka oprószonego mąką lub durszlaka wyłożonego ściereczką oprószoną mąką.

Jeśli pieczemy w garnku żeliwnym (do tej wielkości bochenka najlepiej się przyda garnek o pojemności ok. 3 - 3,5 litra):

garnek żeliwny wstawić do zimnego piekarnika i nagrzać piekarnik do 230 st C.
Po ok. pół godzinie zdjąć przykrywę garnka, przełożyć wyrośnięty chleb do garnka, przykryć przykrywką i piec 20 minut.
Po tym czasie zdjąć przykrywkę i dopiekać kolejne 15-30 minut. Skórka powina być brązowa i chrupiąca.
Po upieczeniu wyjąć chleb z garnka na kuchenną kratkę i ostudzić.

Metoda bez garnka:

Jeśli mamy kamień, można go rozgrzać w piekarniku do temperatury 230 st C. Jeśli nie, blachę wykładamy papierem do pieczenia, nagrzewamy piekarnik i wyrośnięty chleb przekładamy na gorącą blachę.
Po 10 minutach, zmniejszamy temperaturę do 210 st C i pieczemy kolejne 25-40 minut (czas pieczenia zależy od stopnia zrumienienia chleba - upieczony chleb, popukany od spodu, wydaje głuchy odgłos).
Po upieczeniu ostudzić na kuchennej kratce.

Bułeczki:

bułeczki wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 st C i pieczemy ok. 12-20 minut (długość pieczenia zależy od wielkości bułeczek).
Przed wstawieniem do piekarnika bułeczki można posmarować oliwą, mlekiem, jajkiem.


Smacznego!


* Jeśli mamy bardzo aktywny zakwas żytni, można po prostu użyć 250-300 g zakwasu, bez zostawiania zaczynu na no. Przypis Liski

wtorek, 28 września 2010

Rabarbar i truskawki pod kruszonką...

czyli jak rozjaśnić pochmurny dzień.

Rabarbar to czerwiec, a w ogródku mojej babci rabarbar wyrósł na jesieni. Cóż zwariował i uszczęśliwił mnie niesamowicie. Śmiesznie było zobaczyć jego rozłożyste liście w tym samym czasie co dynię ;]
Mam nadzieje, że w przyszłym roku uszczęśliwi nas też późną wiosną. Tymczasem należało go wykorzystać.


Jak wykorzystać takie cudo? Oczywiście jak najprościej. Po sukcesie gruszkowego crumble, nie miałam wątpliwości w którym kierunku się udać.
O ile po rabarbar udałam się do babcinego ogródka to po kruszonkę poszłam do Pierre Herme. Przepis na kruszonkę z dodatkiem płatków migdałowych, okazał się strzałem w dziesiątkę. W połączeniu z kwaskowatym rabarbarem i słodkimi truskawkami stanowił zgrabny zespół. Od siebie dodałam jesienny akcent, czyli orzechy włoskie. Nie wiem jak to opisać, ale ten dodatek to było to :) Ich gorzkawy, orzechowy smak dodał nowego wymiaru temu daniu.


Rabarbar i truskawki pod kruszonką

Kruszonka migdałowa
"Desery" Pierre Herme

Składniki:
porcja 500g, przygotowałam moją z połowy porcji.

125 g masła, oziębionego
125 g cukru kryształu
1/2 łyżeczki soli
125 g mąki
125 g utartych migdałów

Około 800 g owoców /u mnie 600g rabarbaru i około 200 g truskawek/
łyżka cukru
garść orzechów włoskich


Przygotowanie
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni. Rabarbar pokroić na 2 centymetrowe kawałki, przełożyć do żaroodpornego naczynia, wymieszać z cukrem, przykryć folią aluminiową. Włożyć do nagrzanego piekarnika i piec około 20 minut. Rabarbar zmięknie, ale nie rozgotuje się.

W tym czasie przygotowujemy kruszonkę. Masło pokroić w kostkę o boku około 1,5 cm. Włożyć do salaterki, dodać cukier, sól, mąkę i utarte migdały. Rozcierać drewnianą łyżką (ja to robię nożem), aż utworzą się grudki zbliżonej wielkości. Składniki można również rozcierać palcami, aż drobinki masła pokryją się mąką i migdałami. Jednak ciepło rąk sprawi, że masło częściowo się roztopi i kruszonka będzie bardziej twarda a nie kruc
ha.
Kruszonkę przełożyć na talerz i wstawić do lodówki.

Do podpieczonego i przestudzonego rabarbaru dodajemy truskawki, posypujemy orzechami a następnie kruszonką.

Wstawiamy wszystko do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy około 25/30 minut.

Gdy crumble będzie gotowe, wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy do przestygnięcia (dosłownie na 2/3 minuty).

Podajemy ciepłe :)

Smacznego!


niedziela, 26 września 2010

Sobota na mieście, niedziela w domu...

Co to za wspaniały weekend :) Słoneczny, prawdziwie letnio wrześniowy. Chodzę po Warszawie, wyglądam za okno i zachwycam się niesamowicie. Jest pięknie!
A jeszcze sobota, którą spędziłam z Moniką a następnie z Panem B i znajomymi. Szwendanie się po Warszawie, popijając kawę, jedząc ciasteczka, odwiedzając miejsca znane i nieznane. Zdarzyło mi się zasiedzieć i nie patrzeć na zegarek, zignorować upływający czas i cieszyć się chwilą. W sobotę wyszłam o 14:00 wróciłam koło 2 w nocy - czyż życie nie jest fajne.


W niedziele po spacerze i szybkich zakupach (ciesząc się sobotą wyrzuciłam je z listy "do zrobienia") ciesze się słonecznym domem. Do dużego pokoju wpadają wesoło promienie słońca, okna pootwierane więc otaczają mnie dźwięki miasta. W kuchni gra radio a ja mieszam, kroję i nagradzam siebie za ciężki i wspaniały miniony tydzień.

Dzisiaj będzie o pysznym i niefotogenicznym daniu. Zapiekanka bakłażanowa a'la mussaka to jedno z moich ulubionych dań, które robię dość regularnie, ale nie za często by się nie znudziło.
Zapiekankę z bakłażanem jadłam dawno, dawno temu na wieczorze panieńskim znajomej. Poprosiłam o przepis, który nawet dostałam, potem zgubiłam kartkę, a potem postanowiłam ze smaku i pamięci odtworzyć. Tak też powstała zapiekanka bakłażanowa, która swój rodowód ma w greckiej mussace. Jest jednak od niej lżejsza /bez beszamelu, za którym nie przepadam/ i szybsza w przygotowaniu /mniej garnków, nie obsmażamy bakłażana tylko grillujemy/.
Bakłażan, pomidory i mięso to jedno z moich ulubionych połączeń, a w tej zapiekance komponują się bezbłędnie :)


Zapiekanka bakłażanowa a'la mussaka*

Składniki:

2 niewielkie bakłażany pokrojone w cienkie (ok 0,5 cm) plastry**.
2 cebule pokrojone w kosteczkę
4 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę albo roztarte
400 g krojonych pomidorów z puszki
łyżka koncentratu pomidorowego
400 g mielonej wołowiny
oliwa z oliwek
pieprz
sól
oregano
wędzona papryka (czasami słodka, czasami ostra)
cynamon
gałka muszkatołowa (szczypta)
ser żółty (starty mazdamera lub cheddara albo jaki lubicie. Mozzarella wydaje mi się do tego dania zbyt łagodna
2 roztrzepane żółtka
2 małe pojemniki jogurtu naturalnego (u mnie grecki )

Przygotowanie:

Zaczynamy od bakłażanów. Każdy plaster bakłażana smarujemy delikatnie z obu stron oliwą z oliwek (najlepiej pędzelkiem). Grilluję w piekarniku, albo na patelni grillowej.

Przygotowanie w piekarniku - plastry bakłażan układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze, wkładamy do rozgrzanego do 15o piekarnika (opcja grill). Zostawiamy aż plastry się zarumienią i trochę "zwiędną" /nie wiem jak to lepiej nazwać/. U mnie z dwóch bakłażanów wyszły dwie blachy - piekłam je oddzielnie.
Instrukcji do patelni grillowej - układamy bakłażany i grillujemy aż pojawią się brązowe paski z obu stron ;)

Grillowane bakłażany odstawiamy na bok. Zaczynamy przygotowywać mięsny sos.

Rozgrzewamy na patelni /duża i głęboka/ oliwę z oliwek i wrzucamy na nią cebulę i czosnek - podsmażamy aż cebula się zarumieni. Wrzucamy mięso smażymy cały czas mieszając i rozdzielając je jednocześnie widelcem, żeby nie tworzyły się grudki. Po chwili dodajemy pomidory i koncentrat. Mieszamy i doprawiamy (oregano, papryka, szczypta cynamonu, pieprz i sól). Farsz dusi się pod przykryciem jakieś 15-20 minut.
Odstawiamy aby sos odrobinę przestygł.

Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni.

Naczynie żaroodporne smarujemy oliwą z oliwek. Na samym dnie układamy bakłażany (blisko siebie), na to cienką warstwę mięsa i żółtego sera, na to bakłażan, znowu mięso i ser żółty itd. Ostatnią warstwę stanowi bakłażan.

Naczynie przykrywamy przykrywką albo folią aluminiową pieczemy pieczemy 30 minut***. Po tym czasie przygotowujemy jogurt zmieszany z żółtkami doprawiony szczyptą gałki muszkatołwej. Polewamy potrawę, posypujemy odrobiną sera, nie przykrywamy. Dopiekamy 15 minut.

Wyjmujemy z piekarnika i podajemy na stół. Zapiekanka smakuje równie dobrze a może i lepiej następnego dnia gdy podgrzejemy ją w piekarniku.

Smacznego!


* Jakiś czas temu znalazłam przepis który jest jej pierwowzorem mojej zapiekanki- Musaka Marty Gessler na ugotuj.to.

** Bakłażany bywają gorzkawe. Jeśli tak jest należy pokroić je na plastry, oprószyć solą i odstawić na jakieś 30 minut aby puściły wodę. Po tym czasie bakłażany płuczemy i osuszamy papierowym ręcznikiem. gorzkawe, a wtedy trzeba ułożyć je w durszlaku, posolić i odstawić, żeby obciekły z gorzkiego soku. Po pół godzinie opłucz je pod bieżącą zimną wodą i osusz na papierowym ręczniku. Takie przygotowanie bakłażana skraca grillowanie.

*** Czas pieczenia uzależniony jest w dużej mierze od tego jak cienkie były plastry bakłażana i jak mocno się grillowały. A także od tego w jaki dużym naczyniu zapiekamy. Czasami używam dwóch mniejszych naczyń, wtedy piekę - 20 min pod przykryciem i 10 min bez.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...