wtorek, 26 kwietnia 2016

Antidotum na wyjątkowo zimną wiosnę

Coraz bliżej maj, a temperatury jakby wrześniowe (chociaż dziś mamy wyjątek i po lodowatym poranku piękny, ciepły, błękitno zielony kwiecień za oknem). Za kilka dni majówka, w planach wyjazd, w głowie wiosenne menu. W marzeniach na naszym stole, pod drzewami, stawiam kompot z rabarbaru, herbatę miętową, lemoniadę a do tego szprycer i zimne jasne piwo. Wszystko pod chmurką, obok grilla albo ogniska. Cały dzień na dworze, dzieci wybiegane, psy wymęczone, kocyk, strzyżenie trawy, spacery po ogródku. Tak, tak właśnie mi się marzy, ale na razie szykuję sztormiaki, kalosze i ciepłe swetry, z mamą wymyślam rozgrzewające zupy i zastanawiam się jak utrzymamy w domy trzech 2-3 latków. Nic, damy radę, a może jednak prognozy pogody się nie spełnią (a może spełnią, bo nie wiem jaka będzie prognoza za godzinę, bo zmieniają się szybciej niż można byłoby się spodziewać) i będziemy śmigać w krótkich rękawkach.


Jeśli by jednak miało być te 12 stopni a do tego wiatr, deszcz i chmury to mam dla Was pewną propozycję. Przepis znaleziony gdzieś na początku marca i planowany do opublikowania w okolicach jesieni, ale że temperatury w kwietniu bywają jesienne, poranki chłodne, a powroty ze spacerów lodowate, to nie widzę powodów aby czekać z nim aż tyle.

Przepis na gorąca czekoladę, to żywy banał (jak mawiała moja Pani Profesor od statystyki, przedstawiając nam kolejny nowy test), przecież każdy wie jak połączyć mleko, śmietanę z czekolada i z ewentualnym dodatkiem :) Prościej się nie da. Ten przepis jest prawie standardowy z jednym malutkim dodatkiem, który sprawia, że dostajemy kremową, gęstą czekoladę, taką co zostaje na łyżeczce, ale jednocześnie nie jest ciężka od śmietany kremówki czy zbyt dużej ilości czekolady. Jest mleczna, czekoladowa i aksamitna. Jak dla mnie ideał, którego kubek widoczny za zdjęciu to porcja dla 1,5 osoby.


Przepis znalazłam przypadkiem przeglądając proponowane konta na instagramie. Nagle ten mały filmik i przepis na czekoladę. Potem zaczęłam przeglądać kolejne filmiki i tak jeden po drugim wciągnęłam się w ten świat dań z "sposobem". Większość z nich jest dla mnie do oglądania niż przygotowywania, mocno mięsne wydają mi się czasami zbyt ciężkie. Ale miło się ogląda taki mini food porn. Polecam oglądanie i zapraszam na przepis.

Kremowa gorąca czekolada
źródło Tastemade

Składniki:
na dwie ogromne, 3 normalne albo 4 średnie porcie :)

3 szklanki śmietany 12%*
3 łyżeczki skrobi kukurydzianej
3 łyżki cukru (miodu, syropu z agawy i generalnie do smaku)
170g posiekanej gorzkiej czekolady

Przygotowanie

1/2 szklanki śmietanki mieszamy ze skrobią kukurydzianą aż do zupełnego rozpuszczenia
Pozostałą śmietankę wlewamy do rondelka i delikatnie podgrzewamy, gdy zaczyna się gotować dodajemy cukier, mieszamy. Następnie dodajemy pozostałą część śmietanki ze skrobią, mieszamy, zagotowujemy i zdejmujemy z ognia. Dodajemy czekoladę i mieszamy aż całkowicie się rozpuści. Rozlewamy do kubeczków i delektujemy się jedwabistą konsystencją i czekoladowym smakiem.

Smacznego!




P.S. Tak sobie myślę, że jak jednak będą majowe upały, to taka mocno schłodzona czekolada też będzie niczego sobie :)

* W przepisie jest podana half and half cream, czyli śmietana wymieszana z mlekiem. Wg mnie odpowiada temu nasza 12% słodka śmietanka.

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Wiosenna kasza gryczana

Powroty nie idą mi zbyt spektakularnie. W pamięci bloga wiszą jakieś teksty, które zaczęłam a nie skończyłam, na dysku czekają zdjęcia zjedzonych obiadów, śniadań i deserów. Ostatnio jednak działo się tyle, że czasu (a może i chęci) na dzielenie się posiłkami jakoś mi nie starczało.
Ale przyszła wiosna, rozepchała się łokciami, powoli zaczyna przykrywać szarość zielenią. Temperatury coraz wyższe, światła coraz więcej, dzień dłuższy, na straganach zielono, na duszy lżej. Idą zmiany...ale o tym za jakiś czas.



Z kaszami mam tak, że przychodzą do mnie falami, jak wpadnę w kaszowy ciąg, to jem je niemal codziennie i w przeróżnych konfiguracjach. Moje ulubione to palona gryczana, jęczmienna i burgul. Ale nie pogardzę i jaglaną (ale tylko w formie placków albo wytrawnego dodatku do dania) nie mówiąc o mannej w wydaniu śniadaniowym. Ostatnio do mojej szafki trafiła owsiana, ale jeszcze się siebie uczymy.

Kasza z "wkładką" to jeden z moich ulubionych zestawów do pracy. Gotuję kaszy na 3 dni, a potem dorzucam to co lodówka ma. Na wytrawnie, na słodko, z mięsem, po wegetariańsku. Pierwszy raz taką (powiedzmy) sałatkę z kaszą jadłam u mojej wspaniałej Magdy Wu. W jej wydaniu do gryczanej, ugotowanej idealnie na sypko, dodatkami były, czerwona papryka, dużo ziół, ziarno słonecznika i coś jeszcze. A to wszystko w super sosie o nucie imbiru. Do dziś próbuję odtworzyć ten smak a i tak nie smakuje tak jak u niej na kanapie. Cóż, najwyższa pora się wprosić :)

Wiosenne wydanie kaszy jest proste, nowalijki spod folii ;), feta, opłukany serek wiejski (ja wolę ten w wersji light) i jakiś winegret, albo po prostu oliwa z oliwek i sok z cytryny. Robi się banalnie, a to co poniżej prezentuje to właściwie nie jest przepis.



Wiosenna kasza gryczana

Składniki
Pęczek rzodkiewek
Spory ogórek
Gruby szczypior, najlepiej same białe cześci
Pół szklanki ugotowanego zielonego groszku
Kawałek fety
Opakowanie serka wiejskiego granulowanego
Kasza gryczana ugotowana na sypko

Przygotowanie
Ogórek obieramy, albo i nie, czyścimy z nasion (ja tak lubię) i kroimy w kostkę, w podobną kostkę kroimy rzodkiewki, zioła siekamy, serek wiejski opłukujemy na sitku, fetę kruszymy na mniejsze kawałki. Wszystko wrzucamy do miski. Na koniec dodajemy kaszy gryczanej. Ilość? Mniej więcej tyle ile było warzyw i sera. Mieszamy. Doprawiamy ulubionym winegretem albo oliwą z oliwek i sokiem z cytryny. Można odprawić pieprzem, sól już jest z fety.
Odstawiamy na chwilę aby smaki się przegryzły.

Podajemy samo, jako dodatek do miesa z grilla. Ja najbardziej lubię z kefirem.

Smacznego!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...