Lodówka prezentuje się smętnie, niby coś jest, niby można coś zjeść...ale jakoś, tak...nie mam na to wszystko ochoty. Po niedzielnym wieczorze* zapragnęłam wiosny, łatwych, szybkich, świeżych, intensywnych smaków.
Tak więc po przeglądzie tego co mamy w spiżarni i lodówce, po konsultacji z Panem B decyzja zapadła - zutylizujemy rukolę, zamiast parmezanu użyjemy sera dziugas a zamiast orzeszków piniowych blanszowanych migdałów. Zrobimy pesto z tego co mamy!
Wystarczy chwila plus czas na ugotowanie się makaronu i danie gotowe. Jest pyszne, intensywne, ostre (pieprzowa rukola i mocny smak czosnku) i zielone!!!!. Przy ustalaniu proporcji kierowałam się przepisem Liski na pesto rukolowe z pistacjami (koniecznie do wypróbowania!).
Pesto rukolowo-migdałowe
Składniki:
75 g blanszowanych migdałów
100 g rukoli
80-100 ml oliwy z oliwek
40 g tartego sera dziurgas
1 lub 2 ząbki czosnki
sól i pieprz do smaku
Przygotowanie:
Migdały zmiksować z rukolą, czosnkiem i serem powoli wlewając oliwę. Doprawić solą, pieprzem.
Podawać z makaronem, chlebem, grillowanym mięsem, warzywami albo innymi dodatkami.
Smacznego!
* Jeszcze raz dziękuję i szykujemy się na Wyjazd - edycję wiosenną :)
8 komentarzy:
swietny przepis na pesto inne od tego tradycyjnego. i wszystkie skladniki zawsze dostepne! super, musze sprobowac :)
Bardzo smaczne "coś z niczego" :-)
Bazyliowe pesto czasem mi smakuje, czasem nie... ale to Twoje z ruccoli muszę wypróbować, tym bardziej, że ruccolę absolutnie uwielbiam! Do tego to takie proste i szybkie, zdecydowanie do spróbowania i zapamiętania:) Pozdrawiam!
Przepiękne zdjęcia!!!!
A pesto - cudowne! Fajnie czasami mieć pustą lodówkę, skoro takie cuda powstają:)
Uwielbiam pesto. To musi być dobre:)
Prawda, że pesto to może być danie na cały rok? Wystarczy tylko trochę inwencji i wydawałoby się tylko letnie danie, staje się uniwersalne dla każdego sezonu :)
ale foteczki ... :)
Powiem, szczerze, przypuszczałam, że będzie smaczne, ale nie spodziewałam się, że będę je wyjadać z miseczki w trakcie gdy gotował się makaron.
Teraz sobie myślę, że warto uważać z czosnkiem...po pesto szliśmy jeszcze na miasto i konieczna była guma do żucia wzmocniona o przegryzanie pietruszki :)
Prześlij komentarz