Bób smakuje mi najbardziej w jego najmniej wytwornej formie - dopiero co ugotowany (może ciut przegotowany), podawany na sitku, z miseczką na łupinki obok. I ten bób w tym sitku, czy też durszlaku leży po środku stołu albo piknikowego koca. Ręka za ręką, ziarnko za ziarnkiem...jemy i mówimy. W moim idealnym świecie zaraz obok mam pod ręką mrożoną herbatę z miętą. Aby zjeść taką miskę bobu potrzebni są ludzie w dużej ilości i duuuużo czasu :) A gdy czasu mamy mniej a i ilość ludzi skromniejsza niż pluton wojska. W takiej sytuacji proponuję pastę z bobu. Szybką (jakżeby inaczej), pyszną, ostro-fasolowo-gorzkawą. Przy całej swojej "fasolowatości" niesamowicie świeżą, no i ten kolor!
A taką pastę zjemy na na śniadanie (np. sobotnie), na lunch, albo na wczesną kolację. U mnie wystąpiła w roli wczesnego sobotniego lunchu (obiadu?!). Pasta z bobu i pyszne pieczywo, które ostatnio mogę kupić koło domu. Nic więcej nie potrzeba .No dobrze, z tym nic to przesadziłam. Potrzeba chwilki by ugotować bób, potrzeba minutki by go zmiażdżyć i dodać składniki, moment aby opiec chleb. No i trzeba mieć towarzystwo z którym można zjeść taki posiłek...
Pikantna pasta z bobu
365 good reasons to sit down to eat, Stephane Reynaud's
Składniki na 6 porcji:
1 kg bobu
15o ml oliwy z oliwek
parę kropli Tabasco
1 szalotka (użyłam młodej cebulki)
6 "liści/gałązek" szczypiorku
fleur de sel (użyłam soli Maldon)
kromki bagietki lub dobrego chleba do podania
Przygotowanie:
Ugotowany* bób należy obrać a następnie rozgnieć razem z oliwą, Tabasco, cebulką i szczypiorkiem (ja rozgniotłam niezbyt dokładnie). Mieszamy i doprawiamy solą. Podajemy z tostami, opiekanym chlebem ale można i z tacos. Jakkolwiek by nie było, będzie pyszne!
Smacznego!
* jeśli chodzi o gotowanie to S. Reynaud's pisze aby najpierw wyłuskać swój bób, a następnie gotować go 1 minutę, przelać zimną woda i obierać. Ja nie miałam aż tak młodego i świeżego bobu. Gotowałam bób 15 minut aż był miękki ale nie "maziowaty" i miał nadal piękny zielony kolor.
P.S. A oto mój kuchenny pomocnik.
13 komentarzy:
Wczoraj szukałam bruschetty z bobem, a dzisiaj bruschetta z bobem znalazła mnie. Wypróbuję :D
oj, chyba czas wypróbować bób i w ten sposób, aczkolwiek nim go dowiozę do domu to pewnie zjem połowę na surowo :) pozdrawiam
Bardzo lubię bób i Twoja propozycja bardzo przypadła mi do gustu. Pozdrawiam
Wygląda obłędnie :) Nigdy w takiej postaci nie jadłam bruschette :)
Uwielbiam bób i uwielbiam pasty ze strączkowych. Obok hummusu, pasta z bobu należy do moich ulubionych. A taka pikantna bruschetta,mmmm..ślinka cieknie;) Wygląda super!
Taką pastę mogłabym jeść codziennie.
A wierne psie oczy mnie wzruszają...
dla niektórych będzie niedorzeczne to co napiszę, ale... nie lubię bobu :P zamiast niego użyłabym więc np zielonego groszku :) wiem, że to nie to samo, ale kolor przynajmniej byłby podobny :)
Pozdrawiam i zapraszam do wzięcia udziału w konkursie na moim blogu :)
Slyvvia - mam nadzieje, że będzie smakować :)
Ulcik - na surowo? Nigdy nie jadłam.
Kamila - ciesze się :)
Doctor - warto spróbować,ciekawa odmiana.
Mar - jestem fanem strączkowych a hummus zdarza mi się jeść łyżeczką :)
Amber - wierne psie oczy....w tym wypadku te oczy mówią "No daaaj, no daaaaj kaaawałek. Leżę na podłodze, taka biedna i wierna...no, daaaaj"
Kini - dlaczego niedorzeczne każdemy zdarza się nie lubić. A z groszkiem - pewnie też pyszne :D
Czytalam, ze Wlosi robia taka paste z surowego mlodziutkiego bobu. I tez sobie zrobilam, ale taki swiezy bob, nieugotowany okazal sie ciezkostrawny. Teraz juz zawsze gotuje ;)) a pasta optymistycznie zielono - energetyzujaca wyszla, gratulacje !
cudnie wyglada i tak smakowicie, ze bym az siegnela po ta kromeczke:)
Też robiłam bruschetty z bobem w zeszłym tygodniu, ale moje bobowe puree było z miętą i oliwą. Pyszne to było! :)
Propozycja koniecznie do wypróbowania :-) Prezentuje się wspaniale!!! A pomocnik jeszcze lepiej :-)
pozdrawiamy
takie B&B zdecydowanie trafia w moje gusta!
Yummy & Tasty
Prześlij komentarz