Na weekend wymknęłam się na wieś. Przez dwa dni byłam pełnoetatową córką i wnuczką. Oczywiście wykorzystywałam to ile się dało :) Leniuchowanie na kanapie, spanie w hamaku, koszenie trawy, szabrowanie w ogródku, wieczorne grillowanie, leniwe popijanie wina, rozmowy, śmiechy i gotowanie z babcią. Spacer się nie odbył - padało :]
Już w środę zapowiedziałam babci, że w sobotę będziemy robić parzaki*. Kolejny ze smaków dzieciństwa, niepodrabialny. Jako mała dziewczynka wcinałam parzaki z jabłkiem, makiem albo jagodami wracając z którąś z babć z wyprawy po mleko prosto od krowy. Wczorajsze miały być z jagodami (bo takie są najlepsze), z braku jagód wykorzystałyśmy borówkę amerykańską, która rośnie w naszym mini ogródku.
Gotowanie z babcią podobne jest do gotowania z moimi rodzicami - na pytania Ile? Jak? W jakiej kolejności? odpowiedzi są mało konkretne - na oko, tyle ile wchłonie ciasto, tak długo aż będzie gotowe. O zgrozo - jak ja mam nauczyć się z nią gotować. Chwile nam to zajęło, ale znalazłyśmy wspólny język, babcia zaakceptowała aparat w kuchni i o to jest. Przepis na parzaki!
Parzaki z owocami
przepis babci, wykonanie przez babcie. W przepisie każda wartość powinna być opatrzona słówkiem "około" ;)
Składniki:
500 g mąki
25 g świeżych drożdży
1 szklanka ciepłego mleka + tyle ile będzie potrzebowało ciasto do zagniecenia. My nie dodawałyśmy, kubek mleka wystarczył. Babcia jednak uprzedzała, że mąki są różne i niektóre wchłaniają więcej :)
2 łyżeczki cukru**
1 żółtko
szczypta soli/około 1 łyżeczki
- można też dodać 2 łyżki stopionego i przestudzonego masła
Farsz:
Jagody, ser na słodko. Ewentualnie nic, gdy planujemy podać pampuchy do wytrawnego dania.
Odrobina cukru do osłodzenia owoców
Przygotowanie:
Do kubeczka z ciepłym mlekiem kruszymy świeże drożdże i dodajemy cukier. Dobrze mieszamy, odstawiamy aż urośnie.
Na stolnice wysypujemy mąkę, sól i żółtko, wlewamy podrośnięte drożdże. Wyrabiamy gładkie i sprężyste ciasto. Gotowość ciasta sprawdzamy naciskając palcem na ciasto, jeśli będzie się podnosić to znaczy że jest już dobre.
Wyrobione ciasto odstawiamy w ciepłe miejsce, przykrywamy ściereczką i czekamy aż urośnie.
Wyrośnięte ciasto dzielimy na porcje (dowolne). My dzieliłyśmy na porcie wielkości dużego orzecha włoskiego. Z ciasta formujemy placuszek, na każdym placuszku układamy owoce z dodatkiem cukru*** (tyle aby łatwo było skleić brzegi) i zlepiamy brzegi, tworząc przy tym zgrabną bułeczkę. Układamy w sporych odstępach na umączonej desce/ściereczce. Bułeczką dajemy podrosnąć z 10 minut.
Wyrośnięte bułeczki układamy w naczyniu do gotowania na parze**** i gotujemy około 10/15 minut aż będą puszyste.
Podajemy gorące polane sosem waniliowym, jogurtem, śmietanką albo jako dodatek do gulaszu czy sosu.
Smacznego!
* U mnie w rodzinie nazywamy je także pampuchami, spotkałam się także z nazwą parowańce.
** My jemy mało słodkie parzaki. Ciasto które przygotowujemy może być wykorzystane do przygotowania parzaków z owocami jak i pustych. Puste parzaki są idealne do wyrazistych gulaszy, sosów.
*** Borówkę amerykańska radzę "rozciapciać" widelcem. Jej owoce mają grubszą skórkę, która nie pęka w trakcie gotowania parzaków. Jest to o tyle niefajne, że takie duże i gorące owoce parzą i nie pozwalają w spokoju cieszyć się ich smakiem. Z jagodami ta opcja jest niepotrzebna
**** Nie mając naczynia do gotowania na parze wykonujemy je sami. Szeroki garnek napełniamy wodą i nakrywamy płócienną ściereczką (ma być mocno naciągnięta) i obwiązujemy sznurkiem wokół brzegu. Na ściereczce układamy parzaki partiami i nakrywamy miską dopasowaną do obwodu garnka.
20 komentarzy:
co za smakowitosci:) piekne, cudne i wspaniale! pychota:) wygladaja rewelacyjnie! zjadlabym takiego choc jednego:)
my nazywamy je parowcami :) jestem ich wielką miłośniczką :) szczególnie na słodko!
Aga - gwarantuje, że nie da się zakończyć na jednym :)
Paula - ja też, chociaż gulasz mojej mamy z pustymi pampuchami - o rany! Jestem głodna :)
A ja pampuchy uwielbiam z gulaszem z wołowiny :)
Na słodko nie bardzo hihi ale co region to i inna nazwa i inne dodatki :)
Chciałabym się spotkać ze swoją Babcią w kuchni, ale ona już za słaba na kucharzenie :(
Polka - jak myślę o gulaszu z wołowiną, to się robię głodna :)
Może ma wystarczające siły na kulinarne rozmowy. To też cenne chwile. Mojej babci działaczce lepiej wychodzi pokazywanie niż tłumaczenie.
Marzą mi się takie od dawna! Piękne wyszły! Przepis zapisuję:)
słyszałam o takich, ale jeszcze nigdy ich nie jadłam. Świetnie Ci wyszły;) też sobie zapisze;)
pozdrowienia
Cudnie! Zdjęcia tak klimatyczne i apetyczne, że aż ślinka cieknie.
Pamiętam z dzieciństwa gotowanie na parze przy użyciu gazy rozciągniętej na garnku z gotującą się wodą :)
tak jak z moją babcią. i mamą.
ale one parzaków nie robiły. sama je odkryłam. pyszności. :) takich babcinych zazdroszczę!
U nas to kluski na parze... Najlepsze mojej babci. Na oko. Cudowne.
Pozdrawiam! :)
piękne zdjęcia , piękne pampuchy
ojej :D przecież to są pyzy poznańskie ;) nigdy nie pomyślała bym że można je nadziać farszem :)
muszę to wypróbować :)
To był błąd, żeby zajrzeć tu na czczo, przed śniadaniem ;) Wyglądają cudownie! no i te zdjęcia...
dawno w moim domu nie było pampuchów.
zrobię zapewne przy wizycie u Babci;)
Znam je pod nazwą pampuchów, ale niestety u mnie w domu nikt ich nie gotował. Kojarzą mi się z wakacjami w górach... Dziękuję Ci i Twojej babci za przepis "na oko"!
cudowne!
Pyzy.. Uwielbiam.. Czasem robię je samemu, nigdy jednak nie wpadłem na to, żeby coś do środka włożyć.. Jaki ja byłem głupi.. Piękne..i muszą być przepyszne. Przepis zapisany...na dziś!
cieszę, że spodobał się Wam babciny przepis. Uważajcie - a oko jest, całkiem trafne oko :)
mam nadzieje, że dacie znać, jak Wam się udały i czy smakowały:)
ja też leniuchowałam i zjadłabym takie pampuchy (;
Bardzo dobry przepis. Zrobiłam wczoraj i wyszły prawdziwe "babcine" parzaki. Smakowały wszystkim domownikom :)
Prześlij komentarz