Przysmak, który znalazł się u nas na śniadaniowym talerzu najlepiej jest znany na Węgrzech, gdzie jest uliczną przekąską, sprzedawaną w barkach i stoiskach. Powoli jednak rozprzestrzenia się na kolejne kraje (już podobno przysmak można kupić w Warszawie).
O czym mowa? Mowa o langos'u - drożdżowym placku z dodatkiem lub bez gotowanych ziemniaków, smażonym na głębokim tłuszczu. W Budapeszcie i turystycznych miastach Węgier podawany jest ze wszystkich czego dusza zapragnie - śmietana, żółty ser i keczup to standard, ale może być i z samym serem, z nutellą, z czosnkową pastą, z parówką lub serem białym w środku. Generalnie im tłuściej i nie zdrowiej, tym lepiej.
W domy ograniczamy dodatki, bo szkoda tego drożdżowego, ciepłego przysmaku. Obiadowo/kolacyjnie - jemy z pastą czosnkową i pietruszką, albo z samą kwaśną śmietaną. Śniadaniowo/deserowo z cukrem pudrem albo sosem czekoladowym. Tak i tak jest pysznie :)
Moja wersja jest bez ziemniaka, bo tak szybciej i bardziej od ręki. Bo jest gotowe na kolacje, śniadanie, obiad i by oczarować niezapowiedzianych gości. Ciasto robi się szybko, wyrasta pięknie, jest mocno drożdżowe, rzadkie (nawet bardzo), ale przy pomocy "naoliwionych" dłoni daje się uformować to co trzeba - płaski placek z dziurką ;). Gdy robię je rano, zużywam część a pozostałą przetrzymuje przykrytą folią w lodówce, wyjmuję wieczorem i robię szybką "niezbyt lekką" kolację, robiąc wieczorem lub popołudniu zostaje mi trochę na śniadanie. Jedne o czym trzeba pamiętać, to by dać się ogrzać ciastu przez chwilę poza lodówką. Jeśli nie chce nam się jeść już langos'y to robię z tego ciasta pizzę - wychodzi puszysta, lekka, z twardym, nieprzemakającym spodem. Może trochę jak focaccia.
Lángos
Źródło - gdzieś z sieci
Składniki:
500 g mąki
1/2 łyżeczki soli
42 g świeżych drożdży
400 ml letniego mleka
1/2 łyżeczki cukru
łyżka miękkiego lub rozpuszczonego masła (mój dodatek)
tłuszcz do smażenia.
Jako dodatki:
wytrawnie: śmietana, ser żółty, czosnek lub toum i do tego posiekana pietruszka.
słodko: nutella, sos karmelowy lub czekoladowy albo prosto cukier puder z wanilią, cynamonem albo sam :)
Przygotowanie:
W misce mieszamy mąkę z solą. W mniejszym naczyniu rozkruszone drożdże zalewamy letnim mlekiem z dodatkeim 1/2 łyżeczki cukru. Dajemy im 5/10 miut w ciepłym miejscu aż podrosną.
Mieszamy mąkę z drożdżami i pozostałym mlekiem. Zagniatamy krótko luźne, lepkie ciasto, pod koniec dodajemy łyżke miękkiego lub rozpuszczonego masła. W tej lekkiej ale brudnej pracy można sobie pomóc mikserem z mieszadłem hakiem.
Gotowe ciasto (luźne i lepkie!) zostawiamy przykryte lnianą ściereczką na 30 minut aby podrosło. Podrośnie szybko i wyraźnie (nie groźne są mu chłodne dni i przeciągi ;)).
Wyrośnięte ciasto wyjmujemy na blat (najlepiej lekko posmarowany oliwą) i naoliwionymi rękoma krótko zagniatamy ciasto. Odrywamy kawałek ciasta i rozciągamy w 0,5 m placek, wymagany jest tu spokój i cierpliwość bo ciasto rozciąga się i kurczy, chwila pracy przy rozciąganiu i placek gotowy. Teraz możemy postępować dowolnie - możemy pokroić placek w większe (jak mały talerzyk) kwadraty czy trójkąty, albo za pomocą szklanki wyciąć małe placuszki (tak zrobiłam tym razem). Wycięte, pocięte placki zostawiamy na kilka minut aby podrosły.
W tym czasie na małym ogniu podgrzewamy w płaskim garnku/głębokiej patelni tłuszcz. Dobrze aby było go około 3 cm.
Gdy placuszki podrosną, spłaszczamy je jeszcze dłonią i przenosimy do gorącego oleju. Smażymy na złoty kolor (ja pomagam szpatułką wypłynąć im na początku, a potem delikatnie polewam je z góry - puszą się wtedy wspaniale), a następnie przewracamy i smażymy jeszcze chwilę. Ważne, możemy smażyć po kilka jednocześnie, wszystko jednak zależy od wielkości naszego naczynia do smażenia - langos'e muszą mieć ciut miejsca, temperatura nie może się zbytnio obniżyć a i nam przyda się miejsce do manewrowania przy przewracaniu.
Usmażone placku przekładamy na talerz wyłożony papierowymi ręcznikami. Podajemy gorące razem z dodatkami i serwetkami do wytarcia rąk :)
Smacznego!