niedziela, 25 kwietnia 2010

Pollo alla cacciatora i wspólne gotowanie...


Zastanawiałam się jak napisać o tym spotkaniu? Było pełne radości, ciepła, miłości. Roześmianych, kochanych i pięknych twarzy. Wydarzyło się jednak w dniu, w którym Polska (i część świata) zamarła, zapłakała i zapewne nadal nie może wyjść z szoku. Nie będę pisać o tym jak to przeżywaliśmy, o czym mówiliśmy, czy co sądzimy na ten temat. Wystarczy tylko powiedzieć, że ta bliskość, która nam towarzyszyła pozwoliła przeżyć ten dzień (i następne) z należytym szacunkiem dla tych co odeszli i z troską o tych co zostali.
Tyle tematem wstępu i nakreślenia rysu historycznego. Wracam do gotowania, bo to przecież o gotowaniu jest ten blog, o gotowaniu i przyjaźni :*


Gotowanie było spontaniczne, umówiłyśmy się, zarezerwowałyśmy sobie i naszym mężczyzną cały dzień. Były planszówki i przepyszne jedzenie, ale wcześniej wertowanie książek kucharskich, szperanie w czeluściach internetu i ustalanie menu. Razem zrobiłyśmy zakupy, zaszyłyśmy się we dwie w kuchni by poeksperymentować i przywołać i odtworzyć znane smaki (o tym już napisze Monika). Poszło nawet szybko - nie obeszło się bez wyzwań i śmiechu. Efekt zaskoczył nas i naszych panów.


Daniem głównym miała być jagnięcina, jednak deser do niej nie pasował. Padło więc na kurczaka po myśliwsku wg Jamiego Oliviera. Połączenie oliwek, pomidorów, wina i rozmarynu przemówiło do naszej wyobraźni, prostota wykonania do naszego lenistwa i tak powstało wspaniałe danie. Podane z lekką sałatą, zagryzane chlebem z oliwkami i suszonymi pomidorami, popijane włoskim winem - poezja :)


Pollo alla cacciatora
za J. Oliver "Włoska wyprawa Jamiego"

Składniki dla 4 osób
1 kurczak o wadze około 2kg
sól morska i świeżo zmielony pieprz
8 listków laurowych
2 gałązki świeżego rozmarynu
3 ząbki czosnku (1 zmiażdżony, 2 pokrojone w plasterki)
1/2 butelka chianti
mąka, do panierowania /pominięta, zapomniana przez nas/
oliwa z pierwszego tłoczenia
6 filecików anchois
1 garść zielonych i czarnych oliwek /dodałyśmy także kapary, dla zaostrzenia smaku/
2 puszki (po 400 g) pomidorów

Przygotowanie
Posyp kawałki kurczaka solą oraz pieprzem. Włóż do miski. Dodaj liście laurowe, rozmaryn i zmiażdżony czosnek, zalej winem. Wstaw do lodówki na godzinę, a najlepiej całą noc /u nas godzina/.

Piekarnik rozgrzej do 180 stopni (bez termoobiegu). Odsącz kurczaka (zachowaj marynatę), osusz papierowym ręcznikiem. Obtocz kurczaka w mące /pominięte przez nas/. W rondlu przystosowanym do pieczenia w piekarniku* rozgrzej oliwę i obsmaż kawałki kurczaka, tak aby przyrumieniły się ze wszystkich stron. Następnie odłóż je na bok.

Rondel postaw z powrotem na ogniu, wrzuć pokrojone w plastry ząbki czosnku - poczekaj aż się zrumienią. Dodaj anchois, oliwki i pomidory (jeśli nie są krojone, to rozgnieć je łyżką), podsmażone kawałki kurczaka oraz marynatę. Doprowadż do wrzenia, przykryj przykrywką, albo podwójnie złożoną folią aluminiową i wstaw do nagrzanego piekarnika na 1,5 godziny.

Gdy kurczak jest gotowy zbierz z wierzchu nadmiar tłuszczu, zamieszaj sos, spróbuj i w razie czego dopraw do smaku. Jamie Oliver poleca podawać z sałatką lub fasolką cannellini. Z racji czekającego deseru zdecydowaliśmy się lekką sałatkę i odrobinę pieczywa - a tak naprawdę całą masę pieczywa, którym wybierało się przepyszny sos :)

Smacznego!


Czekając na kurczaka rozgrywaliśmy partyjki planszówek - Dixit'a i Smallworld, które skradły nasze serca. Szczególnie Dixit po lampce wina zaczyna być niesamowicie poetycki i nieprzewidywalny :) POLECAMY.


* Jeśli nie mamy odpowiedniego garnka, to obsmażanie, zagotowywanie kurczaka z marynatą wykonujemy na patelni, a następnie przekładamy do naczynia, w którym będziemy piec kurczaka.

P.S.
Dla czytelników o mocnych nerwach prezentujemy nasze zmagania z porcjowaniem kurczaka. Nauka na przyszłość - NARZĘDZIA, NARZĘDZIA i jeszcze raz NARZĘDZIA. Ci którzy jeszcze nie próbowali powinni zaopatrzyć się w odpowiednie nożyczki do cięcia kurczaka i bardzo ostry nóż...oraz siłę w rękach i mocne nerwy.
Pomimo wszystko warto było :D

5 komentarzy:

asieja pisze...

piękne chwile
bo Razem

Tilianara pisze...

Wspaniałe chwile tworzą piękne wspomnienia, bezcenne ... a do tego smaczne :)

Ewa pisze...

Zazdroszczę wszystkim takich kulinarnych spotkań bo nie mam z kim wspólnie kucharzyć :(

Anonimowy pisze...

dobrze was znów czytać ;) no i superfajny macie blat (bo to szare, 'spękane' to blat, prawda?)
:)
Pozdrawiam :)

cozerka pisze...

my też się cieszymy z tych wspólnych kuchennych chwil. Kto by pomyślał, że tak kiedyś będziemy spędzać soboty :)

dobrze jest znów pisać...no i na spękanych blatach :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...