Makaron na mieście...
Sałatka na wynos...
Kanapka pod Pana Kanapki...
Drożdżówka* w drodze do autobusu...
Kebab po pracy..
Batonik po drodze..
Na samym początku mojej przygody zawodowej uwielbiałam jeść "na mieście". Nie ważne czy knajpka obok pracy, czy pączek ze sklepu na dole, czy obiad na byle jakiej pracowej stołówce. To było coś, wyjść z kolegami, pogadać, pośmiać się, zjeść lunch... :)
Nic na szczęście nie trwa wiecznie - nawet złudzenia :) Najpierw zajrzałam do portfela - pusto i cienko, potem na coraz uważniejszym okiem patrzyłam co jem...soda dodawana do potraw na stołówce, średnio świeże sałatki, czerstwe pączki, tłuste kebaby.
Dziś do pracy biorę kanapkę, wczorajszy obiad albo owoc i jogurt. Żelaznym zapasem w szufladzie jest też zupa miso i ryżowe chrupki /od których jestem uzależniona/.
A jak wracam do domu to szybko coś dobrego, coś co wynagrodzi stanie w korkach i na przystankach. Coś na co nie będę czekać aż się odgrzeje, ugotuje. Coś co mogę zjeść czekając na Pana B aby później zjeść późną i miłą kolację.
Dziś była zimowa sałatka z cykori. Słodko - gorzka, prosta i taka, która świetnie sprawdzi się po pracy ale także wytrzyma w pudełeczku do lunch'owej pory.
Sałatka z cykorii z bakaliami.
Składniki:
- 1 cykoria
- 1 łyżka majonezu
- 1 łyżka jogurtu
- Mała garść rodzynek**
- Mała garść orzechów włoskich
Przygotowanie:
Cykorie porwać na kawałki. W małej miseczce wymieszać jogurt z majonezem, polać sosem cykorię i wymieszać. Posypać orzechami i rodzynkami....i zajadać :D
Smacznego!
* chociaż taką to bym zjadła :)
** kiedyś z braku rodzynek użyłam suszonych moreli a nawet cząstek mandarynek i też było bardzo dobrze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz