Będąc na ścisłej diecie zaleconej przez lekarza szlag mnie trafia, że przez kolejne kilka miesięcy muszę się obejść bez podjadania ciasteczek, czekoladek, cukiereczków i torcików :( Tym bardziej ubolewam, gdyż to właśnie pieczenie tych smakołyków sprawia mi największą przyjemność w kuchni. Dlatego z wielką niecierpliwością wypatruje zbliżających się okazji (urodziny, imieniny, spotkania ze znajomymi), by z takimi słodkimi smakołykami w formie podarunku pojawić się u danej osoby ... i spróbować 1/10 porcji tego co stworzyłam ;)
Dziś taka okazja ... urodziny mojej mamy. Na tą okazję przyszykowałam niespodziankę w postaci jej ulubionych ciasteczek ... makaroników. Są aromatyczne, wilgotne w środku i chrupkie na zewnątrz, bardzo migdałowe ... mniam :)
Przepis zaczerpnięty z blogu Moje Wypieki.
Składniki:
340 g zmielonych migdałów
300 g cukru pudru
4 białka
30 ml likieru amaretto (u mnie flakonik aromatu migdałowego)
Białka ubijamy na sztywno (najlepiej ubijają się te, trzymane przynajmniej 12h wcześniej w lodówce). Delikatnie wsypujemy do nich zmielone migdały i przesiany cukier puder. Mieszamy bardzo delikatnie. Dodajemy likier/aromat i jeszcze 2-3 krotnie mieszamy łyżką. Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia. Łyżeczką nakładamy niewielkie porcje, zachowując między nimi odstępy.
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 170ºC bez termoobiegu) i pieczemy ok 15 minut, do złotego brązu. Z podanej ilości składników wychodzi ok 50 ciasteczek.
Smacznego :)
p.s. w lodówce zostały cztery żółtka, przecież nie mogą się zmarnować ... hmmmmmm trzeba się rozejrzeć za jakąś najbliższą okazją :D
2 komentarze:
Mamine urodziny to najlepsza okazja na słodkie co nieco :-)
Właśnie chrupię mkaroniki i czytam o Twoich. Rozkoszny duet.
Prześlij komentarz