A teraz odrobina wspomnień z czasów gdy z Grabiszką podbijałyśmy warszawskie kluby, chadzałyśmy do Punktu i CDQ, a na mapie Warszawy znajdowały się takie magiczne miejsca jak U Plastyków na Mazowieckiej, Bar Rybitwa nad Wisłą, Santos na Nowym Świecie. I gdy poza wyjściami na miasto były jeszcze imprezy w domu...a najlepsze imprezy domowe imprezy były na Grójeckiej :) "Na Grójeckiej" imprezy urządzała Dorota i to właśnie ona pokazała mi jedną z najprostszych a zarazem najsmaczniejszych sałatek na świecie. Potrzeba tylko 4 składników by oczarować każdego.
Z czasów Grójeckiej, gdy poniedziałek nie istniał, gdy piątek był weekendu końcem i początkiem pozostało mi w głowie kilka smaków - zapiekanki spod Dworca Centralnego, sałatka ananasowa z czosnkiem, makaronowa z tuńczykiem i brokułowa z migdałami.
I o tej ostatniej dziś będzie :)
Sałatka brokułowa z fetą i migdałami
Składniki:
Brokuły - paczka mrożonych
Ser feta - 1 opakowanie (WAŻNE! nie ta prawdziwa grecka a nasz polski jej odpowiednik o kremowej konsystencji i słonym smaku, sprzedawane kostkach)
Płatki migdałowe - opakowanie 100g
Oliwa z oliwek - 2-3 łyżki stołowe
Przygotowanie:
Brokuły ugotować al dente, wystudzić ale nie za bardzo. Pokruszyć fetę na raczej większe kawałki.
Rozgrzać oliwę z oliwek i prażyć na niej migdałowe płatki do lekkiego aż zrobią się lekko złote.
Jeszcze ciepłą oliwą z płatkami polać brokuły i fetę - jeść!
Smacznego :)
Sałatka z imprezowych czasów wylądowała dziś w pudełku na lunch i idzie ze mną do pracy :) Załapała się też na II Bar Sałatkowy u Peli
3 komentarze:
'imprezowa przeszłość' hm... :) coś mi to mówi :) ja mam ostatnio sałatkowe zaćmienie, dlatego dzięki za pomysł.
Przy okazji: zapraszam do siebie, po wyróżnienie :) jak się bawić to się bawić..... ;)
DZIĘKUJEMY!!!! :)
i ustosunkujemy się jak najszybciej :D
czasami marzy mi się powrót do imprezowej przeszłości...eh
Zapraszam do mnie po niespodziankę :)http://www.gotowanienawszystko.blogspot.com
pozdrowienia cytrynowe, Ola :)
Prześlij komentarz